Recenzja książki: Czarnobyl Baby Reportaże z pogranicza Ukrainy i z Białorusi

Recenzuje: Justyna Gul

Przyłóż ucho do szyn historii

 

Teren ten kryje w sobie niebezpieczeństwo. Nie można go dojrzeć, usłyszeć ani dotknąć. Tego zagrożenia nie da się poznać zmysłami. Nikt by się nie domyślił, gdyby nie tablice na poboczach. Ostrzegają czerwonymi literami: „Uwaga! Zagrożenie radioaktywne”. Płyty i szlabany odgradzają od reszty świata strefę zamkniętą, skrywającą jedno z mitycznych miejsc ery nowożytnej: reaktor bloku numer cztery.

 

Strefa, o której mowa, została utworzona w 1986 roku ze względów bezpieczeństwa po awarii reaktora Czernobyl’skoj atomnoj elektrostancyi imieni W.I. Lenina. Ten największy na świecie wypadek jądrowy i prawdziwa katastrofa przemysłowa XX wieku, w wyniku której skażeniu uległ obszar prawie 150 000 kilometrów kwadratowych, setki tysięcy ludzi zachorowało, zmarło bądź zostało wysiedlonych, stał się tematem przewodnim wstrząsającej książki niemieckiej dziennikarki Merle Hilbk. Czarnobyl Baby. Reportaże z pogranicza Ukrainy i Białorusi to wynik wielomiesięcznej pracy autorki, która przemierzając strefę zamkniętą, otaczającą elektrownię atomową, stworzyła nie tylko dokument wypadku, ale portret współczesnej Białorusi i Ukrainy.

 

Elektrownia w Czarnobylu leży w pobliżu miasta Prypeć na Ukrainie, niedaleko granicy ukraińsko-białoruskiej i niewiele ponad sto kilometrów od Kijowa. Od momentu rozpadu ZSRR ten zamknięty teren w promieniu 30 kilometrów wokół reaktora znalazł się na terytorium dwóch odrębnych państw, z których każde nadało mu odmienny charakter. Białoruś zmieniła swoją część w Radioekologiczny Obszar Chroniony, zachwycając się występującą tam „jedyną w Europie fauną”, zaś prezydent Łukaszenko przyjął strategię „chowania głowy w piasek”. Starając się wymazać z pamięci katastrofę, coraz więcej wsi w pobliżu elektrowni ogłasza wolnym od skażenia, likwiduje renty i sanatoria dla osób z problemami zdrowotnymi.

 

Z kolei Ukraina powołała agencję państwową promującą turystykę do strefy, gdzie makabryczne piękno reaktora przyciąga rzesze turystów. Prezydent, Wiktor Janukowycz, przyjął zupełnie inną od Łukaszenki praktykę - otwarcie mówi o problemach z reaktorem, o powracających w rodzinne strony mieszkańcach strefy zamkniętej, uciekinierach z innych krajów, żyjących w niej nielegalnie, a nawet chce ich pobyt zalegalizować. Ale książka Merle Hilbk to nie tylko spojrzenie na politykę przez pryzmat tragedii sprzed lat, ale też obraz życia codziennego ludzi zamieszkujących okolice elektrowni. Może to, co mamy, nazywa się w tym kraju „życiem”. Ale ja uważam, że my tylko przeżyliśmy - mówi jedna z bohaterek dokumentu. Hilbk próbuje zrozumieć, jak ta egzystencja wygląda i co wybuch reaktora zmienił w ludziach, którzy przetrwali tragedię.

 

Przewodniczką i tłumaczką autorki jest młoda Białorusinka, studentka Homelskiego Uniwersytetu Państwowego, Masza Pastuszok. Wraz z nią dziennikarka podróżuje po terenach skażonych, częściowo wysiedlonych, przemieszcza się z Homla do Mohylewa, miasta przemysłowego nad Dnieprem, Werbowic oraz innych, mniejszych wiosek, a wszędzie rozmawia z tymi, którzy przeżyli i dobrowolnie powrócili na ziemię w pobliżu reaktora.

 

Czarnobyl ma setki tysięcy kamiennych ofiar, ale żadnej twarzy. Nie ma nikogo, czyj wizerunek wryłby się w zbiorową pamięć, kto stałby się ikoną katastrofy - pisze autorka na podstawie wielu rozmów. Przy okazji możemy obserwować całą gamę reakcji na wspomnienie katastrofy, od nieufności względem obcych, poprzez życzliwość i gościnność pograniczników (pewien uciekinier z czasów wojny domowej w Tadżykistanie zabija dla kobiet jedyną owcę, by godnie je ugościć) po ludzi, którzy w katastrofie stracili wszystko, a dodatkowo zostali przez państwa pozbawieni godności i skazani na powolne umieranie.

 

Czarnobyl Baby to zderzenie wielu reakcji na nazwę "Czarnobyl", wielu losów ludzkich, podejścia władz do problemu, ale i dwóch kultur. Dzięki relacji Maszy możemy obserwować także dziennikarkę z pozycji młodej Białorusinki, z jednej strony zafascynowanej Niemcami, z drugiej zaś - skażonej przeszłością narodu. Jesteśmy także świadkami dramatu ludzi wysiedlonych z terenów przygranicznych oraz tych, którzy tu powrócili. Wszechobecna bieda, ułomności, rozliczne choroby toczą pozostawione bez jakiegokolwiek wsparcia społeczeństwo. Oni nie mieli pojęcia, jak się z nami obchodzić - mówi jedna z rozmówczyń  Merle Hilbk - Nie było żadnych informacji (…). Później powiedziano nam, że mąż prawdopodobnie cierpi na chorobę popromienną. Takie słowa powtarzają się w kolejnych wywiadach, a z nich wyłania się obraz decydentów, którzy zbagatelizowali katastrofę i kilkoma decyzjami praktycznie przekreślili życie tysięcy ludzi. Ludzi, z których część jeszcze egzystuje, naznaczona piętnem radioaktywnego pyłu, bliżej już tamtego świata niż tego.

 

Czarnobyl Baby jest książką wyjątkową, a jej lektura jest wstrząsającym przeżyciem i próbą spojrzenia z boku na chory system, który wydał wyrok na oddanych mu ludzi. To dokument demaskujący mordercze piękno okolic reaktora i pokazujący absurdy władzy, mentalność ludzi i ich reakcje na katastrofę, obracającą w proch ich dotychczasowe życie. To pocztówka z miejsca, gdzie choroby, śmierć i nieszczęścia są częścią codzienności…

Kup książkę Czarnobyl Baby Reportaże z pogranicza Ukrainy i z Białorusi

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Czarnobyl Baby Reportaże z pogranicza Ukrainy i z Białorusi
Autor
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy