Hodujemy to, co zasadzimy. Zbieramy to, co posiejemy.
Prestiżowy Dartmouth College w Hanover w Nowej Anglii. Kampus, gdzie toczy się normalne studenckie życie wypełnione nauką, imprezami, miłosnymi przygodami. Czwórka przyjaciół tworzy pozornie mocno związaną ze sobą grupę. Kristina Kim, Conni Tobias, Jim Shaw i Albert Maplethorpe znają się już nieźle i spędzają ze sobą dużo czasu. Jak na grupę przyjaciół robią jednak dość dziwne wrażenie.
Grupa dzieli się na pary, Kristinę i Jima oraz Conni i Alberta. Kiedyś parą byli Kristina i Albert oraz Jim i Conni. Potem się to zmieniło - niestety, nie do końca w sferze uczuć. Wydaje się, że Jim ciągle z głębokim uczuciem patrzy na Conni, nie czując nic do Kristiny, a Albert wyjątkowo ciepło traktuje raczej ją niż Conni. Albert traktuje wręcz swoją obecną dziewczynę dość opryskliwie, a ona, ślepo zakochana, nie dostrzega - a może raczej nie chce dostrzec - prawdy. Czuć napięcie towarzyszące spotkaniom nie tylko całej czwórki przyjaciół, ale i wtedy, kiedy widzą się w mniejszym gronie. Dominuje aura niedopowiedzenia, zazdrości, niechęci, żalu, unikania prawdy, braku szczerości, rozmów o niczym. Atmosfera jest niezwykle gęsta, zwiastująca nadciągające jak burza problemy.
Niczego specjalnie nie wyjaśnia, choć dla czytelnika jest zaskakujące spotkanie Kristiny z Howardem Kimem, jej mężem w sprawie rozwodu. Przyjaciele Krissy nie są świadomi jej małżeństwa, nie znają się bowiem nawzajem zbyt dobrze. Nie rozmawiają o przeszłości, koncentrując się na bieżących sprawach i na czekającej ich przyszłości. Taka jest ta przyjaźń.
Atmosfera jest coraz bardziej napięta, wszystko zdaje się zmierzać ku unhappy endowi. I do tego w końcu dochodzi. Sprawa kryminalna, zabójstwo, staje się okazją do lepszego przyjrzenia się wszystkim bohaterom dramatu, do zerknięcia za nieprzejrzyste zasłony, które rozwiesili wokół siebie. Do wyjawienia bolesnych i zaskakujących faktów z przeszłości i prawdy o teraźniejszości.
Książka Czerwone liście Paulliny Simons, znanej m.in. z bestsellerowego Jeźdźca miedzianego, została podzielona na dwie części. Pierwsza, krótsza, to wydarzenia widziane okiem Kristiny, druga - to śledztwo prowadzone przez detektywa Spencera Patricka O’Malleya. Całość spinają klamrą ważne z punktu widzenia fabuły prolog i epilog. Nie jest to klasyczny kryminał, raczej sensacyjna powieść psychologiczna z wątkiem kryminalnym. Nie chodzi tu bowiem tylko o wyjaśnienie zagadki śmierci bohaterki i przyczyn, które do niej doprowadziły, lecz o ukazanie złożonej przeszłości, której skutkiem stały się tragiczne wydarzenia. O przyjrzenie się ludziom w sytuacjach dla nich mało komfortowych - ludziom żyjącym na co dzień w kłamstwach, manipulującym innymi i własnym sumieniem, zagubionym w gąszczu namiętności, chęci i możliwości. O ukazanie destrukcyjnej siły namiętności, które potrafią być motorem napędowym ludzkiego życia, ale i przyczyną destrukcji.
