Matko Noc... Słodka Ciemności...
Co by było, gdyby? Gdyby po niebie fruwały ryby, a w głębinach wód żyły ptaki? Co by było gdyby...? Takie pytanie lubią sobie zadawać twórcy książek czy filmów. Czasami zresztą zadają je, nie wiedząc, że jakaś - przynajmniej częściowa odpowiedź - na nie już istnieje. Tak jak w przypadku inspiracji, o których mówi Anne Bishop, dotyczących jej starszego cyklu Trylogia Czarnych Kamieni. Istniały już bowiem społeczeństwa oparte o władzę kobiet i poddaństwo mężczyzn. Istniały społeczności oparte o ciemne strony naszej natury. W literaturze jednak często odpowiedzi są ciekawe nie tyle same w sobie, o ile jako opis tego, do czego może doprowadzić nas czyjaś wyobraźnia. Ta, która dostrzega niesamowite formy życia w hipotetycznych cywilizacjach pozaziemskich, prowadzi nas do środka Ziemi czy do wnętrza człowieka. Wyobraźnia żywi się realnym życiem, ale zarazem potrafi przetwarzać je w zaskakujący sposób. Myśli ubrane w słowa mają taką właśnie moc. A, być może, co również usilnie usiłuje spenetrować ludzka wyobraźnia, każda permutacja słów czy możliwości jest opisem jakiegoś istniejącego równoległego świata? A może każdy zestaw słów czy potencjalnych możliwości ma moc twórczą i tworzy odpowiedni świat?
Przenosimy się do dziwnego, zdecydowanie mrocznego świata. Świata czarownic i magii, wymiarów równoległych, w których po śmierci żyją zmarli i demony, wymiarów, do których trafiają umysły ulegające szaleństwu, wymiarów utkanych z wizji i snów. Wymiarów, które tak naprawdę, niestety, poznajemy dosyć pobieżnie, z punktu widzenia zaledwie losów paru postaci. Wejście w ów świat, świat Krwawych nie jest wcale proste. Jego obraz musimy budować sami, składając go mozolnie z porozrzucanych puzzli-informacji, a te nie dają jasnego przekazu. Nie ma prostego, jasnego tłumaczenia rządzących nim praw i zasad, choć na wstępie poznajemy oficjalną hierarchię społeczeństwa Krwawych. Powoli, mozolnie ukazywane są powiązania między poszczególnymi postaciami, grupami, ale dopiero po jakimś czasie stają się one trochę lepiej zrozumiałe. Pojawiają się postaci, padają imiona, nazwiska, ale trudno je umieścić we właściwych szufladkach - i to mimo tego, że książka do cienkich nie należy.
Świat Krwawych jest ukazany jako świat nieustannej, pełnej przemocy, intryg, spisków walki o władzę. Celem jest czerpanie z owej władzy różnorakich profitów: życie w luksusie, pomiatanie innymi, korzystanie z przywilejów. To świat nieomal obsesyjnego uzależnienia od seksu. Większość myśli tu nieustannie o zaspokajaniu coraz bardziej i bardziej wymyślnych seksualnych potrzeb. Jeśli ma być to jakieś lustrzane odbicie świata rzeczywistego, to jest ono przede wszystkim smutne. Elity Krwawych żyją w sieciach intryg, przemocy, arogancji i seksu, ocierającego się mniej lub bardziej o perwersję. Żyją w świecie pozbawionym ciepłych, łagodnych uczuć czy emocji wyzbytych agresji. Jak w każdym uzależnieniu, jego ofiary potrzebują coraz silniejszych bodźców - nawet, jeśli prowadzą one do stopniowego samozniszczenia. Nie poznajemy świata zwykłych ludzi, Plebejuszy - z punktu widzenia fabuły jest on nieistotny. Możemy śledzić tylko losy wybranych, którzy wcale nie są tak ciekawi, jak by się można było spodziewać.
W tym świecie coś się jednak zaczyna zmieniać. Co prawda, mówiła o tym pewna stara przepowiednia, ale upłynęło wiele lat, zanim zaczęła się spełniać i mało kto o niej pamięta. Pojawia się pewna dziewczynka, Jaenelle, tytułowa córki Krwawych. Czarownica, której zjawienie się może spowodować zmianę historii tego świata. To jest zresztą główny wątek powieści, wszystkie pozostałe jak rzeki płyną do jednego zlewiska, związanego z rolą owej niezwykłej dziewczynki. Jaenelle jest, delikatnie mówiąc, dziwna, na niektórych robi ogromne wrażenie. Z jednej strony jest słodko dziewczęca, z drugiej - ma w sobie coś mrocznego, porażającego. Dysponuje zaskakującą jak na nią mocą. Chadza własnymi ścieżkami. Niektórzy zdają sobie sprawę z możliwości, jakie niesie jej pojawienie się, ale również z ogromu różnorakich zagrożeń. Jedni zatem chcą ją chronić, inni ulegają zauroczeniu - również erotycznemu - dwunastoletnim dzieckiem (zwie się to pedofilią). Są też i tacy, którzy chcieliby ją odnaleźć i podporządkować sobie lub zgładzić. Zagraża ona bowiem istniejącemu porządkowi świata. Jest szybko nabierającą siły czarownicą, dysponującą ogromną mocą, która stale rośnie - zwłaszcza, kiedy zostaje poddana właściwej kontroli. Rozpoczyna się gra kilku wpływowych postaci. Gra, w której liczy się głównie jeden cel: Jaennele.
Kilka wyrazistych postaci stanowi zarazem siłę, jak i słabość powieści. Z jednej strony: możemy je lepiej poznać, z drugiej - ograniczony zakres ich działań, myśli, zachowań może po pewnym czasie nużyć. Co dziwne, ciekawszymi, bardziej złożonymi postaciami są tu raczej te pełniące rolę drugoplanową, np. realizująca plan osobistej zemsty Surreal czy przywódca zmarłych dzieci w krainie cieni.
Główne postaci budzą często mieszane uczucia. Jaenelle jest chwilami dziewczęco, rozbrajająco naiwna, to znowu nad wiek dojrzała i sprytna. Saetan, Wielki Lord Piekła, władca Ciemnego Królestwa, bezwzględny twardziel o wielkiej mocy (co nie przeszkadza mu chronicznie utykać na jedną nogę) chwilami przypomina nie wielką osobowość, ale zdziecinniałego, nieustannie wzruszającego się staruszka, którego potrafi poruszyć wypicie kieliszka mocnego alkoholu czy uśmiech manipulującej otoczeniem dwunastolatki. Relacje między niektórymi postaciami również są dosyć dziwaczne. Tak jak niestabilne stany emocjonalne i nieustanne przechodzenie od agresji do chwilowego spokoju. Strasznie zresztą dużo w tej powieści negatywnych emocji, przemocy fizycznej, seksualnej, werbalnej. Jeśli ktoś nadal dziwi się, skąd tyle przemocy w naszym świecie, niech przyjrzy się uważnie literaturze (a szerzej - kulturze, nie tylko zresztą popularnej) - wszak to ona właśnie epatuje różnymi rodzajami przemocy, na dodatek pokrętnie je uzasadniając, promując, podbudowując.
Anne Bishop nie kreśli opowieści z epickim rozmachem. Stawia raczej na atmosferę wieloodcinkowego serialu, w którym te same słowa, tematy, wydarzenia powracają nieustannie jak jesienią deszcze niespokojne co targają sad. Serialu, w którym zostajemy zanurzeni w mocno monotematyczny świat paru postaci, a i to jakby nie w pełni. Nie mamy okazji zobaczyć szerszej perspektywy, wydarzenia mimo ilości napisanych słów dotyczą tylko wąskiej grupy postaci i wybranych wydarzeń. Bardzo brakuje szerszego tła, większej złożoności charakterów i osobowości bohaterów. Mamy wrażenie poruszania się w gęstej, mrocznej mgle. Ma to swój specyficzny urok, ale dla niektórych może być męczące jak oddychanie smogiem. Anne Bishop serwuje nam mieszankę melodramatyzmu, seksu, przemocy, fiksacji na kilku tematach. Nie wykorzystuje możliwości, które teoretycznie daje jej wymyślony świat.
Dziwaczne są niby-poetyckie sformułowania, przerysowania w sferze języka. Oto wybrane przykłady:
- W ciszy, która zapadła, komnatę wypełniła nieufność.
- Świat Saetana runął i został odbudowany w czasie krótszym niż uderzenie serca.
- Oczami przysłoniętymi przez splot magii i snów patrzyła na słońce wspinające się nad horyzont.
