W tej historii jest wszystko - dzikie bestie, ukryte skarby, tajemnicze kryjówki, pożary. Ale na pewno nie ma nudy!
Czy wyobrażacie sobie, co by się stało, gdyby ktoś nagle odciął dopływ prądu? Telewizor nie działa, komórka i komputer padły... Czy potrafilibyście się dobrze bawić? A gdyby nagle trzeba było się zmierzyć z tygrysem szablozębnym i plagą insektów? Myślicie, że przeszlibyście ten test?
Antek, Karol, Nela i Ula - przyjaciele na dobre i na złe - zapraszają Was na niezapomniane wakacje. Gdy rodzice i dziadkowie Antka i Uli wyjeżdżają, a opiekę nad dziećmi przejmuje ciotka Larysa, rodzeństwo razem ze swoimi sąsiadami postanawiają przetrwać ten trudny czas i zakładają Sztab Kryzysowy. Cała czwórka dołoży wszelkich starań, aby pomimo klęsk i nieprzewidzianych wydarzeń to lato było wystrzałowe.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2016-03-14
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 100
Literacka mama Bazylego i Marcepana („Leśni bracia” i „Skarby leśnych braci”) tym razem w miejskiej odsłonie! Weronika Kurosz przeniosła akcję z lasu na osiedlowe podwórko, podwoiła liczbę głównych bohaterów, spotęgowała przeżywane przygody, niezmiennymi pozostawiając świetny styl i swobodny (acz nie banalny) język powieści.
„Moje lato z Szablozębnym” to wspomnienia wakacyjnych przygód Antka (narratora), jego młodszej siostry Ulki oraz ich przyjaciół z sąsiedztwa – Neli i Karola. Antek i Ulka wyobrażali sobie, że będzie to ich najgorsza z dotychczasowych przerw szkolnych – podczas nieobecności rodziców (kilkutygodniowa praca w plenerze) mieli bowiem zostać pod opieką mało sympatycznej (z punktu widzenia maluchów) ciotki Larysy, matematyczki. Widziana oczami kilkulatków kobieta jawiła się jako zło konieczne, a wakacje pod jej nadzorem zapowiadały się na najnudniejsze oraz pełne surowej dyscypliny. Dzieci powołały Sztab Kryzysowy, którego głównym zadaniem miało być znalezienie sposobu na ujarzmienie „Szablozębnego” (pseudonim cioci Lary).
Podczas prób uatrakcyjnienia sobie wakacji mali bohaterowie przeżywają najbardziej niezapomniane przygody, w których m.in. rozwijają swoje umiejętności, uczą się pracy w zespole, odpowiedzialności. Jak to w życiu bywa – czasem odnoszą sukcesy (zwykle dzięki swoim zdolnościom lub sprytowi), ale zdarza się, że i ponoszą porażki – a więc uczą się również radzić sobie w sytuacjach trudnych.
Weronika Kurosz po raz kolejny udowodniła, jak ważne w edukacji naszych podopiecznych są relacje międzyludzkie. W „Moim lecie…” pokazuje ich kilka rodzajów, np. dorosły – dziecko, brat – siostra, ja – „wróg”. Znamienne dla stylu pisarki jest utrzymanie wysokiego poziomu językowego – lektura powieści poszerza zasób słownictwa młodych czytelników, m.in. przez wprowadzanie frazeologizmów lub innych zwrotów. Autorka zachęca do aktywności (fizycznej i intelektualnej) na wielu polach, dając przykłady wspaniałej rozrywki np. podczas prac przy budowie bazy, zachęca do samodzielności i kreatywności. Należy nadmienić, że pisarka sięga tu do innych dziedzin sztuki, zapraszając do świata mitologii, teatru czy fascynującej historii.
Weronika Kurosz spełnia czytelnicze oczekiwania, zaspokaja dziecięcą potrzebę przeżywania przygód, pobudza wyobraźnię oraz inspiruje, wzbogaca leksykę i – najważniejsze – zapewnia doskonałą rozrywkę (podobno czytający dorośli śmieją się równie głośno co słuchacze) oraz subtelnie wychowuje, czy raczej kształtuje, młodych odbiorców. Posiada niebywałą, a przecież tak ważną, zdolność nawiązywania przyjacielskiej więzi autor – bohaterowie – czytelnik.
Fabułę uatrakcyjniają wplecione w tok opowieści zapiski z dziennika sztabowego, piosenki, projekty, przepisy kulinarne. Również strona graficzna dostarcza wiele przyjemności (atrakcyjna czcionka, wyróżnianie ważnych elementów itd.). O niezwykłe przeżycia estetyczne zadbał ilustrator, Mikołaj Kamler. Książkę wydało przyjazne dzieciom wydawnictwo Zysk i S-ka.
Weronika Kurosz to obecnie jedna z najlepszych polskich autorek powieści dziecięcej, polecam uwadze wszystkie (również przyszłe) pozycje w jej dorobku. Dzieci będą zachwycone światem powieściowych bohaterów, a dorośli zatęsknią za dzieciństwem.
