Recenzja gry „Alias. Kobiety vs mężczyźni". W nie swoim świecie
Data: 2017-02-22 13:40:52fot. Magdalena Galiczek-Krempa, www.weddblog.pl
„Alias. Kobiety vs mężczyźni. Wytłumacz ich świat po swojemu”
Tactic
4 i więcej graczy
Wiek: od 15 lat
Czas rozgrywki: co najmniej godzina
W skład zestawu do gry „Alias. Kobiety vs mężczyźni" wchodzi czterysta kart, zawierających 2400 haseł (po 1200 haseł „męskich” i „kobiecych”), kartonowa plansza z nietypową numeracją pól, klepsydra i dwa pionki. Całość utrzymana jest w czarno-białej kolorystyce, graficznie dopracowana i interesująca pod względem estetycznym. Warto zwrócić uwagę na dopracowanie szczegółów - pionki przypominają ludzkie sylwetki, karty z pytaniami zaprojektowane są pomysłowo i od razu wskazują na to, do kogo kierowane są zamieszczone na nich hasła.
Zasady gry „Alias. Kobiety vs mężczyźni"
Gracze bowiem dzielą się na dwie drużyny - z założenia jedną „męską” i drugą - „żeńską”. Celem gry jest jak najszybsze doprowadzenie do mety pionka reprezentującego daną drużynę. W danej kolejce jeden z graczy pobiera ze stosu kartę. Jego zadaniem będzie wytłumaczenie innym osobom należącym do tej samej drużyny haseł o numerze odpowiadającym numerowi pola zajmowanego przez pionka. I wszystko byłoby bardzo proste, gdyby nie to, że z założenia mężczyźni będą musieli wytłumaczyć sobie nawzajem pojęcia ze świata kobiet, a kobiety - terminy kojarzone przede wszystkim z mężczyznami. Czas na odgadywanie haseł przez daną drużynę określa przesypujący się w klepsydrze piasek. Jeżeli gracz uzna, że nie jest w stanie wytłumaczyć danego pojęcia (na przykład dlatego, że sam go nie rozumie), może przejść do hasła z kolejnej karty - wówczas jednak otrzymuje punkty karne. Po zakończeniu rundy pionek danej drużyny porusza się do przodu o tyle pól, ile haseł odgadli jej członkowie (minus punkty karne za nieodgadnięte hasła). Są także pola specjalne - po ich minięciu udział w odgadywaniu haseł biorą wszyscy gracze - także ci z drużyny przeciwnej.
Więcej niż „Taboo"
Pierwsze wrażenie po zaznajomieniu się z zasadami przywodzi na myśl popularną grę „Taboo”. Różnica polega jednak na tym, że w przypadku „Taboo” na karcie z danym hasłem zamieszczono jeszcze wyrazy, którymi nie wolno się posłużyć w trakcie tłumaczenia. Tutaj słów zabronionych nie ma - nie wolno tylko korzystać z wyrazów wchodzących w skład tłumaczonego właśnie hasła.
Różnica tkwi też w zróżnicowanym poziomie trudności. Na kartach znajdziemy całkiem sporo słów stosunkowo prostych (jak choćby „tusz do rzęs”, „kołyska”, czy „taczki”), są jednak i takie, które mogą sprawić trudność większości graczy (na przykład „morelowy blond” czy „frezarka”). Problemem może być także konieczność dokładnego wypowiedzenia pełnego hasła zawartego na karcie - to może bowiem składać się z kilku wyrazów (na przykład „nożyce do cięcia rur”).
Całość rozgrywki okazuje się w praktyce bardzo emocjonująca. Na jej przebieg wpływa w dużym stopniu liczba punktów karnych zdobywanych przez poszczególne zespoły - może się zdarzyć, że zespół będący dwa-trzy pola od mety musi nagle się cofnąć, oddając zwycięstwo drużynie przeciwnej, która w swojej kolejce zdobędzie sporo punktów. Mnogość i różnorodność haseł sprawia, że nawet przy kilku rozgrywkach z rzędu po przetasowaniu kart z pojęciami szanse na powtórzenie się jakiegoś terminu - a w dodatku na konieczność tłumaczenia go przez tę samą osobę - są naprawdę niewielkie.
Kobiety przeciwko mężczyznom
Co ciekawe, choć teoretycznie mężczyźni powinni się lepiej rozumieć między sobą, a kobiety - między sobą, to w praktyce okazuje się, że niektóre hasła łatwiej byłoby wytłumaczyć ciągiem luźnych skojarzeń na przykład partnerowi niż osobie tej samej płci, ale nie aż tak blisko z nami związanej. Jest jednak na to sposób - można dowolnie modyfikować zasady gry i tworzyć drużyny „mieszane” według własnego uznania.
Rozgrywka trwa co najmniej sześćdziesiąt minut. Wydawałoby się, że to sporo czasu jak na tak monotonne zadania i że po pewnym czasie gra może się po prostu znudzić. Tymczasem jest inaczej - ciekawość kolejnych haseł i poczucie rywalizacji mobilizuje do ciągłego skupienia, często też skłania do rozegrania kilku partii z rzędu. Uczestnikom dużo zabawy przysporzyć może wsłuchiwanie się w hasła tłumaczone przez członków drużyny przeciwnej (kobiety mocno rozbawić może to, jak mężczyźni mierzą się z koniecznością wyjaśnienia na przykład hasła „fiszbiny” - zwłaszcza, jeśli ich słowa zupełnie nie oddają właściwego znaczenia tłumaczonego terminu). Równie wielką atrakcją może być zmierzenie się z koniecznością wytłumaczenia innym hasła, którego znaczenie mniej-więcej kojarzymy, ale nie przychodzą nam do głowy żadne sensowne jego synonimy. Warto też dodać, że im więcej graczy bierze udział w rozgrywce, tym więcej zabawy i śmiechu, tym szybciej też przebiega gra. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że w grze musi wziąć udział co najmniej czworo graczy - dobrą okazją do zabawy jest więc spotkanie w gronie przyjaciół lub rodzinny wieczór z nastoletnimi dziećmi (dla młodszych hasła będą zdecydowanie zbyt trudne).
W praktyce więc „Alias. Kobiety vs mężczyźni” to ogromnie interesująca modyfikacja popularnej gry zespołowej. Konieczność zmierzenia się z hasłami stereotypowo przypisywanymi płci przeciwnej okazuje się nie tylko zabawne i wciągające, ale przede wszystkim - kształcące.
-> Grę „Alias. Kobiety vs mężczyźni" kupicie w księgarni Gandalf.com.pl
Dodany: 2017-02-22 14:18:22