Pierwsze czytanie książeczki odbywam najczęściej sama, by nie oddać w ręce dziecka lektury, która nie powinna do niego trafić. Tym razem było inaczej - dziecko samo zabrało się za przeglądanie ilustracji. Od razu dokonało też przełomowego odkrycia, że niemal na każdym rysunku ukrywa się mały, biały piesek i przednią zabawą będzie jego odnajdywanie. Tak oto, spłyciwszy najpierw lekturę do zabawy w chowanego i przebrnąwszy przez ogrom przecudnych ilustracji, dotarliśmy do punktu wyjścia. zaczęliśmy czytać...
Dźwięki kolorów Jimmy'ego Liao nie są typową historią dla dzieci, przez którą przeprowadza czytelnika zmyślny narrator. To traktat filozoficzny. Tak, traktat filozoficzny dla dzieci (i nie tylko dla nich). Narratorem opowieści jest niewidoma nastoletnia dziewczynka, przemierzająca codziennie trasę do metra. Paradoksalnie, los - zabierając jej wzrok pewnego jesiennego dnia, zabierając widok świata - dał jej jednocześnie wiele innych światów, które zaczęły rodzić się z bodźców przekazywanych przez pozostałe zmysły. Bowiem każdego dnia, za pomocą zmysłu smaku, węchu, powonienia, jej codzienna trasa biegnie przez inną rzeczywistość. W ten sposób z deszczu powstawało morze, z przeczuć - anioły, z wyobraźni wyłaniała się czarodziejska miotła gotowa do lotu, a metro zamieszkiwały słonie. To właśnie taka cudna ucieczka, o jakiej pisała Wisława Szymborska (słowa te zresztą posłużyły za motto książki):
Wielkie to szczęście nie wiedzieć
dokładnie, na jakim świecie się żyje
Niewidoma dziewczynka nie opowiada tej historii wprost. Mówi raczej o swoich odczuciach, lękach, smutkach, nadziejach, wyobrażeniach. Mówi: Czasem mam wrażenie, że świat nie ma granic, lub: Często nie wiem gdzie jestem, ani dokąd zmierzam, ale też rozmyśla: Gdybym przebiła się przez środek ziemi na przeciwną stronę, czy trafię na ogród w pełnym rozkwicie? Resztę dopowiadają ilustracje - duże, piękne, poetyckie, zabawne.
Książka jest znakomitą propozycją właściwie dla każdego - podbiła moje serce, zachwyciła moją ośmioletnią bratanicę i niemal nie wypada z rą mojego czteroletniego synka. Odbyliśmy za jej sprawą kilka dyskusji na temat wyobraźni, marzeń, lęków i postrzegania świata przez niewidomych. To naprawdę inspirująca i nietypowa lektura. Poza ilustracjami i pięknym, poetyckim tekstem, posiada coś, czego większości książek brakuje: ma duszę, klimat. Tej książki się nie czyta - w nią się wchodzi... A później świata opowieści Jimmy'ego Liao nie chce się już opuścić.
Jak to jest być księżycem? I czy można o tym zapomnieć? Jak przywrócić ludziom szczęście? I czy aby to uczynić trzeba sięgnąć gwiazd? Samotny chłopiec...