Wbrew pozorom nie wszystkie flamingi są dokładnie same i wcale nie rodzą się różowe lub czerwone. Mały Faro usiłuje to zrozumieć. A także dowiedzieć...
Znasz już Lucka, Emkę i Wojtka, czyli Brygadę LEW? Oto ich trzecia przygoda: członkowie Brygady spędzają wakacje w Walencji - wraz z innymi zwycięzcami...
Przeczytane:2016-06-02, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016 - dzieciaki, Wyzwanie - książki dla dzieci 2016,
WAKACJE! To słowo brzmi jak szum morza, smakuje jak lody pistacjowe, muska ucho przyjemnie niczym ciepły piasek na plaży... Ale...
Niestety, na wakacje trzeba jeszcze poczekać. Słońce dopiero zaczyna się rozkręcać, rośliny nieśmiało wypuszczać pączki, a i coraz częściej słychać wesołe ptasie trele. Jednakże przed dwoma bohateramiMojego lata z szablozębnym, Antkiem i Ulą, wakacje nie zapowiadają się zbyt zachęcająco - zostali pozostawieni pod opieką nudnej ciotki Larysy, nauczycielki matematyki. Ułożyli nawet o niej niezbyt miłą piosenkę, choć - wbrew pozorom - to poczciwe maluchy: Smętna ciotka Lara Połknęła komara, Teraz chodzi i brzęczy, Bo ją zgaga męczy.
Na szczęście powyższa dwójka ma niesamowitych przyjaciół, Karola i Nelę (także rodzeństwo), ponadprzeciętną wyobraźnię oraz pomysłowość, której bez wątpienia gotów pozazdrościć im niejeden dorosły. Czwórka przyjaciół na ten krytyczny czas powołuje specjalny sztab kryzysowy, który ma na celu uratowanie wakacji od nudy. Na pierwszym posiedzeniu dzieci rozpoczynają prowadzenie dziennika swojego stowarzyszenia, w którym zapisują sprawy do omówienia i postulaty. Pierwszą ich misją jest odnalezienie właściwego miejsca na bazę i zbudowanie jej.
- (...) Tornado jest przy was lekkim powiewem, łagodnym zefirkiem, przyjazną bryzą... Zadanie kończy się powodzeniem, choć nie do końca szczęśliwie dla Antka i Uli - dzieci zostają ukarane matematycznymi zadaniami. W kolejnych dniach dzieci podróżują w czasie, hodują owadobójcze rośliny, próbują swoich sił w gotowaniu i garncarstwie, a także zdobywają twierdzę (lodówkę) oraz zajmują się wieloma innymi, równie intrygującymi, czynnościami. Pechowo większość z nich kończy się dla dwójki rodzeństwa kolejnymi, matematycznymi karami. Można pomyśleć, że taki środek wychowawczy raczej zniechęca dzieci do rachunków, które stają się dla nich swoistym koszmarem (tak jest w przypadku Antka i Uli), jednak nic bardziej mylnego. Mojej dzielnej siostrzenicy nie przeraziły te konsekwencje - mała świetnie liczy i lubi pisać cyferki, a więc bawiła ją niechęć bohaterów do matematyki. Sama chętnie rozwiązała zadane przez ciotkę Larysę działania, czym ogromnie mnie zaskoczyła, ponieważ podobne prace domowe odrabia raczej mało chętnie. Widać, Weronika Kurosz ujęła ją tą pozytywną powiastką. Zresztą nie tylko mojej siostrzenicy spodobało się Moje lato z szablozębnym. Mnie także ujęło na swój sposób i ciężko jednoznacznie napisać mi czym. Może utrzymanymi w szarościach ilustracjami, może kreatywnymi dzieciakami, może niebanalnymi przygodami, może obecnością matematyki, a może samym tygrysem szablozębnym? Ta książeczka ma wiele zalet i poza działaniami matematycznymi, uroczą oprawą graficzną i interesującymi historyjkami oferuje młodemu czytelnikowi wiele pouczeń i ciekawostek - bardzo zabawnych swoją drogą. Moja siostrzenica najbardziej polubiła Antka, ja również.
Weronika Kurosz stworzyła niezwykle wesołą powieść, która (poza oczywistą poprawą humoru) pozwala czytelnikowi choć przez chwilę poczuć zbawienną moc wakacji. Wspaniale przedstawiła świat oczami dziewięciolatka, dzięki czemu dziecko chętnie podchodzi do książki i czyta bez wytchnienia. Uśmiałyśmy się przy niej, porachunkowałyśmy, dowiedziałyśmy nieco o historii i poznałyśmy przepis na żabie udka. Jeśli masz w domu urwisa - to idealna lektura dla Was! Oboje odetchnięcie na dwutygodniowych wakacjach z Weroniką Kurosz. Polecam!