Dwie świątynie

Ocena: 6 (2 głosów)
Ślepy los sprawia, że drogi dwóch nieznających się mężczyzn na moment się przecinają. I to dosłownie. Zwykłe zderzenie na chodniku staje się sygnałem nadchodzących zmian w życiu obu bohaterów. Czy sukces – zarówno w biznesie, jak i na scenie hip-hopowej – może przynieść ból i rozczarowanie? Gdzie przebiega wątła granica między samorealizacją a samounicestwieniem? Czy zawsze da się wyjść z najczarniejszej rzeczywistości i wziąć sprawy we własne ręce? Dwie historie, dwa zupełnie odmienne życiorysy i sposoby patrzenia na świat. Jedno miasto – pełna kontrastów i sprzeczności współczesna Łódź.

Informacje dodatkowe o Dwie świątynie:

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2016-12-02
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-8083-338-8
Liczba stron: 310

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Dwie świątynie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dwie świątynie - opinie o książce

Avatar użytkownika - kasiatuszek
kasiatuszek
Przeczytane:2017-04-30, Ocena: 6, Przeczytałam,
Gdy pewnego zimowego dnia otrzymałam od Wydawnictwa wykaz propozycji do zrecenzowania, pamiętam, że wówczas po ujrzeniu tytułu "Dwie świątynie" pomyślałam - to zapewne literatura fantastyczna. Dlatego też ani nie skusiłam się, aby obejrzeć okładkę, ani też nie widziałam potrzeby zapoznania się z jej opisem. Jednak po kilku dniach - przeglądając recenzje na innych blogach - dostrzegłam właśnie tytuł owej książki. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam oprawę, która nijak się miała do moich pierwotnych skojarzeń o tejże powieści. Poza tym - owszem - przyciąga uwagę, ale nie przypadła mi do gustu i prawdę mówiąc, gdybym napotkała ją w jakiejkolwiek księgarni, to na pewno nie wyciągnęłabym po nią ręki, a tym samym nie miałabym ochoty przyjrzeć się jej zawartości. Mimo to, postanowiłam przeczytać recenzję powieści i doznałam kolejnego zaskoczenia, którego powodem nie była pozytywna ocena, a raczej skrywana w owej książce opowieść. Nagle zapragnęłam poznać ukrytą w niej historię, a ponadto uświadomiłam sobie po raz kolejny, że nie ocenia się książki nie tylko po okładce, ale także po tytule. Poczułam się zaintrygowana i zachęcona do jej lektury. Więc, gdy całkiem niedawno nadarzyła się takowa okazja, to postanowiłam z niej skorzystać. I to była słuszna decyzja. Zapraszam na recenzję. Mateusz Bajas - urodzony 18.06.1990 roku w Łodzi. Z wykształcenia turysta i rekreant. Zodiakalny bliźniak, czyli człowiek dwoisty. Miłośnik wszystkiego, co skrajne, wyraźne i charakterystyczne. Poszukiwacz paradoksów i nieścisłości, co potwierdzają jego zainteresowania. Sześciokrotny maratończyk, ze sporym zacięciem do jazdy na rowerze i pływania. Fan niełatwej literatury, do której uwielbia wypić ciekawe piwo. Włóczykij, z planem obejścia globu, choć póki co bez wielkich sukcesów na polu turystyki przez duże "Te". Tata - domator, pragnący szczęścia kobiety i syna, i marzący o krainie wiecznie posprzątanego mieszkania. Równie mocno co spacery po klimatycznej Łodzi, uwielbia trzaskający w ognisku ogień, gdzieś w głuszy Beskidu Niskiego. A to wszystko spina niezmienna miłość do hip-hopowego werbla. (źródło: okładka książki "Dwie świątynie") Marcin Pieniążek jest jednym z gości pięciogwiazdkowego hotelu. Właśnie szykuje się na niezwykle ważne spotkanie służbowe, z potencjalnym udziałowcem. