Flamingi to egzotyczne, Polakom znane raczej wyłącznie z ogrodów zoologicznych ptaki. Zwierzęta te nie są też popularnymi bohaterami książek. W tytułach kierowanych do młodych czytelników królują raczej wiewiórki, niedźwiedzie, psy lub koty, co tym bardziej powinno skłaniać do lektury książki Weroniki Kurosz Faro ze Słonecznej Zatoki.
Tytułowy Faro to młody flaming, który bardzo martwi się tym, że jego pióra nie są czerwone, jak u dorosłych osobników, ale wciąż jeszcze szare. Jednak nie to przede wszystkim spędza młodemu ptakowi sen z powiek. Bardziej intryguje go fakt, że jeden z najstarszych flamingów wchodzących w skład jego stada jest… biały! Faro próbuje rozwiązać tę zagadkę i jednocześnie przeżywa kilka niesamowitych, a także niebezpiecznych przygód. Jakich? O tym czytelnicy dowiedzą się z lektury książki Faro ze Słonecznej Zatoki.
Publikacja Weroniki Kurosz kierowana jest do najmłodszych czytelników. Autorka zaprasza do wspólnego czytania rodziców z dziećmi – w wolnej chwili czy też przed snem. Fabuła jest dynamiczna, a bohaterowie – choć nakreśleni w zaledwie kilku zdaniach – nie dają o sobie zapomnieć. Kolejne rozdziały czyta się bardzo szybko, przeżywając wraz z młodym flamingiem niezapomniane przygody czy ucząc się nowych rzeczy. Książka Weroniki Kurosz nie tylko bawi i daje sporo rozrywki. Uczy też, jak ważna jest rodzina i więzi między bliskimi oraz dalszymi jej członkami, a także na prostych przykładach tłumaczy wiele ważnych, często trudnych dla dziecka, spraw.
Lekkiej i – utrzymanej z uwagi na miejsce akcji – wakacyjnej atmosfery książki dopełniają zabawne ilustracje Aleksandry Jamrożkiewicz. Rysunki tej ilustratorki czytelnicy mogli oglądać już w równie dowcipnej książce Detektyw Bzik Anny Paszkiewicz. Tym razem czytelnika uderza istna feeria barw. Za sprawą rysunków Jamrożkiewicz bez trudu przeniesiemy się na skąpane w upale ciepłe plaże Słonecznej Zatoki. Intensywna barwa piór flamingów świetnie kontrastuje z tłem – granatowym niebem czy mocną zielenią otaczających plaże lasów namorzynowych. Każdy z przedstawionych w książce flamingów ma indywidualne, charakterystyczne cechy (stary kapelusz na głowie, okulary, czy też nawinięte na wałki włosy), dzięki czemu bez trudu rozróżnimy kolejne osobniki - nawet, jeśli zbiją się w jedną, wielką gromadę. I właśnie te różnice są punktem wyjścia dla opowieści Weroniki Kustosz. Wszak nie ma w przyrodzie dwóch identycznych osobników. A różnice, które nas dzielą, są przecież tylko na naszą korzyść. Ilustracje ogląda się z niemałą przyjemnością. Stanowią niemały atut opowieści, dodając jej sporo smaczku.
Faro ze Słonecznej Zatoki to książka, którą czyta się z ogromnym zainteresowaniem. Zabawne perypetie bohaterów co chwilę rozśmieszać będą młodszych i starszych czytelników. Bardzo dobrym pomysłem ze strony autorki było zamieszczenie na końcu książki informacji źródłowych dotyczących flamingów oraz wyjaśnienia, że miejsce akcji książki jest autentyczne – znajduje się na Półwyspie Jukatan w Meksyku. Dzięki temu mali czytelnicy zaraz po lekturze będą mogli zaspokoić swoją ciekawość i znaleźć odpowiedzi na frapujące ich pytania. A może także kiedyś wybrać się na wakacje z rodzicami, by flamingi zobaczyć na żywo w ich naturalnym środowisku?
W tej historii jest wszystko - dzikie bestie, ukryte skarby, tajemnicze kryjówki, pożary. Ale na pewno nie ma nudy! Czy wyobrażacie sobie, co by się...
Na zasypanym śniegiem trawniku przed blokiem wystrzelił gejzer, a w szkolnej szatni ktoś niszczy uczniowskie kurtki. W klasie Wojtka pojawił się Cristiano...