Bezbolesny poród - wyobrażacie to sobie?
Dla wielu brzmi to jak klasyczny oksymoron. Czarny śnieg, gorący lód, bezbolesny poród - na jedno wychodzi, prawda? Przecież nawet obecnie dostępne środki znieczulenia nie zapewniają całkowitej eliminacji bólu - przynajmniej przy porodzie naturalnym. A obejść się bez nich i mimo tego rodzić spokojnie, krótko, bez żadnych komplikacji i jeszcze z uśmiechem na ustach - to chyba tylko marzenia?
Jackie Mize twierdzi, że jest wręcz przeciwnie: bezbolesny poród to nie jakieś pobożne życzenie, ale doświadczenie, które może stać się udziałem każdej kobiety. Każdej - nawet tej, która usłyszała kiedyś od lekarzy (podobnie jak Jackie): nie możesz mieć dzieci. Według autorki Cudu narodzin macierzyństwo powinno być dostępne dla wszystkich pań. Wystarczy uważnie wczytać się w Pismo Święte, by stwierdzić, że właśnie to obiecał nam Bóg. Posiadanie dzieci jest Bożą wolą. To Jego pomysł - to On wymyślił dzieci. To On złożył na nie zamówienie w ogrodzie Eden. Wiedzieliśmy [więc], że możemy, że będziemy mieli dzieci - pisze Jackie.
I faktycznie, w przypadku jej i jej męża Terry'ego ten Boży plan został zrealizowany. Co więcej, nie tylko stali się oni rodzicami czwórki dzieci, ale do tego jeszcze troje z nich urodziło się w sposób bezbolesny. I tu znów Jackie powołuje się na Pismo Święte. Pisze o tym, że choć po wygnaniu z Raju kobiety zostały skazane na smutne porody, to Zmartwychwstanie Jezusa odkupiło nas nie tylko od grzechu, ale również od bólu i cierpienia. Jej zdaniem mocna, niezachwiana wiara, zakorzeniona w Słowie Bożym oraz częste sięganie po nie wystarczą, by cud ponadnaturalnego rodzenia stał się udziałem wszystkich kobiet.
W latach 70. świadectwo Jackie zostało nagrane na kasetę i upowszechnione. W związku z misyjną działalnością autorki i jej męża docierało w wiele miejsc. Już w tamtym czasie otrzymywali oni listy od kobiet, które również doświadczyły cudu narodzin. Aż w końcu opowieść o tym, że na fundamencie Słowa Bożego możliwe jest także to, co większość ludzi uważa za nieosiągalne, że cudów może doświadczyć każdy, ukazała się w formie publikacji: małej książeczki zawierającej historię Jackie, świadectwa jej słuchaczek oraz konkretne Wyznania i modlitwy.
Trzeba jednak podkreślić, że Cud narodzin nie przekona każdego. Sceptykom trudno będzie zaakceptować i poważnie traktować wiele fragmentów - jak chociażby modlitwę Terry'ego nad rodzącą żoną: kości, stawy rozejdźcie się w miejscach, w których jest to potrzebne. Mięśnie kurczcie się w sposób prawidłowy. Szyjko macicy, bądź miękka i rozwieraj się szybko, łatwo, bez problemu. Podobne wątpliwości budzi stwierdzenie Jackie, że przed zajściem w kolejną ciążę chciała mieć córeczkę, o jasnej cerze, żeby miała kręcone włoski i niebieskie oczy i żeby była słodka - i oczywiście taką córeczkę urodziła. Bo przecież nawet ludzie głęboko wierzący muszą przyznać, że nasze życie niekoniecznie byłoby szczęśliwsze, gdyby Bóg tak dokładnie spełniał każde życzenie - gdybyśmy to my planowali wszystko w najdrobniejszych szczegółach.
Jednak wiara, jaką głosi Jackie - w Bożą wszechmoc i siłę modlitwy - ma niepodważalną wartość. Oby jak najwięcej kobiet doświadczało cudu narodzin.