Mutanty nadchodzą!
Gratulacje. Skoro to czytasz, zrobiłeś wielki krok ku temu, by przeżyć do swoich następnych urodzin. Tak, ty, który stoisz i kartkujesz tę książkę. Nie odkładaj jej. Mówię śmiertelnie poważnie – być może od tego zależy twoje życie. Książka, która tak się zaczyna, musi intrygować. Jej odłożenie grozi ciągłymi wątpliwościami, czy dobrze zrobiliśmy, ignorując niebezpieczną przygodę, jaką stanowi lektura i wyrzutami sumienia, ze dobrowolnie pozbawiliśmy się przyjemności.
Niestety, w przypadku powieści Jamesa Pattersona Maximum Ride. Eksperyment Anioł trudno mówić o ekscytujących przeżyciach, a raczej o rozczarowaniu. Opublikowana nakładem wydawnictwa Hachette książka adresowana jest do młodszych czytelników, choć trudno jednoznacznie wskazać grupę wiekową. Z jednej strony mamy bowiem głównych bohaterów – grupę dzieci, z których najstarsze ma czternaście lat, z drugiej – przerażające eksperymenty genetyczne, manipulowanie DNA, krwiożerczych Likwidatorów i zniekształcone ciała obiektów badań. Stanowiąca zapowiedź całego cyklu powieść autora doskonałych thrillerów i kryminałów jest, niestety, dowodem na to, że nie można mieć wszystkiego. Patterson zdania o nastolatkach, jak widać, dobrego nie ma, serwując im „czytadło" z bohaterami o śladowej ilości inteligencji w rolach głównych. A szkoda, bo sam pomysł na książkę był genialny w swojej prostocie. Trudno uwierzyć, że można było aż tak bardzo zaprzepaścić szansę podbicia serc młodych czytelników.
Autor przedstawia niezwykłą „rodzinę” zamieszkałą w górach, składającą się z sześciorga dzieci. Najstarsza z nich, narratorka powieści, to Max. Są jeszcze: Kieł, Iggy, Kuks, Gazownik i Angela. Każde jest wyjątkowe, każde obdarzone zestawem zaskakujących umiejętności, jak telepatia czy genialny słuch. Łączy ich tylko przeszłość, niewiadoma przyszłość i… latanie. Wszystkie dzieci spędziły dzieciństwo w laboratorium zwanym Szkołą, wszystkie są ludźmi w zaledwie dziewięćdziesięciu procentach. W wyniku eksperymentu genetycznego, w trakcie którego wszczepiono im ptasie geny, stały się mutantami – ptakami w ludzkim ciele (bądź ludźmi ze skrzydłami).
Całe ich stado z laboratorium wydostało się dzięki jednemu z pracowników naukowych, Jedowi, który stopniowo przejął funkcję ojca - czy też przywódcy. To on nauczył dzieci czytać i pisać, walczyć, a - wreszcie - przemieszczać się w powietrzu. Niestety, dwa lata temu zaginął, a pamięć o nim, choć bolesna, jest ciągle żywa. Od tej pory nasi bohaterowie są zdani wyłącznie na siebie zarówno jeśli chodzi o codzienne czynności, jak i przetrwanie w surowym klimacie górskim. Kiedy pewnego dnia najmłodsza z nich – Angela – zostaje porwana przez Likwidatorów, kolejne wytwory szaleństwa naukowców, pozostali wiedzą, że jedyna szansa na utrzymanie jej przy życiu to wyruszyć w pościg…
Porywająca akcja, tajemnice związane z pochodzeniem dzieci, sekretny głos, który komunikuje się z Max i misja ratowania świata, niestety, nie idą w parze z opisem bohaterów czy poszczególnych wydarzeń. Zamiast historii, która mogłaby stanowić gotowy scenariusz dla reżysera i z pewnością przyciągnęłaby do kin rzesze wiernych fanów, otrzymujemy nudną opowieść z infantylnymi bohaterami. Choć są to dzieci, to od czternastolatków można oczekiwać już odpowiedzialności i działania, a nie nieprzemyślanych kroków. Mutanty zostały przedstawione w sposób fragmentaryczny, autor poświęca im zbyt mało uwagi, koncentrując się na opisach barów, restauracji i pochłanianego przez bohaterów pokarmu. Również ciągłe spotkania z Likwidatorami zaczynają męczyć i wywołują nadzieję, że dzieci-wilki wyeliminują w końcu dzieci-ptaki. A wówczas skończą się również cierpienia czytelników.
Już dawno nie przeżyłam takiego zawodu, jak podczas lektury książki Maximum Ride. Eksperyment Anioł. Zawodu tym większego, że pisarza cenię i oczekiwałam po jego próbie dotarcia do młodszego czytelnika dużo więcej. Niestety, dostałam jedynie ponad trzysta stron marnej treści i wszechobecnego chaosu. Aż chciałoby się, parafrazując słowa jednego z polityków, stwierdzić, że dobrego autora powieści dla młodzieży poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Tu po wciągającym wstępie było tylko gorzej…
Elijah Creem, wzięty chirurg plastyczny, który dał się poznać policji jako amator orgii z narkotykami i nieletnimi dziewczętami, może na długie lata trafić...
Rejs luksusowym jachtem po Bahamach miał zbliżyć do siebie Katherine i trójkę jej dzieci, które po śmierci ojca odsunęły się od matki. Ale planowana wyprawa...