Jeśli masz ochotę na szaloną morską podróż na drugi koniec świata w dziewiętnastowiecznym stylu, Anglicy na pokładzie to idealna propozycja. Na pokład Sincerity, łajby należącej do przemytników z Wyspy Man, wsiadają w Londynie dystyngowani Anglicy, którzy wykoncypowali sobie, że odnajdą Ogród Eden. Jeden z nich, anglikański pastor, badając geologiczną historię swojego hrabstwa, natknął się na druzgocące twierdzenie ateistycznych geologów, że tak umiłowane przez niego skały mają ponad sto tysięcy lat. A przecież Bóg raczył stworzyć naszą Ziemię zaledwie sześć tysięcy lat temu! Bezczelni, niewierzący w Boga pseudo-naukowcy bluźnią, nie rozumiejąc, że przecież dla Boga ochłodzenie skał w jeden choćby dzień to żaden problem. Pastor wdaje się w dyskusję z naukowcami, co w konsekwencji doprowadza go do wysunięcia śmiałej tezy, że Eden może znajdować się na terenie obecnej Tasmanii. Nie pozostaje zatem nic innego, jak znaleźć na to dowody, zorganizować wyprawę i tym samym utrzeć nosa butnym geologom. Nadspodziewanie szybko znajduje się hojny sponsor, a do wyprawy przyłącza się opętany ideą kategoryzowania ludzi na podstawie wyglądu ich czaszek lekarz oraz nie mniej szalony botanik.
Autor oddał narracyjny głos swoim bohaterom, czyniąc z książki niezwykle złożony wielogłos, opowiadający skomplikowaną historię podboju świata. Moim ulubieńcem jest Aborygen, który opowiada prostą historię swojego ludu, wplatając w narrację określenia, których nauczył się później od białych ludzi. Szczególnie upodobał sobie zwrot: była to tajemnica o konfuzję przyprawiająca. Cudowni są także marynarze z Wyspy Man, którzy chcieli dorobić się szybko na krótkim kursie z nieoclonym alkoholem i tytoniem, a wylądowali na drugim końcu świata z nielegalnym ładunkiem. A chcieli tylko prowadzić wolny handel między Anglią a swoim małym państewkiem!
Polski wydawca pokusił się także o to, by wypowiedzi każdego narratora (a jest ich dwudziestu jeden), tłumaczył inny translator, dzięki czemu zachowano różnice stylistyczne pomiędzy nimi. Tworzy to barwny wielogłos, pełen specyficznych dla każdej z postaci zwrotów językowych.
Opowieść jawi się jako niezmiernie oryginalna i egzotyczna, a przy tym bezstronna. Mamy tu bowiem do czynienia z bardzo kontrowersyjnym problemem podbojów i zasiedlania odległych terytoriów przez białych osadników, co czynione było z pozycji pana, uzurpującegp sobie prawo do wybijania rdzennych mieszkańców, rzekomo stojących na niższym poziomie rozwoju, co, jak zauważa jeden z narratorów, jest nieporozumieniem. Biali chcą uważać innych za głupszych od siebie, bo tak im wygodniej. Ale tak naprawdę to Aborygeni są mądrzejsi, bo szybciej niż biali uczą się obcego języka i przejmują reguły funkcjonowania innych, co świadczy wyłącznie o wysokiej inteligencji, podczas gdy osadnicy nie zniżają się do tego, by poznać język i obyczaje rdzennych mieszkańców Australii, ograniczając się do wymordowania ich mężczyzn i zgwałcenia kobiet w imię roszczenia sobie praw do zawłaszczania cudzej ziemi.
Powieść napisana jest w ten sposób, że wszyscy bohaterowie mają swoje racje, kierują nimi dobre pobudki, a czyny uznawane za złe dokonywane są przypadkowo i wbrew ich woli. Nikt tu nie jest zły - każdy jest dobry, każdy ma swoje racje. Dlatego tak trudno rozsądzić, gdzie tkwi prawda. Choć czytelnik zdaje sobie sprawę z tego, że to zabieg parodystyczny, to jednak wie też, że tak właśnie mogło być, takimi pobudkami mogli kierować się ówcześni zdobywcy nieodkrytych ziem. Pod powierzchnią morskiej opowieści przygodowej autor pokazuje uniwersalne prawdy o ludziach, którzy zafiksowani na swojej idei, nie dostrzegają racji innych. Niebywałą zaletą wszystkich opowieści jest poczucie humoru, wyrażone w narracji, ale i poprzez konkretne sytuacje. Pozytywne zaskoczenie.
The former 'Well Loved Tales' series have been redesigned with brighter inks and coated paper to enhance the appeal of these fairy tales to young children...
Kolorowa, ilustrowana książeczka dla dzieci. Dzięki niej mały czytelnik pozna krótką historyjkę o helikopterze....