Gdzie można schronić się przed samotnością, słyszanymi zza ściany kłótniami rodziców, zdradą najlepszego przyjaciela? Dokąd uciec z klatki nielubianej rzeczywistości, kiedy ma się zaledwie jedenaście lat? Jak pokonać kraty nakazów i zakazów, wyzwolić się z więzów wyłącznie powierzchownych relacji?
Wobec takich pytań – choć niekoniecznie bezpośrednio – staje Filip, bohater debiutanckiej powieści Doroty Kassjanowicz. Co ciekawe, chłopiec znajduje odpowiedź na długo przedtem, nim sobie to uświadomi. Ucieka w głąb swojej wyobraźni, spotykając stworzenia (muriny i tytułowe wilki), z którymi rozmawia znacznie swobodniej niż ze swoimi rodzicami. I które nie tylko liczą się z jego zdaniem, pozwalają mu dokonywać wyboru, ale też zawsze są, zawsze mają czas – gdy tylko Filip tego potrzebuje. Zupełnie inaczej niż wiecznie zapracowany tata czy rozczarowana życiem, wciąż zmęczona mama…
Na szczęście i w tym realnym świecie Filip znajduje kogoś, kto potrafi celebrować chwilę, umie naprawdę słuchać, uważnie patrzeć i rozmawiać nie tylko o niezałożonym szaliku czy nieposprzątanym pokoju. W dodatku ma wesołego psa, prawie golden retrievera i otoczony ogrodem dom, tak bardzo różniący się od Filipowego bloku, który stał na pozbawionym drzew i ławek osiedlu. Nic dziwnego, że Filip tak chętnie odwiedza ciocię Agnieszkę (vel Wróżkę Gadułę), autorkę scenariuszy i książek, u niej właśnie znajdując swój azyl. Tylko że z miejsca, gdzie w końcu można być sobą, niełatwo wrócić do „idealnego”, emocjonalnie wyziębionego, pozbawionego rodzinnego życia domu. Uprzedzając fakty, można zapytać: kto zamieniłby las albo własne surrealistyczne miasto na królestwo z metalu?
Z pomocą przychodzi ciocia Agnieszka. Co prawda nie odczarowuje rzeczywistości chłopca jednym dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale pomaga mu zapoczątkować zmiany. Ukazując magiczną moc słów i wyobraźni sprawia, że Filip odwiedza krainę fantazji już nie tylko po to, by znaleźć w niej kryjówkę przed rzeczywistością, ale także by wyrazić to, co go gnębi. W opowieść o Królestwie Metalkorfu wlewa cały swój smutek, żal, rozgoryczenie, poczucie odrzucenia przez rodziców, tęsknotę za głębokimi, „wielokolorowymi” relacjami. Ale tam też znajduje nadzieję – nadzieję, że dobre zakończenie wciąż jest możliwe.
Czy powieść Doroty Kassjanowicz trafi do młodych czytelników – rówieśników Filipa? Czy przemówi do nich baśń zaklęta we współczesnej historii? Czy spodoba się im ta metaoopowieść, opisująca nie tyle narodziny kolejnej opowieści, ile raczej wydobywanie jej z siebie? Być może. Dużo zależy od odbiorcy - od jego oczytania, cierpliwości (strzelaniny czy nagłe zwroty akcji nie znalazły tu miejsca). Pewnie wielu – niestety! – rodzinny dom Filipa wyda się aż nadto znajomy, jednak niektórym może przeszkadzać powierzchowne potraktowanie relacji rówieśniczych (czyżby Filip znał tylko dwóch innych chłopców?) oraz nie do końca zrozumiały opór chłopca przed pisaniem.
Jednak z pewnością książka Cześć, wilki! zasługuje na uwagę. Przede wszystkim dlatego, że – zgodnie z zaleceniem cioci Agnieszki – opowiedziana jest po coś. Głosząc siłę i potrzebę fantazji, przypomina twórczość Michaela Ende (to wielki komplement!).
Na koniec warto jeszcze zauważyć, że pisząc baśń o krainie Dalej i Dalej, Filip nie tylko tworzy nowy, niepowtarzalny świat, ale poniekąd zmienia też własną historię. Jak? Tego autorka do końca nie zdradza, otwartym, ale dającym nadzieję zakończeniem powierzając losy bohaterów czytelniczej wyobraźni.
Książka składa się z 30 krótkich tekstów opisujących to samo zdarzenie na 30 różnych sposobów. Stylistycznie zróżnicowane formy wypowiedzi, wykorzystujące...
Pełna subtelnego ciepła i humoru opowieść o chłopcu, który przekonuje się, że wyobraźnia ma wielką moc. Nowe wydanie Książki Roku Polskiej Sekcji IBBY...