"Asystent śmierci" przedstawia autentyczne przeżycia oraz przemyślenia autora. Punktem wyjścia jest tu bardzo nieprzyjemna sytuacja, która miała miejsce w roku 2005. Świderski, mieszkający i pracujący jako dziennikarz już od 35 lat w Danii opublikował na łamach gdańskiego "Przeglądu Politycznego" artykuł o antysemityzmie chrześcijańskiego myśliciela Kierkegaarda. Dla jego kopenhaskiego pracodawcy była to rzecz nie do pomyślenia. Świderski stracił pracę. Doświadczył przy okazji na własnej skórze, jak w Danii traktuje się bezrobotnych. W końcu jednak po licznych upokorzeniach los zdaje się do niego uśmiechać. Dostaje propozycję zatrudnienia. W urzędzie pracy dowiaduje się, że jego praca ma polegać na byciu "asystentem śmierci". Cóż znaczy ten tajemniczy termin? Otóż ma on się opiekować umierającym w hospicjum mężczyzną- również polskim emigrantem, tylko że przybyłym stosunkowo niedawno. Pacjent nie mówi i najprawdopodobniej niewiele do niego dociera. Czasem jednak ma przebłyski świadomości i wtedy próbuje kontaktować się z otoczeniem za pomocą jęków oraz drobnych ruchów powiek i palców. Przy okazji okazuje się, że jego zadanie jest rozmaicie pojmowane przez różne osoby. Przełożona hospicjum ma nadzieję, że opiekun przemawiając do chorego w końcu pobudzi go do życia na tyle, żeby dało się z nim nawiązać w pełni świadomy kontakt. Zupełnie inaczej myślą w urzędzie pracy, który dał Świderskiemu zatrudnienie. Według nich najlepiej by było, żeby pacjent jak najszybciej umarł i przestał zajmować miejsce innym... To ostatnie podejście było oczywiście dla autora nie do przyjęcia, więc każdej nocy czuwał przy łóżku chorego, trzymając go za rękę i przemawiając do niego. Rozsnuwał przed nim historię swojego życia, wspomnienia z kraju, a także liczne refleksje. Pojawiały się w nich problemy tożsamości narodowej, miejsca człowieka w dziejach, demokracji europejskiej i wiele innych tematów. Wyłaniający się z tych opowiadań obraz współczesnej rzeczywistości jest niestety bardzo gorzki, a co gorsza- najzupełniej prawdziwy. Niewątpliwa pasja i szczerość, z jaką autor pisze, powodują, że lektura nikogo nie pozostawi obojętnym. Kaina Beluch