Bez legend Grombelard to tylko deszcz i wiatr
Wstęgi Aleru czyli druga część Grombelardzkiej Legendy to nie kilka opowiadań, raczej jedna dłuższa historia podzielona na kilka opowieści. To przede wszystkim wędrówka śladami Kareniry. Wędrówka po zimnym, smaganym wiatrem i deszczem Grombelardzie, po nieprzyjaznych górach i dolinach. Wędrówka ścieżkami życia i śmierci, namiętności i obojętności, dążenia do celu i gubienia go z oczu. Śladami legend, opowieści przekazywanych z ust do ust i ich bohaterów. Feliks W. Kres stara się ukazać zarówno losy wybranych postaci, jak i ukazać szerokie tło wydarzeń: starcie Aleru i Szerni, źródła toczącej się między nimi wojny. Prawa rządzące powieściowym uniwersum, nadające sens różnorakim zdarzeniom. Pokazać ludzi, których te potęgi opętują i niszczą.
Kres nie tworzy prostych, łatwo zrozumiałych postaci, choć są one często w pewien sposób jednoznaczne. Nie przedstawia uporządkowanej opowieści, woli koncentrować się na wybranych wydarzeniach, które mają swoją wagę. I budować specyficzny, ciężki klimat.
Styl Wstęg Aleru jest taki jak opisywana kraina: przytłaczający, mroczny, klimatyczny, brutalny. Tu nie ma miejsca na radość, pogodę ducha. Są wyzwania, jest walka, są przeciwności, jest fatum, jest śmierć. I gorycz, smutek. To dosyć jednostronny opis życia, zrozumiały na poziomie opowiadanej historii, ale niemniej jednak przygnębiający. Trudno identyfikować się z bohaterami, trudno jednoznacznie akceptować smutne zakończenia. Wstęgi Aleru mają jednak pewną hipnotyczną moc przyciągania, choć w sumie nie wyróżniają się szczególnie. Ich lektura nie daje tej przyjemności, co zanurzenie się w treść Północnej granicy czy Króla bezmiarów. Ma ten tom jednak swoje miejsce w całym cyklu i stanowi ważny element... księgi całości.
Opowiadanie, które zostało opublikowane w 39 numerze Science Fiction w roku 2004 pod tym samym tytułem. W roku 2017 ukazało się jako oddzielne opowiadanie...
Szerń - wisząca nad światem Potęga zdolna obdarzyć inteligencją dowolny gatunek i zamienić w strzaskany grobowiec największe góry. Albo ożywić marzenie...