Mimo nasycenia rynku literackiego książkami, których autorzy wygrali zmagania z jakąś groźną chorobą, nie spada zainteresowanie tego typu pozycjami. Szczególnie jeśli bohaterem (w podwójnym tego słowa znaczeniu, to jest – postacią z książki i zwycięskim herosem) jest osoba znana. Z jednej strony wpisanie dzieła w nurt literatury postchorobowej przynosi czytelnikom nadzieję, wiarę w szczęśliwe zakończenia, napawa optymizmem i radością. Z drugiej – kojarzy się z odsłanianiem najintymniejszych chwil życia, poruszaniem tematów wstydliwych czy drażliwych. Zarówno świadomość zwycięskiej walki, happy endu, jak i dopuszczenie do sfery prywatnej życia artysty są magnesami, napędzają popyt na tego typu dzieła. Nic więc dziwnego, że o „Baltazarze” Sławomira Mrożka było głośno na długo przed wydaniem książki. Jednocześnie z kampanią reklamową wydany został sąd o tej publikacji. W przypadku „Baltazara” agresywna i przedwczesna promocja mogła tylko zaszkodzić Mrożkowi. Autora większość czytelników kojarzy bowiem ze sprawnym operowaniem groteską, z abstrakcyjnym, z lekka absurdalnym humorem, z ciętym dowcipem i krytyczno-ironicznym spojrzeniem na rzeczywistość. Ale „Baltazar” jest książką inną. Napisana została w ramach terapii. Sławomir Mrożek dotknięty afazją musiał przeprowadzać żmudne ćwiczenia, by powrócić do sprawności w posługiwaniu się językiem. Zresztą autor w zakończeniu „Baltazara” wyznaje: „w ciągu ostatnich czterech lat napisałem kilka tysięcy stron tekstu, który nigdy nie zostanie wykorzystany. Spełnił już swoje zadanie jako materiał ćwiczeniowy w terapii”. Pierwsze próby powracania do sprawności językowej przypominają zwyczajne ćwiczenia pierwszoklasistów dotkniętych dysgrafią. Jak bolesne muszą być konsekwencje udaru mózgu dla człowieka, który zajmuje się pisaniem zawodowo? Ale Mrożek nie uskarża się na swój los. Komentarze dotyczące afazji pojawiają się w „Baltazarze” jedynie w rozdziałkach okalających tekst właściwy. Tym samym książka wpisuje się w nurt publikacji o walce z chorobą tylko w ramach kampanii reklamowej, nie za sprawą treści. Ukazała się w cztery lata po udarze mózgu – niczym zwieńczenie zmagań z własnym umysłem i ciałem. „Baltazar” nosi podtytuł „Autobiografia”. Ta nazwa jest jednak myląca: „Baltazar” to raczej zbiór wspomnień. W dodatku – wymykający się spod kontroli. Autor oznajmia, że książka będzie dotyczyć teraźniejszości. Podróż w czasie rozpoczyna się – pomijając najbardziej aktualny wstęp – w 1996 roku, decyzją o powrocie do Polski. Potem krótki, impresyjny rozdział o wrażeniach i odczuciach na rodzinnej ziemi i – cofnięcie się do czasów dzieciństwa. „Wróćmy do teraźniejszości, o której ma być ta książka. Lecz zanim przystąpię do dalszych relacji, niech mi wolno będzie zagłębić się w przeszłość”. Od razu wyjaśniam: przeszłość przysłoni teraźniejszość do tego stopnia, że wróci do współczesności Mrożek dopiero skrótowo w ostatnim rozdziale. Zasadniczą część książki tworzą dwa wielkie tematy – dzieciństwo przypadające na czas wojny i – młodość w służbie socrealizmu. Obrazy wojny w oczach dziecka przeplatają się ze skrajnie różnymi wspomnieniami rodziców. Porusza też Mrożek kwestie związane z przystąpieniem do partii – bez emocji i tłumaczeń. „Baltazar” napisany jest językiem beznamiętnym i spokojnyml. Na próżno doszukiwać się tu wynaturzeń rzeczywistości – form groteski. Również wyłapywanie na siłę ledwo dostrzegalnej ironii nie ma większego sensu: to jest w „Baltazarze” nieważne. Mrożek też nie chce porównywania „Baltazara” ze swymi wcześniejszymi literackimi dokonaniami – napisał: „zmieniając nazwisko i podpisując się Baltazar, przyznaję się otwarcie do niedoskonałości. Odtąd nie można mnie chwalić ani ganić za nic, co napisałem przez afazję, ponieważ tamten człowiek nie istnieje”. Czas pokaże, czy „Baltazar” to kolejna kreacja Mrożka, czy efekt trwałej przemiany. W tej chwili za wcześnie na budowanie hipotez. Poczekajmy, co pokaże przyszłość.
Zbiór felietonów zaczął powstawać w roku 1974, gdy autor, przebywając już od dawna we Francji, wyjechał na dwuletnie stypendium do Berlina Zachodniego...
Dwaj cudzoziemcy z bliżej nieokreślonego kraju zamieszkują wspólnie suterenę w nieznanym mieście Europy Zachodniej. Wyobcowany intelektualista, AA, wybrał...