Chwilami opowieść robi się nie tyle mroczna, co groteskowa. Zwłaszcza wtedy, kiedy patrzy się na nią trochę z boku, z dystansem. Słowa, obrazy, emocje pękają jak bańki mydlane, przykuwające chwilowo wzrok, ale okazujące się tylko mirażem czegoś ciekawszego. Słabością tego typu powieści fantasy jest magia, która na wiele pozwala, ale tylko w przewidzianych przez autora książki momentach. Której nie dotyczą związki przyczynowo-skutkowe i zasady logiki. W jednej chwili ktoś walczy, z użyciem sił magicznych unosząc się w powietrzu, w innej musi sięgać po nóż, kij lub pięść, zapominając nagle o swoich możliwościach (amnezja górą!). W drzwiach pomieszczeń funkcjonują niezwykłe zamki psychiczne, ale tuż obok nich całkiem zwyczajne, fizyczne. Te psychiczne są, oczywiście, lepsze i pewniejsze. Wielkie moce magiczne zupełnie nic nie potrafią poradzić na zwyczajnie drętwiejącą nogę, za to skutecznie przeszkadzają w upiciu się.
Wydaje mi się, że to, co jedni uznają za słabość powieści Anne Bishop, inni podkreślają jako jej zaletę. I na tym polega specyfika prozy tej pisarki. Mamy wrażenie obsesyjnego poruszania pewnych tematów - nie zawsze dla wszystkich interesujących, zawężenia postaci i wydarzeń, braku szerszej perspektywy. Jednych to będzie pociągać, innych odstręczać. Jak ktoś słusznie zauważył, trudno pozostać wobec tej prozy obojętnym. Obsesje pisarzy są czymś naturalnym, wszak znalazły one wyraźne piętno przykładowo choćby w twórczości Kafki. Chodzi jednak o to, by miały one jakiś sens poza samym swoim istnieniem. By prowadziły do stawiania pytań, a nie do epatowania obrazami pozbawionego głębszego sensu.
Tom Córka Krwawych ma siłę przyciągania choć przyznaję, że na mnie ona specjalnie nie działa. Świat wymyślony przez Bishop ma spory potencjał, ale brakuje lepszego przyjrzenia się mu, a nie tylko losom kilku postaci. Ci, którzy lubią mocno zżywać się z bohaterami, dla których emocje postaci są ważniejsze od opisów świata, w którym żyją, od dynamicznej akcji, złożonej fabuły nie powinni być jednak zawiedzeni.
Pochodząca z 1998 roku powieść Córka Krwawych jest pierwszym tomem cyklu Trylogia Czarnych Kamieni. W mojej subiektywnej ocenie jest książką słabszą niż te znane z cyklu Inni. W tym drugim przypadku widać pozytywny upływ lat i poprawę zarówno stylu, jak i warsztatu Anne Bishop. Przejawia się to chociażby w tworzeniu ciekawszych osobowości i lepszym opisywaniu wymyślonych światów. W cyklu Inni Bishop nie popełnia już niektórych błędów pisarskiej młodości z Trylogii Czarnych Kamieni. Nadal fascynują ją osobowości wyraziste, agresywne, posiadające niszczycielską moc, ale są one jednak bardziej złożone, mniej jednoznaczne.
Powieść Córka Krwawych jest mroczną fantasy. Powiedziałbym nawet, że mroczną fantasy erotyczną, choć nie w klasycznym sensie tego słowa. Seks odgrywa tu bowiem znaczącą rolę, ale zarazem pozbawiony jest on chociażby szczątkowej magii erotyzmu, sprowadzony zostaje zasadniczo do opisów czysto fizycznego pożądania, rozładowania napięcia, zaspokojenia żądzy za wszelką cenę. Większość postaci uprawia go jak ziemniaki, bez specjalnej namiętności, bez zaangażowania emocjonalnego. Może to być ciężkostrawne dla czytelnika, karmionego również pełnymi detali i niewiele wnoszącymi do fabuły opisami tortur. Podobno następne tomy Trylogii Czarnych Kamieni są łatwiejsze w lekturze i bardziej zrozumiałe. Nu, pasmotrim - uwidim.
W małej wiosce opodal miasta Wizja ludzie nie znają smutku ani rozpaczy. Ale ta na pozór idylliczna społeczność skrywa okropną tajemnicę. W dzieciństwie...
No one creates realms like "New York Times"-bestselling author Bishop. Now in a thrilling new fantasy series, readers can enter a world inhabited by the...