Przemijający świat
Drzeworyty japońskie, w Polsce praktycznie nieznane, ostatnio przeżywają w Europie swój renesans. Będący grafiką wysokonakładową drzeworyt stanowi rodzaj dawnego druku i nazwany jest ukiyo-e, czyli „przemijający świat”. W historii sztuki ten termin używany jest na określenie twórczości i szkoły malarskiej oraz drzeworytniczej, która powstała z początkiem okresu Edo, trwającego od połowy dziewiętnastego wieku. Edo – dawna nazwa Tokio odgrywało decydującą rolę w dziedzinie kultury. Tu też powstawały największe wydawnictwa jak Hasegawa - działające od lat pięćdziesiątych dziewiętnastego wieku do 1938 roku. Wydawnictwo to wydawało luksusowe książki zdobione... drzeworytami.
Wbrew pozorom nie jest to wykład z historii druku czy też dziejów Japonii, ale kanwa fascynującej książki Anny Klejzerowicz „Cień gejszy”. Autorka, w mistrzowski sposób splatająca fikcję z prawdziwymi wydarzeniami, stworzyła genialną powieść kryminalną z wątkami: politycznym, historycznym, a nawet miłosnym. Przeniesiemy się wraz z Emilem Żądło, znanym gdańskim dziennikarzem śledczym w sam środek mrożącej krew w żyłach historii, nierozerwalnie połączonej z wydarzeniami z 1905 roku, drzeworytami, piękną gejszą oraz lokalnym politykiem.
Dziennikarz, pod którego ostatnimi czasy ktoś podszywa się na forach internetowych, próbuje rozwikłać zagadkę dziwnych wpisów o charakterze pogróżek, głuchych telefonów oraz morderstw i kradzieży wstrząsających środowiskiem antykwariuszy. Szybko okazuje się, że przedmiotem pożądania jest cykl japońskich drzeworytów autorstwa nieznanego twórcy, przedstawiających piękną, niezwykle eteryczną kobietę. Owa kolekcja należała wcześniej do wykładowcy uniwersyteckiego, który został zabity, podobnie jak jego bliski przyjaciel. Sygnatura, którą opatrzone są drzeworyty, przypomina sygnaturę znanego malarza z epoki Meiji, ale na rynku nie pojawiają się ani jego wcześniejsze, ani późniejsze dzieła.
Co łączy ludzi, którzy giną w zastraszającym tempie w Trójmieście? Jaka zagadka może tkwić w przeszłości drzeworytów? Czy sekret ma jakiś związek z piękną, smutną gejszą, utrwaloną na starym papierze? Te tajemnice tropi nie tylko Emil i jego partnerka, historyk sztuki, ale i lokalna policja. Śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, a o tym, że Żądło jest blisko rozwiązania zagadki, przekonują nieudane na szczęście zamachy na Martę i dziennikarza. Kolejne tropy wiodą w różnych kierunkach, dochodzenie toczy się kilkoma torami, obejmując zarówno współczesne środowisko i powiązania ofiar, historię drzeworytów jak i.... rozszyfrowanie tajemniczych dokumentów, które były ukryte za oprawą dzieł.
Autorka z wielkim wyczuciem buduje napięcie, mamy przeświadczenie, że wszystko zmierza do określonego celu, ale jednocześnie kolejne fakty wzburzają przyjęte koncepcję rozwiązania zagadki. Pojawia się też historia o oficerze niemieckiej marynarki i motyw kolei transsyberyjskiej w Mandżurii, ale w jaki sposób może się to wiązać ze zjawiskowymi drzeworytami? Tego dowiemy się z książki „Cień gejszy”, choć przedtem będziemy musieli nie lada się natrudzić by połączyć wszystkie elementy w logiczny ciąg zdarzeń i rozwiązać tajemnicę. Na uwagę zasługuje nie tylko wspaniale zbudowana akcja, w pasjonujący sposób przywołana historia Japonii i drzeworytów, ale i sami bohaterowie, niesamowicie sympatyczni, kompetentni i dociekliwi. Pozostaje tylko sobie życzyć kolejne książki, w której ten wspaniały duet wytropi wszystkich podejrzanych w sprawach z pogranicza kultury i sztuki.