Cały sens książki zasadza się na statystycznym prawdopodobieństwie. A raczej - na nieprawdopodobieństwie. Analfabetka... jest jedną z tych, książek, które nie poddają się streszczeniom. Nie ma jednak wyjścia, trzeba spróbować się z nim zmierzyć, by czytelnicy wiedzieli, z czym mogą mieć do czynienia.
Nastoletnia, czarnoskóra Nombeko Mayaki pracuje jako opróżniaczka latryn na przedmieściach Soweto w Republice Południowej Afryki. Są lata siedemdziesiąte, w kraju rządzi apartheid. Mała czarna dziewczynka ma niewielkie szanse na przetrwanie. A jednak. Wszystko się zmienia, gdy odkrywa, że potrafi liczyć w pamięci - i to na najwyższym poziomie. W wyrwaniu się z kiepskiej roboty pomagają jej zdobyte przypadkowo diamenty i samozaparcie. Wyrusza pieszo do stolicy, by dostać się do biblioteki narodowej. Na rogatkach miasta potrąca ją pijany inżynier. Dziewczyna jest czarna, inżynier biały. Wgniotła mu maskę, musi zatem zapłacić mu odszkodowanie. A że nie ma pieniędzy – powinna odpracować za darmo. Siedem lat. Wyrok nie wydaje się aż tak okrutny dla piętnastoletniej Nombeko, która planuje ucieczkę, gdy tylko zrosną jej się połamane w wypadku kości. Ale nie wie, że trafi do tajnej, pilnie strzeżonej bazy, zajmującej się konstruowaniem bomby atomowej... Głupia sprawa.
Tymczasem w dalekiej Szwecji niejaki Ingmar jest zagorzałym miłośnikiem króla, robiąc wszystko, by zwrócić na siebie jego uwagę. Do momentu, gdy władca potraktuje go niegodnie, lejąc po głowie swoją laską. Ingmar stawia sobie nowy cel – obalenie monarchii. Gdy rodzą mu się dwaj synowie, nazywa ich tym samym imieniem i szkoli do walki z rodziną królewską.
Czy między tymi ludźmi może zaistnieć jakikolwiek związek? Jak się do tego ma kwestia bomby jądrowej, wielka polityka i splot nieprawdopodobnych wydarzeń? O tym warto przekonać się podczas lektury. A warto tym bardziej, że te elementy jakimś cudem układają się w zgrabną całość. Każdy bohater i wątek jest tu niezbędny, o nikim autor nie zapomina, nawet o epizodycznych postaciach, którym dopisuje ciąg dalszy.
Jonas Jonasson w sobie tylko wiadomy sposób potrafił połączyć autentyczne postaci i wydarzenia (lekko tylko zmodyfikowane na potrzeby własnych niecnych celów) z surrealistyczną historią, która chyba nie mogłaby się wydarzyć w normalnym świecie. A jednak. Wszystko ma tu swoje miejsce. Trzy szalone chińskie siostry, zajmujące się wyrobem gęsi liczących ponad dwa tysiące lat, zgorzkniali agenci Mossadu, wiecznie pijany konstruktor bomb atomowych, rodzina królewska, premier Szwecji, amerykański weteran wojny w Wietnamie, zajmujący się garncarstwem na szwedzkiej prowincji, wreszcie - chińscy dyplomaci. W samym centrum tego wszystkiego zaś Nombeko opiekująca się bombą.
Historia ta jest tak nieprawdopodobna, że aż prawdziwa. A to dzięki błyskotliwej inteligencji Nombeko, która - choć wychowana wśród wychodków - dociera na szczyty międzynarodowej polityki. I to wyłącznie dzięki temu, co ma w głowie. Płynie z powieści pocieszające przesłanie, że jednak warto coś w niej mieć i warto dobrze z tych zasobów korzystać. W efekcie Analfabetka, która potrafiła liczyć to przezabawna, inteligentnie napisana powieść, od której nie sposób się oderwać.
Johan Andersson zwany Andersem Mordercą niemal całe dorosłe życie przesiedział w więzieniu za rozboje. Kiedy w wieku pięćdziesięciu sześciu lat wychodzi...
Ponad milion sprzedanych egzemplarzy w samej Skandynawii!Życiowa podróż szwedzkiego Forresta Gumpa po ostatnich stu latach losów...