Sięgając po powieść historyczną zawsze liczę na duże emocje i zanurzenie się w dawną epokę. Tym razem dostałam nawet więcej, bo Buntowniczki Agnieszki Gładzik szczerze pokochałam. To wspaniała opowieść o sile przyjaźni i życiu na własnych zasadach.
XIX-wieczny Gdańsk warty jest poznania, a Agnieszka Gładzik odkrywa go przed czytelnikami z wszystkimi jego urokami i wadami. Przyznam jednak, że o wiele bardziej niż na historyczne smaczki jestem łasa na burzliwe losy bohaterów literackich. Już od pierwszych zdań autorka zaspokaja tę ciekawość. Eliza, Katinka, Lizystrata to trzy młode kobiety, które różni status i pochodzenie, ale łączy siła charakteru i pragnienie życia po swojemu. Dla każdej życie napisze niełatwy scenariusz, w którym ryzykować będą nie tylko status i majątek. Żadna z nich nie jest jednak sama. Mają siebie.
W czasach, gdy kobieta nie jest na równi z mężczyzną (czy coś się zmieniło?), a dama powinna mieć talię osy i uchodzić niemal za świętą, trzeba mieć tupet, by się zbuntować. Społeczna banicja ma przecież gorzki smak. Jednak życie pod czyjeś dyktando, wbrew sobie, jest jeszcze gorsze. Tytułowe bohaterki nie są wcale outsiderkami, które robią wszystko na przekór i wywołują skandal za skandalem. One starają się zachować coś na rodzaj balansu pomiędzy społecznymi konwenansami a tym, czego pragną. Dużą rolę w ich staraniach odgrywa czas. Bohaterki swoim uporem, sprytem, ale też cierpliwością dążą do szczęścia, choć zajmuje im to… właściwie całe życie. Z powieści płynie przesłanie, że warto walczyć, ale dopiero w chwili śmierci będziemy w stanie ocenić, co nam się udało osiągnąć. Wcześniej zawsze możemy coś zmienić. Nigdy nie jest za późno!
Buntowniczki kipią od intryg, pragnień, niesprawiedliwości, wzlotów i upadków. Kobiece losy są ze sobą nierozerwalnie splecione, ale Agnieszka Gładzik zadbała także o męskich bohaterów, którzy wcale nie są płascy i przewidywalni. Odegrają przecież w życiu bohaterek ważną rolę!
Jestem pełna podziwu, z jaką lekkością, ale też czułością autorka opowiada o kobietach. Dałam się porwać urodzie tej narracji i do samego końca gorąco wszystkim kibicowałam. Cieszę się, że losy poszczególnych kobiet opisane są także w epilogu. Ogrom satysfakcji gwarantowany! Polecam na długie jesienne wieczory, nie oderwiecie się do ostatniej kropki!
Wiosna roku 1945. W ruinach zniszczonego Szczecina spotykają się młoda Polka i Niemka. Pomimo przeciwności losu między dziewczętami nawiązuje się więź...
1946 rok. W Szczecinie rządzą szabrownicy, przemytnicy, złodzieje oraz agenci Urzędu Bezpieczeństwa - istny tygiel - w którym każdy z każdym próbuje robić...