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nawiąże on bowiem cenną współpracę, co pozwoli mu rozwinąć od dawna planowaną inwestycję, a tym samym odnieść sukces i zarobić mnóstwo pieniędzy. Czuje, że mu się uda, tym bardziej, że potrafi przewidzieć zachowania i poszczególne kroki postępowania rozmówców. Ponadto jest perfekcyjnie przygotowany pod względem merytorycznym, a także pewny siebie. Ma świadomość, że musi doskonale odegrać kolejną rolę w swoim życiu... Nie wie tylko, że zostanie poddany testowi... Tymczasem Piotr przechadza się łódzkimi uliczkami, słuchając muzyki, poddając się niesamowitym rytmom hip-hopu i kontemplacji na temat obecnego życia, jak i najbliższej przyszłości. Pragnie zrealizować jedno ze swych pragnień. Marzy bowiem o wyjściu na scenę, rapowaniu, wydobywaniu z siebie kolejnych wersów, stworzeniu własnej płyty będącej odzwierciedleniem jego emocji i myśli. Marzy o sukcesie oraz stabilizacji finansowej, dzięki której mógłby wreszcie rozpocząć życie na własny rachunek, a przy okazji pomóc najbliższym... Marzenia się spełniają... Pewnego dnia drogi obu mężczyzn się przecinają. Panowie wpadają na siebie przed budynkiem luksusowego hotelu. Od tego momentu ich życie ulegnie diametralnej zmianie... Przypadkowe zderzenie będzie punktem zwrotnym w ich życiu... Dla każdego z nich będzie początkiem walki przede wszystkim o siebie... Nie ukrywam, że kompletnie nie spodziewałam się tego, iż książka "Dwie świątynie" wywrze na mnie tak ogromne wrażenie. Już zaledwie po kilku stronach byłam przekonana, że to moje pierwsze spotkanie z piórem autora będzie nie tylko niezwykle udane, ale również niezapomniane. Dawkowałam sobie lekturę owej powieści. Za każdym razem przenosiłam się w inny świat, zatracałam się w nim do tego stopnia, że nie chciałam go opuszczać. Do tej pory nie potrafię zdefiniować dokładnie tego, co czułam i czuję nadal. Powieść ta ma w sobie to "coś", co sprawia, że człowiek odpływa, całkowicie odrywa się od rzeczywistości, a nawet o niej zapomina. Nieustannie w trakcie jej lektury łapałam się na tym, że nie chciałam, aby ta historia się skończyła. Wiedziałam, że będę tęsknić za niepowtarzalnym i wyjątkowym klimatem stworzonym przez autora. W każdym słowie, wyrażeniu, zdaniu czułam jego pasję i miłość do muzyki oraz do miasta kontrastów - Łodzi. To mi się udzieliło. Słyszałam bity i dopasowane do nich rymy roznoszące się w całym klubie, poruszałam się w ich takt, przepadłam. Uświadomiłam sobie wtedy, że dawno nie słuchałam hip-hopu, mimo iż jeszcze parę lat temu uwielbiałam owy gatunek muzyczny. Ponadto miałam wrażenie, jakbym rzeczywiście przechadzała się urokliwymi i klimatycznymi uliczkami w Łodzi, będącymi kumulacją wszelakich zapachów: starych kamienic, spalin, jedzenia i alkoholu. Jakbym codziennie podążała tą trasą, którą pokonywał jeden z głównych bohaterów. A dodatkowo niejednokrotnie byłam świadkiem rozmów biznesowych, prowadzonych negocjacji i warunków współpracy. I co najważniejsze, nie nudziłam się. Uważam, że to było ciekawe doświadczenie. Uczestniczyłam zatem w podróży pełnej przeszywających ciało dźwięków, ludzi wyróżniających się pasją i ambicją, ale także zmagających się z przeciwnościami losu, biznesowych intryg i gier, decyzji zmieniających życie, sukcesów i porażek oraz ciekawych, refleksyjnych i wpływających na zmianę podejścia do wielu kwestii opowieści zwykłych osób - głównie mężczyzn, którzy ponoszą konsekwencje własnych wyborów. "Dwie świątynie" to opowieść, która wzbudziła we mnie mnóstwo emocji, niektórych nie potrafię sprecyzować. Jedno jest pewne, że po skończeniu lektury owej książki, popadłam w głęboką zadumę. Siedziałam kilkanaście minut w tej samej pozycji, nie mogłam się ruszyć, nie chciałam odkładać powieści na półkę. Ba! Ja nie mogłam się pogodzić z tym, że to koniec. Nie umiałam powrócić do rzeczywistości, krzątałam się po domu bez celu, nie potrafiłam się na czymkolwiek skupić, zebrać sensownych myśli. Nie wiem, czy jasno się wyrażam, ale inaczej nie potrafię. Są bowiem takie książki, do końca których nie chcemy dotrzeć, bo jeśli przewrócimy ostatnią kartkę, wówczas będziemy musieli się z nią rozstać. I wtedy pozostaje jedynie smutek, tęsknota, a czasem pustka... Głównymi bohaterami powieści jest dwóch mężczyzn. Różnią się pochodzeniem, wykształceniem, statusem