Najsilniej w powieści są ukazane myśli i emocje, ich kłębowisko oplata postaci jak węże duszące ojca i synów w Grupie Laokoona. Uczucia nie są tu źródłem wzlotu człowieka, rozwoju, dojrzewania. Sprowadzają raczej na niego nieszczęścia. Nie są darami losu, ale raczej ciężarem. Przyczyną tego wydają się kłamstwa, na których wielu próbuje budować udane związki, własne życie. Dom zbudowany na piasku nie potrafi się jednak ostać nawet niewielkim burzom i potokom. Wykorzystywanie innych, nie liczenie się z nimi i tym, co czują, prędzej czy później prowadzi do tragedii.
Narracja jest gęsta, pełna szczegółów. Postaci rozmawiają, ale jednocześnie śledzimy myśli i emocje głównych bohaterów. To, co dzieje się w ich głowach i to, jak to się wyraża na zewnątrz, w postawie, wyrazie twarzy, zachowaniu, gestach. Powoli odkrywana przeszłość i teraźniejszość mieszają się ze sobą, przed oczami czytelnika pojawiają się kolejne wspomnienia, wyrwane z kontekstu i niewiele początkowo mówiące. Wszystko powoli układa się w spójną całość, ale prawda ujawniana jest praktycznie do samego końca książki. Dużo jest podejrzeń, mylnych tropów, sugestii, w których nie jest łatwo się połapać.
Cały czas towarzyszy nam ponura, męcząca, dość klaustrofobiczna atmosfera. Postaci zdają się komplikować wszystko, co tylko mogą. Żyją wśród niedopowiedzeń, ukrywają za zasłoną słów, kłamstw, półprawd, za parawanem ironii, odgrywają pełne fałszywych uśmiechów role. Grają wzajemne na swoich uczuciach, koncentrując się przede wszystkim na sobie. Są bardzo literaccy, sztucznie skomplikowani, mało życiowi, realistyczni. Cała historia jest zresztą wymyślna, poskładana z intrygujących, ale zarazem w dużym stopniu odrealnionych kawałków. Ciekawsza jest część opisująca śledztwo prowadzone przez sierżanta O’Malleya, choć on sam nie jest postacią z krwi i kości. To niby doświadczony policjant, który angażuje się w sprawę niezwykle emocjonalnie, trochę być może ze względu na pamięć o swojej zmarłej żonie Andie. Z jednej strony stara się wyjaśnić wszystkie okoliczności zbrodni, z drugiej - co chwilę zachowuje się nieprofesjonalnie, reaguje jak emocjonalnie rozchwiany, egzaltowany, niedojrzały młodzieniec.
Zarówno klimat książki, atmosfera wydarzeń czy psychologia postaci sprawiają, że czytelnik mocno odczuwa pesymizm, negatywne emocje. Wiele sytuacji jest przerysowanych, niektóre dialogi są sztucznie melodramatyczne. Ta mieszanka dramatu, tragedii, pesymizmu, nieuchronności katastrofy jest przygnębiająca. Tak jak kontakt z postaciami, u których empatia jest mocno ograniczona.
Jest to jedna z pierwszych powieści Paulliny Simons. Pochodzi z 1997 roku i jako taka jest właściwie dopiero zapowiedzią rozwijających się umiejętności pisarki. Świetnie operuje ona samym językiem, potrafi interesująco ukazywać szczegóły, zadbać o psychologiczne portrety i ciekawe ukazanie relacji międzyludzkich. Brak tu jednak pewnego zrównoważenia pomysłów, zbyt duże jest nagromadzenie zbiegów okoliczności i ostentacyjnego tragizmu. Wyraźna jest sztuczność wielu sytuacji czy dialogów, nadmierne komplikowanie wszystkiego. Postaci są złożone, ale momentami nienaturalne. Zachowują się często w sposób przerysowany, zbyt cynicznie, z wyrachowaniem, z wyolbrzymionymi emocjami.
Królestwo nędzników, druga część trylogii Kres wieczności Paulliny Simons, opisuje dalszy ciąg perypetii związanych z uczuciem Juliana i...
Zrezygnowali ze wszystkiego, by być razem, lecz miłość była tylko początkiem... Gina, imigrantka z Włoch, niezależna, wrażliwa i silna, rozpaczliwie pragnie...