I wojna światowa, zwana wielką wojną, przyniosła Polakom kolejne cierpienia, zniszczenia i tragedie, o których trudno mówić. Rozdarta pomiędzy zaborców Polska niejednokrotnie musiała wystawiać w bratobójczych walkach swoich synów, którzy raz to zakładali mundury pruskie, raz rosyjskie czy austriackie. Zawsze były to barwy wroga, który zmuszał Polaków do walki o własne interesy, przelewając ich krew. W najnowszej powieści Małgorzaty Kochanowicz Witold Korczyński jako służący w pruskiej armii Hauptmann Witold Sydow, dowodzący straceńczym oddziałem Prusaków w okolicy Łodzi, podejmuje decyzję o opuszczeniu armii. Ranny mężczyzna, uciekając w towarzystwie Leutnanta Langego, mówiącego po polsku, znajduje schronienie w dworze Emilii Ragniewicz. Mężczyźni chcą tylko wypocząć, zaleczyć rany i opuścić nękane wojną okolice. Witold pragnie przyłączyć się do wojsk Józefa Piłsudskiego, stacjonujących gdzieś w Galicji. Wilhelm Lange marzy o ucieczce i rozpoczęciu nowego życia, którego dostatek określi zgromadzony na wojnie majątek. Pobyt u Emilii Ragniewicz ma być jedynie przystankiem, po którym ich życie powinno przybrać zupełnie inny obrót.
Ponury, opuszczony, ale bardzo polski dworek pełen jest tajemnic związanych ze zmarłym mężem Emilii – Hipolitem. Jego przeszłość, niejasne interesy, majątek stają się kanwą historii, która zwiąże Witolda i Emilię, a także pozostałych mieszkańców okolicy na dłużej.
Powieść Małgorzaty Kochanowicz nieco przypomina Wierną rzekę Stefana Żeromskiego. Mamy tu polski dworek, stanowiący, z racji oddalenia od miasta, cały świat powieściowy. Do tego świata przybywa ranny żołnierz, którym opiekuje się piękna Polka. Relacja ta kończy się romansem, który jednak ma podłoże w przeszłości bohaterów. W tle analizowane są losy toczącej się gdzieś w oddali, a czasem w pobliżu, wojny, sprawy okupowanego kraju, przeszłość i sens walki w chwili, gdy toczona jest ona w interesie obcych mocarstw. Ten polski, oddalony od szalejącego huraganu historii, bezpieczny świat czasami wchodzi w interakcję ze światem zewnętrznym, który zakłóca spokój codzienności czy to we wspomnieniach mieszkańców, czy w osobie przyjeżdżającego chytrego Żyda, czy – wreszcie – podczas nieproszonych wizyt Moskali, pojawiających się w dworku w związku z koszmarną przeszłością zmarłego właściciela majątku. Ich przybycie nie tylko znamionuje wtargnięcie złego, obcego świata w uładzony spokój Ragniewiczowej. Niesie też z sobą zagrożenie, o którego istnieniu wiadomo było od dawna.
Próba ocalenia Witolda staje się swoistą próbą ocalenia Polski. Potyczka z agresorami wykracza poza zwykłą walkę o to, co zostało ukryte w majątku. Tu rzecz toczy się o coś więcej. O rację i o prawo do przyszłości. W opowieści o tajemniczej zagadce Hipolita Ragniewicza (nie sposób nie przywołać tu znanej powieści Kornela Makuszyńskiego Szatan z siódmej klasy) kryje się historia, która pokazuje całe zło, jakiego doznali powstańcy z okresu powstania styczniowego i ich rodziny. Pojawia się możliwość nie tyle naprawienia szkód, co zmiany biegu historii.
Powieść kończy się kolejnym ukłonem w stronę Żeromskiego. Jednak Małgorzata Kochanowicz dodaje powieści optymistyczną nutę. Choć nikt nie zna dalszych losów Witolda ani Emilii, nie sposób wątpić, że przynajmniej jedno z nich z nadzieją patrzy w przyszłość.
Autorka w interesujący sposób przywróciła świat znany nam z literatury początku XX wieku. Biały polski dworek, świat drobnej szlachty i ziemiaństwa z ich tradycjami, obyczajami, wypełniony gościnnością, polskimi potrawami, bogato wyposażonymi bibliotekami starł się w powieści z wrogimi siłami barbarzyńców w mundurach, którzy naruszyli wszelkie boskie i ludzkie prawa, niszcząc spokój cywilów. Opisany w A może jutra nie będzie wątek miłosny jest jedynie dodatkiem do tej refleksji nad obliczami patriotyzmu i sensu wojny. Dodatkiem istotnym, bowiem warunkującym szereg zdarzeń fabularnych.
Otwarte zakończenie powieści pozwala sądzić, że A może jutra nie będzie znajdzie swoją kontynuację w kolejnym tomie opowieści o decyzjach bohaterów. Bardzo na to liczę. To wyjątkowo spokojna i piękna w swej refleksji lektura, którą z przyjemnością polecam.
Jesień 1904r., Kraków. Witold Korczyński to człowiek o skomplikowanej przeszłości i wybitnych zdolnościach detektywistycznych. Ze względu na problemy...
Mroczne tajemnice i morderca grasujący w krakowskich zaułkach – ten kryminał w stylu retro wciąga intrygującą historią i pozwala wczuć się w dekadencką...