Wspomnienia.
- ale przecież to dopiero początek wakacji a Ty już wyjechałaś.
- nie miałam co robić
- bo w złych miejscach sie znajdowałaś
- a gdzie są te dobre?
- jak juz wrócisz to na pewno sie dowiesz.
-nie wiem czy wrócę , bo się nudzę
- o ile dobrze widziałem to ty sie zawsze opalałaś
- bo co miałam robić?
- wyjść z namiotu wieczorkiem ;)
- a po co ?
- nie ma tak łatwo musisz przyjechać i się przekonać.
- no powiedz mi :)
-no to jak juz przyjedziesz to zdradzę ci ta tajemnice ;D
- to kiedy mam przyjechać hm , aby poznać tajemnice?
- Może być nawet i jutro o 12.
- ok :)
Po dwóch godzinach rozmowy umówiliśmy się na za jutrz nad jeziorem jaśkowickim w samo południe. Następnego poranka ogarnęłam się i ruszyłam na pociąg , który miał mnie zawieść na spotkanie.
Wysiadłam z pociągu i spokojnym krokiem dążyłam do celu jakim była plaża. Na miejscu znajdowało się kilka osób. Weszłam do wody, gdzie znajdował się Marcin- chłopak , z którym byłam umówiona. Spotkanie zapowiadało się całkiem miło i tak też się było. Gdy patrzył na mnie , czułam jakiś dziwny strach. Sama nie wiem dlaczego. Spędziliśmy może z dwie godziny w wodzie na dość nieśmiałej rozmowie, później wróciłam do domu .
Po powrocie usłyszałam ,że Paula z Izą planują wrócić pod namiot. Nie zastanawiając się długo spakowałam torbę i pojechałam z Nimi. Wtedy znowu ujrzałam Marcina. Mieszkał on jakieś 100m od domu mojej babci. To właśnie między Jego i babci blokiem rozbijałyśmy namiot. Więc jak zauważyć można widywaliśmy się często , nawet nie planując tego. Natomiast wieczorne spotkanie na plaży było już zaplanowane. Gdy przybyłam nad wodę , on był w niej zanurzony po szyje. W oddali było słychać młodzież siedzącą na ławce i spożywającą tanie wino. Nie były to jednak osoby zamieszkujące tą wieś.
-Cześć ! - powiedziałam .
-Witam. Jeżeli chcesz to ryzykuj i wchodź do wody, ale komary tu żyć Ci nie dadzą..
Uśmiechałam się i podziękowałam za ostrzeżenie. Tak naprawdę wcale nie miałam ochoty na pływanie, a taki był cel owego wieczoru.
Kiedy Marcin znalazł się na brzegu , zaproponował żebyśmy usiedli. Ławek dookoła było wiele, lecz wybraliśmy miejsce na ziemi . Na świeżo skoszonej trawie. Właśnie ta trawa. Ona przyniosła wiele chwil ze łzami, oczywiście z powodu śmiechu. Jak małe dzieci wypuszczone z klatki obrzucaliśmy się nią wzajemnie. Szkoda ,że nikt tego nie nakręcił . To jak wyglądaliśmy ... Bajka. Czas płyną szybko. Nawet mogłabym powiedzieć - za szybko. Chcą nie chcąc dopadł nas świt.
۵
Dni płynęły a nasze spotkania odbywały się w tajemnicy przed światem o blasku księżyca na plaży. To było naprawdę cudowne. Czy coś czułam do Marcina ? Nie. Oprócz zwykłej znajomości, która z każdym dniem zaskakiwała mnie czymś nowym. (Nie wspominając o tym ,że dorosły facet rzucał się z nastolatką trawą. )Aż do czasu pierwszego pocałunku. On miał swoją magię.