Świat dotknięty zagładą. Arleon miał niegdyś wspaniałą stolicę - Elantris - magiczne miejsce, zamieszkiwane przez pełne mocy istoty, przyczyniające się do dobrostanu całego państwa. Pewnego dnia jednak magia zniknęła, a Elantris spektakularnie upadło, stając się opustoszałą skorupą, zamieszkaną przez okaleczonych ludzi. Nowa stolica, Kae, nie jest nawet po części tak piękna, jak dawna; w dodatku zagraża jej niebezpieczeństwo ze strony fanatyków religijnych, podbijających kolejne kraje dla swojego surowego boga i cesarza.
Sanderson w środku tych wydarzeń stawia dwie główne postaci: księżniczkę Sarene i jej niedoszłego męża, następcę tronu Arleonu, księcia Raodena. Żadne z nich nie należy do największych szczęśliwców: Raoden pewnego pięknego dnia budzi się, dotknięty tajemniczą chorobą, przekleństwem Elantris, w następstwie czego zostaje ogłoszony martwym i wygnany do zniszczonej dawnej stolicy. Z kolei Sarene przybywa do swojego nowego domu i tam dowiaduje się, że jest już wdową. Księżniczka, niezależnie od swojego tragicznego położenia, musi podjąć wysiłek obrony kraju przed fanatykami z Fjordenu, a wygnany książę próbuje pomóc nie tylko sobie, ale wszystkim nieszczęsnym mieszkańcom opustoszałego i mrocznego Elantris.
Miasto stało się rozległym grobowcem dla tych, których ciała zapomniały, jak to jest umrzeć. Elantris to przerażające miejsce, zamieszkane przez martwych ludzi: ich serca nie biją, ich rany nigdy się nie goją, towarzyszy im wieczny ból i głód, którego praktycznie nie da się zaspokoić. Pokryte szlamem ulice nie stanowią schronienia przed zimnem, deszczem, czy okrucieństwem zdziczałych band, żerujących na innych. Trudno uwierzyć, że ktoś mógłby wykrzesać z siebie w takim miejscu choć trochę siły, by starać się je zmienić. Jednak Raoden próbuje…
W nieco lepszej, choć nie bardziej godnej pozazdroszczenia sytuacji znajduje się księżniczka: samotna na obcym dworze, pozostawiona na pastwę dworskich intryg, usiłująca ratować nową i starą ojczyznę, pozbawiona rodziny, przyjaciół, sojuszników.
Zupełnie inną walkę toczy Hrathen, wysokiej rangi kapłan niszczycielskiej religii, który przybył do Kae, by je nawrócić lub zniszczyć. Losy tych trzech postaci Sanderson splata w skomplikowanej sieci wzajemnych zależności, co chwilę krzyżując ich ścieżki.
Pisarz, jak zwykle, tworzy w pełni dopracowany świat, z odrębnym systemem wierzeń, własną geografią i magią. Nie trzeba chyba dodawać, że całość jest spójna i wiarygodna. Z kolei protagoniści nieco odbiegają od tych, do których amerykański twórca zdążył przyzwyczaić czytelników. Tym razem w centrum wydarzeń są zwykli ludzie, a nie obdarzeni specjalnymi zdolnościami wybrańcy. To dosyć odświeżający pomysł po licznych tomach rozgrywających się wokół postaci obdarzonych nadnaturalnymi mocami i ratującymi świat jeszcze przed śniadaniem. Książę, jego niedoszła małżonka i kapłan muszą radzić sobie z ograniczeniami, jakie narzucane są innym śmiertelnikom, zamieszkującym targany niepokojami Arleon.
Niektóre fragmenty jasno pokazują, że Elantris to debiut: część rozwiązań razi schematycznością, czasami na scenę wkracza deus ex machina, a działania bohaterów bywają łopatologicznie wyjaśniane. Ale mimo tego wielu autorów dałoby pewnie wszystko, by móc tak zadebiutować.
Trzeci tom porywającego cyklu o dziewczynie, która w miejscu odleglejszym niż gwiazdy usiłuje uratować przed zagładą swój ukochany świat. Życie Spensy...
Zwieńczenie monumentalnego cyklu fantasy, który pokochało ponad 40 milionów czytelników na świecie Na Polu Merrilora gromadzą się władcy narodów, żeby...