Saga autorstwa J.R. Ward, zatytułowana Bractwo Czarnego Sztyletu, podbija cały świat. Seria liczy już trzynaście części, z czego jedenaście przetłumaczono na język polski. Każdy czytelnik, który śledzi losy braci na bieżąco, zapewne nie może doczekać się wydania kolejnego tomu. Co zaskakujące - część szósta, Dziedzictwo krwi, to jedna z lepszych części tej serii.
Furiath jako jedyny z braci nie może poszczycić się wianuszkiem wampirzyc, z którymi się spotykał. Choć jego uroda zniewala i niejedna oddałaby mu się bez chwili zastanowienia, nasz bohater od lat żyje w celibacie. Z dzieciństwa w zasadzie nie pamięta szczęśliwych chwil. Każde wspomnienie wiąże się z rozpaczą w oczach rodziców, którą widział, gdy spoglądali na niego. Bo brakowało przy nim czegoś, a w zasadzie kogoś. Istoty bardzo ważnej – brata-bliźniaka. Od początku, gdy tylko okazało się, że jego matka szczęśliwie donosiła bliźniaczą ciążę, wiadome było, że los wyrówna sobie ofiarowane dobro aż z naddatkiem. W niedługim czasie po szczęśliwych narodzinach niańka porwała starszego z braci – Zbihra. Wtedy załamali się rodzice Furiatha, a gdy po latach poszukiwań trop się urwał, i ojciec, i matka popadli w marazm. Dom został zapuszczony, na Furiatha nikt nie zwracał uwagi – chyba, że akurat ojciec miał ochotę przetrzepać mu skórę. Gdy udało mu się wyjść żywo z przemiany w wampira, spakował tobołek i ruszył na poszukiwanie bliźniaka. To właśnie w trakcie tej „podróży” powziął decyzję, że nigdy nie złączy się z żadną niewiastą. Długo wytrzymał w tym postanowieniu i zapewne dożyłby w nim sądnych dni, gdyby nie jego natura altruisty, który za wszelką cenę chce wyciągać wszystkich z tarapatów. Gdy okazało się, że Vrhedny, jeden z członków bractwa zakochał się, a równocześnie jest zmuszany do objęcia roli Najsamca – zbawiciela rasy, Furiath postanowił zastąpić przyjaciela w tej roli. Był tylko jeden problem – mężczyzna nie miał z kobietami żadnego doświadczenia. Do tego żywił głębokie uczucie do Belli – krwiczki rodzonego brata. Gdy przystępuje do rytuału, podczas którego w celach czysto prokreacyjnych posiąść powinien pierwszą Wybrankę – nie daje rady. Widząc związaną, zakneblowaną, zapłakaną i zrozpaczoną Cormię, uświadamia sobie skalę błędu, jaki popełnił, decydując się na stanowisko Najsamca. By wyjść cało z opresji, zabiera dziewczynę na Druga stronę - do Caldwell, gdzie na co dzień żyje z braćmi. I dopiero tutaj wszystko zaczyna się sypać. Co dokładnie? Dlaczego? Co poza dawno danym przyrzeczeniem powstrzymuje go od wykonania powierzonego mu zadania? Jak długo będzie w stanie od niego uciekać? Jakich użyje sztuczek, by przekonać otoczenie, że wszystko jest w porządku? Co pocznie Cormia? Jak zareagują Pani Kronik i pozostałe Wybranki? By się tego dowiedzieć, konieczna jest lektura Dziedzictwa krwi.
Bardzo interesujące jest obserwowanie, jak w świecie, w którym niemal każdemu dokrwieniu towarzyszy namiętny i nieokiełznany seks, radzi sobie mężczyzna świadomie wybierający celibat. J.R. Ward nie zawodzi. Dziedzictwo krwi jest równie pikantne, co poprzednie części serii. Zdecydowanie tej sagi nie można zaliczyć do książek dla grzecznych dziewczynek. Gdy bracia nie przelewają krwi reduktorów, namiętnie kochają się ze swoimi krwiczkami w każdym dostępnym im miejscu i czasie. Najchętniej w ogóle nie wychodziliby z łóżek. Furiath natomiast najchętniej nie schodziłby z pola bitwy, a wrogów rozszarpywałby na kawałeczki. Brutalnie. Bez chwili wahania. Bez względu na konsekwencje. Tak jest do chwili, gdy gubi jeden ze swych cennych czarnych sztyletów…
Książkę czyta się błyskawicznie. Tak, jak poprzednie części wciąga od pierwszych stron i nie daje o sobie zapomnieć jeszcze długo po zakończeniu lektury. Do tego autorka w kolejnych częściach porusza tematy nie tylko dotyczące głównych w tomie bohaterów, ale i innych członków Bractwa. Dzięki temu książka nie jest nużąca i monotonna. Dzięki temu czytelnik wie mniej-więcej, o kim przede wszystkim będą opowiadały kolejne tomy sagi. Powieść polecić warto przede wszystkim kobietom, ale wydaje się, że i niejeden mężczyzna znajdzie w niej coś dla siebie (choćby sceny walki, które dla kobiet mogą wydawać się nawet zbyt brutalne). Zdecydowanie nie jest to lektura dla nastolatek. Ilość przelanej krwi zarówno w walce, jak i w łóżku dyskwalifikuje tę sagę z zestawu powieści dla młodzieży (choć niejednokrotnie księgarze właśnie na półkach z książkami dla nastolatków umieszczają książki Ward).
Dziedzictwo krwi jest pikantne i namiętne. Bywa brutalne i odarte z wszelkich barier. Czasami opływa spokojem i beztroską. To powieść warta polecenia, ale tylko dorosłemu czytelnikowi.