materialnym i społecznym oraz poglądami. Ale też wiele ich łączy, obaj są ambitni, pełni pasji, spragnieni sukcesu, zdobycia szczytu, sławy, pieniędzy. Obaj mają marzenia, które pragną zrealizować i urzeczywistnić. Piotrek to skromny i odpowiedzialny chłopak, mieszka z rodzicami, młodszym bratem i babcią. Rodzina jest dla niego bardzo ważna, łączy go niezwykle silna więź z matką. Swego czasu musiał porzucić szkołę, aby znaleźć zatrudnienie i pomóc najbliższym w trudnej sytuacji finansowej. Kiedy jednak mama podjęła pracę, Piotrek postanowił oddać się swojej pasji jaką od zawsze był hip-hop. To właśnie z muzyką wiązał swoją przyszłość. Od początku obdarzyłam go sympatią, za szczerość, minimalizm, chęć pomocy, za bycie sobą oraz miłość do muzyki. Gdy popełniał błędy - trzymałam za niego kciuki i mu kibicowałam. Natomiast Marcin to mężczyzna wywodzący się z dobrego domu, wykształcony, bogaty. To perfekcjonista, człowiek charakteryzujący się wysokim mniemaniem o sobie, niekiedy wulgarny, nie radzący sobie ze swoimi emocjami, nieprzyjmujący do wiadomości porażek, gardzący ludźmi, nieszanujący kobiet, które traktuje przedmiotowo, pozbawiony pozytywnych uczuć i skrupułów oraz wieczny egoista. Uważał bowiem, że za pieniądze można wszystko kupić, zainteresowanie i przychylność innych ludzi, a nawet przyjaźń lub miłość kobiety. Nie liczył się z uczuciami innych, nie dostrzegał ich. Dla niego najważniejsza była ilość cyfr na koncie bankowym. Dopiero z czasem się przekonał, że pieniądze to nie wszytko. Nie są one bowiem wyznacznikiem szczęścia. Zarówno Piotr, jak i Marcin zostaną poddani wielu próbom, napotkają na swej drodze wiele przeszkód, zaznają też chwil szczęścia, w ich życiu pojawią się również kobiety, poznają mnóstwo interesujących osób. Jednak przede wszystkim każdy z nich zmierzy się z samym sobą, zasmakuje sukcesu oraz porażki, a także dosięgnie dna. Pytanie tylko, czy i który z nich się podniesie? Fabuła książki jest oryginalna, niesamowicie wciągająca, a co najważniejsze nieprzewidywalna. Z ciekawością, zainteresowaniem i wnikliwością śledziłam losy bohaterów. Każda kolejno przewracana kartka była dla mnie jedną wielką niewiadomą. To sprawiło, że z przyjemnością chłonęłam tę historię. Ponadto powieść napisana jest lekkim, przejrzystym i sympatycznym stylem. Wyraźnie czułam też zaangażowanie Mateusza Bajasa w napisanie tejże książki. Przepełniona jest ona mnóstwem pięknych, wartościowych cytatów, trafnych spostrzeżeń, niepowtarzalnych uczuć oraz cennych myśli, które pozwalają się na chwilę zatrzymać, zastanowić się na ich głębią i sensem, a także spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy. Podsumowując, "Dwie świątynie" to bez wątpienia udany debiut literacki. Prawdę mówiąc, najlepszy spośród wszystkich dotychczas przeze mnie poznanych. Wyróżnia się między innymi intrygującą, a nawet uzależniającą fabułą, będącą połączeniem fascynacji hip-hopem, miłości do pełnej rozbieżności i tajemnic Łodzi oraz skomplikowanego świata biznesu, a poza tym naprzemienną trzecioosobową narracją z perspektywy głównych bohaterów, doskonałą kreacją postaci i przyjemnym stylem pisania. To szczera, prawdziwa, poruszająca, emocjonalna i refleksyjna opowieść o pasji, dokonywaniu wyborów ważących na dalszym życiu, dążeniu do upragnionego celu, osiąganiu sukcesów, poznawaniu gorzkiego smaku porażek, zaspokajaniu ambicji, rezygnacji z własnych planów na rzecz dorównania oczekiwaniom innych, zacieraniu się granicy między samospełnieniem a autodestrukcją, a także o trudnej walce o siebie, a jednocześnie swoje życie. To historia z niejednym cennym przesłaniem. Na długo zapada w pamięć. Zapewne nie raz do niej powrócę. Warto sięgnąć po ową opowieść. Warto odbyć tę trudną, ale jakże frapującą i ważną podróż. Gorąco polecam.
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy