Magdalena Witkiewicz, marketer z wykształcenia, w wolnych chwilach pisze książki, które podobno poprawiają czytelnikom samopoczucie. Czy faktycznie tak jest? Przekonajmy się o tym na przykładzie Ballady o ciotce Matyldzie.
Joanna od kilku miesięcy jest w upragnionej ciąży. Niestety, swoją radością może podzielić się jedynie z ciocią Matyldą, bowiem jej mąż, Piotr, marynarz-geolog woli podróżować po całym świecie, marząc o sukcesie badań naukowych i niezbyt przejmując się losami małżonki. Na szczęście ukochana ciocia stanowi prawdziwą opokę w każdym momencie jej życia. To ona po tragicznej śmierci rodziców podnosiła ją na duchu. Nawet teraz, gdy starsza pani szykuje się do odejścia na tamten świat, planuje wszystko w najdrobniejszych szczegółach.
Nadchodzi decydujący moment. Jedna Matylda się rodzi, druga umiera, w przyrodzie nic nie ginie. Liczba Matyld musi być stała. Joasia zostaje sama z córeczką, ale nieoczekiwanie na oddziale położniczym odwiedza ją dwóch muskularnych, tajemniczych osiłków, którzy na prośbę świętej pamięci Matyldy mają służyć jej pomocą. Kim są ci mężczyźni i czy uda się dziewczynie odnowić relację z mężem?
Główna bohaterka to bardzo miła, otwarta i wielkoduszna osoba, z głową pełną pomysłów. Początkowo jej sytuacja nie jest łatwa. Jej mąż woli podróże od rodzinnej stabilizacji, dlatego dziewczyna sama musi zmierzyć się z trudną rolą matki. Na szczęście zawsze może liczyć na prawdziwych, szczerych, oddanych przyjaciół, dzięki którym stopniowo odzyskuje wiarę w lepsze jutro. Uczy się powoli, jak walczyć o swoje marzenia i jak, mimo przeciwności losu, być szczęśliwą. Z pewnością wiele kobiet odnajdzie w Joasi cząstkę siebie. Jest naturalna i prawdziwa - po prostu musi budzić sympatię. Pozostali bohaterowie również ujmują swym ciepłem, dobrocią i zrozumieniem. Aż chce się przebywać wśród takich ludzi i czerpać od nich całe pokłady życzliwości.
Wielu czytelnikom Ballada o ciotce Matyldzie zapewne wyda się banalna. Trzeba jednak pamiętać, że potrzebne są takie powieści, które są niczym promyk słońca w pochmurne dni. Które napełniają nadzieją i pokazują, że mimo wyboistej drogi, nie wolno się poddawać. Z kolei za sprawą ekscentrycznej ciotki można z całkiem innej perspektywy spojrzeć na śmierć. Tutaj przemijanie nie jest połączone z morzem łez. Przeciwnie. Autorka w niezwykle humorystyczny sposób pokazała, że kres ziemskiego życia może być zarazem początkiem nowego istnienia.
Szczerze polecam Balladę o ciotce Matyldzie. To piękna historia o wielkiej sile przyjaźni i realizacji własnych marzeń. Napisana lekko, przystępnie, mądrze i często żartobliwie. Nie ma tutaj taniego sentymentalizmu, tylko realia codziennego życia. Magdalena Witkiewicz pokazuje, że chociaż w naszych sercach czasem gości żal i nostalgia, to jednak warto wierzyć w szczęśliwe zakończenie. Warto się o tym przekonać podczas lektury jej nowej powieści.
Banda z Burej powraca, by rozwikłać nową tajemnicę! Z nastaniem wiosny miasteczko budzi się do życia. A wraz z nim rezolutna banda z Burej. Tymon jest...
Julia jest świeżo po rozwodzie. Bardzo świeżo. Dokładnie pięć godzin i dwadzieścia siedem minut. Właśnie opija w klubie z przyjaciółkami imprezę...