Ewa Sobieniewska nie ma sobie równych w opowiadaniu o emocjach, ale też w pokazywaniu odległych czasów. Czarna sukienka, powieść osadzona w realiach Powstania Styczniowego, rozdziera więc serce i niesamowicie angażuje.
Powstanie Styczniowe i wszystko, co się wokół niego działo, skąpane jest w trudach, poświęceniu, tęsknocie i bolesnej rozłące. Oraz śmierci. Mąż Wiktorii Łempickiej rusza do powstania. Wzywa go ojczyzna, choć dla niej jego wybór jest tragedią. Kocha męża do bólu i wie, że ryzyko jego utraty jest wielkie. Gdy zostaje na włościach sama, musi opierać się wrogom, przeciwnościom i problemom. Codzienne życie staje się walką o jutro. I wyczekiwaniem na tych, którzy mogą wrócić, ale nie muszą.
Autorka zdaje sobie sprawę z tego, że ciężar, jaki nosi na swoich barkach Wiktoria, jest trudny do udźwignięcia. Także dla czytelnika, który przygląda się losom kobiety z poruszeniem i współczuciem. By więc nieco osłodzić ten ból, w drugiej linii narracyjnej Ewa Sobieniewska przenosi nas do czasów młodości nestorki rodu, Oktawii. 1801 rok w porównaniu z rokiem 1863 wydaje się idyllicznie spokojny, pozbawiony trosk. Młodziutka Oktawia zakochuje się bez pamięci w o wiele starszym od siebie mężczyźnie. To miłość od pierwszego wejrzenia, choć nieodwzajemniona. Ona jest przecież tylko dzieckiem, a Dominik dojrzałym młodzieńcem, który jest gotowy do ożenku. Z wielką przyjemnością śledzimy więc losy tych dwojga, a szczególnie dojrzewanie Oktawii. To opowieść na wskroś romantyczna, może nieco wyidealizowana we wspomnieniach samej Oktawii, która wraca do nich pod koniec życia, by uciec na chwilę od tego, co zgotował dla niej los.
Ewa Sobieniewska pokazuje powstanie od strony rodziny. Polityka to jedno, a konsekwencje pewnych decyzji to drugie. Wszyscy wiemy, że wybór był niewielki, a powinność względem ojczyzny zawsze jest priorytetowa. Co jednak ma powiedzieć Wiktoria, która nagle zostaje sama, a jej towarzyszem staje się lęk? Trudno wyobrazić sobie te emocje, a przecież obecnie toczone na świecie konflikty zbrojne tworzą równie smutne historie.
Autorka pisze pięknie, poetycko, ale też lekko. Od pierwszego akapitu aż po ostatnie zdanie dałam się pochłonąć tej opowieści. Przeżywałam chwile szczęścia, rozpaczy, nadziei i rozczarowań. To powieść, która pozostawia w sercu ślad i każe na chwilę wspomnieć Powstanie Styczniowe. Dobrze, że Ewa Sobieniewska wraca do tego tematu i składa powstańcom tak znaczący, wyjątkowy hołd! Dziękuję jej za to i gorąco zachęcam do lektury!
Rok 1833. Eufrozyna Bilińska, zubożała szlachcianka, nie martwi się coraz trudniejszym położeniem swej rodziny, bo - szczęśliwie zakochana - żyje marzeniami...
Piękna Litwinka Vaiva, będąca obiektem pożądania mężczyzn i tym samym nienawiści kobiet, zostaje oskarżona o czary. Jest rok 1641 i dla wiedźm nie ma...