Inspiracją do napisania książki była dla Mateusza Bajasa krótka praca w recepcji hotelowej. Z jednej strony ulicy - luksusowy hotel. Po drugiej - mieszkania bez toalet. Zderzenie tak odległych światów musiało dać niezwykły efekt. To właśnie ono nadaje książce Bajasa wiarygodności.
W Dwóch świątyniach poznajemy dwóch młodych, nie znających się mężczyzn. Ich drogi w pewnym momencie przecinają się. I to dosłownie - zderzają się oni przed wejściem do hotelu. Wydarzenie to staje się początkiem zmian w życiu obu bohaterów. To, co ich łączy, to jeden cel - sukces. Ale czy obaj go odniosą? A co w przypadku ewentualnej porażki?
Poznajemy Marcina - wykształconego, skupionego na karierze, ambitnego przedsiębiorcę. Wywodzi się z tzw. „dobrego domu", gdzie miał wszystko. Pewnego dnia podejmuje decyzję o prywatnej inwestycji. Ma ważną rozmowę z udziałowcem. Zostaje poddany testowi, który ma sprawdzić, jak się zachowa. Czy uda mu się zgarnąć milionowy kontrakt? W jego życiu, oczywiście, pojawi się też kobieta. Jaką rolę odegra Julia?
Trzeba wyjątkowo mocnego, a jednocześnie chłodnego intelektu, żeby móc pozwolić sobie na planowanie tak nieprzewidywalnych sytuacji, jakimi są relacje międzyludzkie. Tylko rozległa wiedza, ogromne doświadczenie i niezachwiana pewność siebie gwarantowały tu powodzenie.
Drugim mężczyzną jest rozważny Piotr, który mimo młodego wieku jest już doświadczony przez los. Gdy jedno z jego rodziców traci pracę, postanawia im pomóc. Podejmuje się różnego rodzaju prac dorywczych, jednakże nie dają mu one satysfakcji. Jego pasją jest hip-hop. Pragnie zaistnieć w tym świecie. Pewnego dnia natrafia na afisz informujący o konkursie i postanawia wziąć w nim udział. Czy spełni się jego największe muzyczne marzenie? W jego życiu również pojawi się kobieta. Czy zawalczy o nią - tak samo, jak o muzykę?
Bohaterowie powieści wypadają przekonująco. Są wyraziści, barwni, można się z nimi identyfikować. Bardzo interesująca okazuje się silna emocjonalna więź Piotra z matką.
Autor, opisując historie obu mężczyzn, pokazuje jak trudne życiowe wybory, których dokonujemy, wpływają na nasze życie i że musimy sobie z nimi radzić - z wszelkimi ich konsekwencjami. Możemy wznieść się na szczyt, ale i pójść na samo dno. Tylko od nas zależy, czy i jak sobie poradzimy w obliczu pojawienia się wyzwania. Autor podkreśla, jak ważne są pomoc i wsparcie rodziny oraz przyjaciół. To oni, często stojąc z boku, przyglądając się nam, widzą więcej. Widzą to, czego często my nie widzimy albo nie chcemy dostrzec. Czasem warto posłuchać dobrych rad.
Książka wzbudza sporo emocji, a przy tym czyta się ją błyskawicznie - bo też i akcja mknie bardzo szybko.
Na uwagę zasługuje także współczesna, pełna kontrastów Łódź, przedstawiona w powieści. Autor zadbał, aby wydobyć z obrazu tego miasta to, co najciekawsze.
Dwie świątynie to debiut bardzo udany, opowiadający o ważnych współczesnych problemach. Dwa odmienne życiorysy, dwa różne spojrzenia na świat. Powieść skłania do myślenia. Zmusza do zastanowienia się nad naszymi wyborami. Pokazuje, jak łatwo zagubić się w skomercjalizowanym świecie. Ale i wskazuje, że zawsze można żyć inaczej, że można wybrać inną drogę.