Recenzja książki: Cud

Recenzuje: Lucjan Kubica

O Cudzie Ignacego Karpowicza można napisać posługując się jego własnymi słowami, a raczej słowami jednego z jego bohaterów: „świat wypadł ze zwyczajnych torów...” i właśnie o tym jest ta książka, o pękaniu w szwach rzeczywistości i o toczeniu się świata trochę nie tymi torami co powinien...

 

Książka od początku jest niebanalna. Główny bohater ginie na pierwszej stronie i nie dane mu jest nawet jęknąć, nie wspominając o wypowiedzeniu jakiegoś zdania, bądź choć słowa. Jakby tego było mało, parę stron dalej w głównym bohaterze zakochuje się główna bohaterka, mimo iż ten padł trupem. Karpowicz ani przez moment nie spuszcza z tonu i kolejne nieprawdopodobieństwa gonią następne. Nie chcę wam jednak zdradzać całej akcji.

 

Autor dokonuje nieprawdopodobnej pracy nad językiem. To co dzieje się w tej książce, naprawdę przeszło moje oczekiwania, a wydawałoby się, że po Masłowskiej nic nie jest w stanie nas zdziwić. Język samej książki, jak i bohaterów, kipi, wylewa się poza ramy i granice kartek, myśli i wypowiedzi. Sposób pisania Karpowicza swoją konstrukcją przypomina najsłynniejsze filmy Guya Ritchiego („Przekręt” i „Porachunki”), gdzie często akcja zatrzymuje się, a narrator za pomocą krótkich zdjęciowych slajdów komentuje postacie i toczącą się akcję, najczęściej odsłaniając obłudę bohaterów, ich drobne przekłamania w opowiadanej historii, czy po prostu rzeczy niedostępne widzowi. Bardzo podobnie konstruuje swoją powieść Karpowicz. Prawie każda wypowiedź bohatera jest nie tyle dopowiadana, czy komentowana w nawiasie, lecz wręcz odsłaniana poprzez wykradzione mu myśli i komentarze, o których nie powinniśmy wiedzieć. Ale nie tylko! To także swego rodzaju zatrzymania akcji, jakby zdjęcia robione szczegółom, na które normalnie nie zwrócilibyśmy uwagi, to również kartki przypominajki naklejane na lodówkach i monitorach komputerów. W tej książce każdy element rzeczywistości ma coś do powiedzenia i autor udziela mu głosu tworząc zawiłą polifonię.

 

Świat ulega niekontrolowanemu przemieszaniu, a razem z nim także język. To co w nim najdonioślejsze i najświętsze miesza się z tym co plugawe i jak najbardziej przyziemne. W jaki sposób? Oto pijaczyna, menel i chłoporobotnik dostępuje objawienia i dostaje przykaz od Boga, by napisać nową ewangelię. Otrzymuje dar języka. W ten sposób Słowo Boże, miesza się z rynsztokiem i tym co na wskroś ludzkie. I wierzcie mi mieszanka ta jest piorunująca. Ewangelicznym, biblijnym podniosłym tonem, naszpikowanym skomplikowanym nie tylko religijnym słownictwem, dowiadujemy się, jak bohater ostatnio zachlał mordę i zadupczył, a znowuż językiem prostackim i wulgarnym oznajmiane są Boże Prawdy (że wspomnę jeszcze, że czołowym pismem w którym można o nich przeczytać jest...”Fakt”). O tym się nie da napisać, to koniecznie trzeba samemu przeczytać!

 

W książce tej rzeczywistość chwieje się i chybocze. Jedno niewytłumaczalne zjawisko goni drugie. Następuje skumulowanie i niebezpieczne natężenie anomalii. Miesza się że sobą świat podniosły z tym upadłym, niebo z ziemią. Tak jakby Bóg przez nieuwagę przycisnął parę guzików za dużo. I tak: ludzie widzą przyszłe zdarzenia; ich duchy, czy jaźnie wędrują w zaświaty, jednocześnie zaświaty, jak gdyby nigdy nic, przechadzają się po ziemi. Czas i przestrzeń ulegają całkowitemu rozsynchronizowaniu.

 

Autor odsłania przed nami inne rzeczywistości, na co dzień nam niedostępne, jednak okazuje się, że panuje tam taki sam bałagan i nieuporządkowanie i, że to wcale nie są inne rzeczywistości tylko zwielokrotnienia tej dobrze nam już znanej. Bohaterowie jego książki nie mogą sobie w ogóle poradzić z tym co dzieje się wokół nich, nie mają żadnego punktu zaczepienia, oparcia, nawet siebie samych nie rozumieją do końca. No ale jak uporać się z rzeczywistością, której nie ma? Karpowicz podobnie jak w Niehalo, poprzedniej swojej książce, wstrząsa światem, odsłania go, by pokazać że pod nim nic się nie kryje, że jest pustka.

 

Cała książka, napisana z wirtuozerią i komizmem, śmieszy prawie na każdej stronie. Jest w niej mnóstwo zdań perełek, które aż chce się zapamiętać, bo powalają dosadnością, humorem i przebijającą z nich prawdą o człowieku (idealne jako opis na GG;-)) Niewiele jest dziś u nas takich pozycji. Oczywiście, można się i przyczepić do paru fragmentów, czy rozwiązań na które zdecydował się autor, oskarżyć go o brak pomysłu na zakończenie, lub nawet w ogóle o jego brak (ale czy potrzebne jest zakończenie dla rzeczywistości której nie ma?). Mankamenty te nikną przy ocenie całości. Zachęcam do zagłębienia się w tą migoczącą rzeczywistość.

Kup książkę Cud

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Cud
Książka
Cud
Ignacy Karpowicz
Inne książki autora
Balladyny i romanse
Ignacy Karpowicz0
Okładka ksiązki - Balladyny i romanse

Wiosenna premiera - bestsellerowe „Balladyny i romanse” już w ebooku! Książka Ignacego Karpowicza, laureata Paszportów Polityki 2010...

Miłość
Ignacy Karpowicz0
Okładka ksiązki - Miłość

Lustrzane światy, sny i miłość W dworku wczesnych lat powojennych, w dystopijnej Polsce przyszłości, w baśniowym królestwie toczonym zarazą, w krzywym...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy