Recenzja książki: Gaumardżos. Opowieści z Gruzji

Recenzuje: szczepanik

Gruzja w rytmie czaczy

 

Czego Jaś się nauczył, o tym Jan będzie pamiętał dotąd, dopóki zdobytą wiedzę wykorzystywać będzie w praktyce. Kiedy w szkole podstawowej czytałam „W pustyni i w puszczy”, przekonałam się na własnej skórze, że o książce – broń Boże – nie stanowi jej pierwszy rozdział. Świadomość ta do dziś pomaga mi nie poddawać się zaraz na początku lektury. Podejście takie, jak to w życiu bywa, czasem przynosi sukces, a czasem porażkę. Jak się ma to do „Opowieści z Gruzji” Anny Dziewit–Meller i Marcina Mellera?

 

Książki promowane z wielkim rozmachem przyciągają uwagę – interesujące jest to, na ile proporcjonalna do wywołanego wokół nich szumu medialnego będzie ich jakość. „Gaumardżos!” na brak promocji narzekać nie może, stąd też jednocześnie należałoby od niej wiele wymagać. Więcej niż od tych pozycji, o których słyszą tylko nieliczni. Na ile zatem ta podróżniczo-reportażowa książka spełnia wymagania czytelników? Wiele, rzecz jasna, zależy od odbiorcy. Istnieją jednak dwie ważne kwestie, które decydują o lekturze: język i treść książki. Czy raczej, treść i język.

 

Wspomnienie o słabościach rozdziałów pierwszych pojawiło się wyżej nie przez przypadek. „Gaumardżos!” bowiem na początku zniechęcić może tych, którzy od języka pisanego wymagają więcej niż od mówionego. Nie chodzi tutaj o zderzenie oczekiwań, jakie miałoby się względem literatury pięknej z treścią w żaden sposób do takiego typu twórczości nie pretendującą. Chodzi raczej o sam fakt nieadekwatności języka do formy książki, bądź co bądź – pisanej. Nagromadzenie potoczyzmów, nadających się raczej na blogi czy do korespondencji prywatnej, jest zabiegiem ryzykownym z prostego powodu – próba stworzenia w ten sposób więzi z odbiorcą może się zwyczajnie nie powieść. Mniej więcej tak, jak wtedy, kiedy nauczyciele próbują mówić do uczniów ich językiem, stając się często dla nich przez to niewiarygodnymi. Mnie wstęp Marcina Mellera bardzo zdystansował wobec książki (wprost przeciwnie do fragmentów napisanych przez jego żonę, utrzymywanych na tym samym poziomie od początku do końca). Nie wątpię jednak, że znajdą się zagorzali zwolennicy właśnie takiego – „sorry, kurde, serio” – sposobu przedstawiania historii.

 

Im dalej w las jednak, tym więcej nie tylko drzew, ale też i coraz bardziej interesującej, dobrze napisanej treści. Prowadzenie naprzemiennie wątków kulturowych z relacjami z wypraw korespondenta wojennego sprawia, że przedstawiony obraz Gruzji jest w „Gaumardżos!” niejednolity, ale za to pełny. Albo chociaż do pełności się zbliżający. Tym sposobem lektura okazać się może zajmująca tak dla miłośników historii czy polityki, jak i dla antropologów lub, szerzej, kulturoznawców. Jej zakończenie natomiast – aby posłużyć się poetyką książki – miażdży. Aż dziw bierze, że w jednym tomie znajdują się tak skrajnie różne teksty jednej osoby. Bez wątpienia jednak za przejmujący, przeszywający wręcz reportaż „6833 do Batumi”, należą się autorowi wielkie brawa. Obojgu natomiast za kompozycję całości i okraszenie jej licznymi zdjęciami.

 

„Gaumardżos!” pełne jest przeciwieństw, począwszy od różnorodności językowej tekstów aż po całkowitą biegunowość ich tematyki. Gruzja dzięki temu została przedstawiona interesująco z różnych stron, co świadczy nie tyle o braku obojętności autorów wobec tego państwa, co raczej – o przywiązaniu do niego, do jego krain i żyjących w nich ludzi. Słowa zapewnienia, że istnieje miłość znalazły potwierdzenie w treści. Książka w ostatecznym rozrachunku przekonuje do siebie, kraj natomiast zachęca do odwiedzenia. Mimo początkowych więc zarzutów wobec „Gaumardżos!”, podzielić można opinię Witolda Szabłowskiego, który napisał: „Po lekturze w pierwszym odruchu pomyślałem: kraj tak piękny, dziki i szalony nie ma prawa istnieć. Ale w drugim sprawdziłem, po ile są bilety”. Tego lata, niestety, skończyły się promocje u przewoźników. Za rok jednak…

 

Anna Szczepanek

Kup książkę Gaumardżos. Opowieści z Gruzji

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Gaumardżos. Opowieści z Gruzji
Książka
Gaumardżos. Opowieści z Gruzji
Anna Dziewit-Meller, Marcin Meller
Cytaty z książki

"W Gruzji pieszy jest pełnoprawnym uczestnikiem walki na drodze".


Więcej

"Gdyby krowy z reklamy alpejskich czekolad zobaczyły kiedyś góry Swanetii, bez wahania opuściłyby swe szwajcarskie obory i to na swańskich łąkach podzwaniałyby fioletowymi dzwonkami".


Więcej
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy