Franciszek jest dziś papieżem – głową Kościoła. Jednak, choć trudno w to uwierzyć, kiedyś był zwykłym chłopcem. Wraz z czwórką rodzeństwa dorastał w Argentynie. Biegał po ulicach, grał w piłkę, kochał muzykę. Potem, jak każdy młodzieniec, długo nie był pewny, co chce w życiu robić. Kilkakrotnie zmieniał wymarzony zawód. Decydujący okazał się pewien dzień w kościele. Wtedy po raz pierwszy poczuł powołanie. Parę lat później postanowił zostać księdzem. Początki były trudne – nagła choroba, poważna operacja, jednak przetrwał problemy. Stał się księdzem bliskim parafianom. Zamiast jeździć świetnym samochodem, poruszał się pieszo lub metrem. Wspólnie ze zwykłymi ludźmi pił narodowy napój – yerba mate. Dla każdego miał dobre słowo. W końcu, niespodziewanie dla siebie, został papieżem. Jednak tytuł go nie zmienił. Wciąż jest skromnym, ciepłym człowiekiem.
Bardzo sympatyczna książeczka dla dzieci. Trochę cukierkowa i naiwna, ale na szczęście nie kapie od lukru, jak wiele hagiografii. Przyszły papież rozrabia jako chłopczyk (stłuczona piłką szyba u sąsiadki), długo nie wie, co chce w życiu robić, przeżywa chwile zwątpienia w chorobie. Nie jest to więc typowa laurka. Jednak dzięki przełamaniu słodyczy fragmentami gorzkawymi jak yerba mate papież może się stać bliski sercom dzieci.
dr Kalina Beluch