Wspomnienia.
- Głupi ma szczęście - usłyszałam od swojego kochanego kuzyna.
Teraz reszta zadań czyli smażenie kiełbasek i ulubionych skrzydełek zostało dla niedowiarków. Wieczór w rodzinnym towarzystwie upłynął w mig.
Przez następne dni nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Chodziłam w tą i z powrotem. Telefon milczał, a ja czekałam. Kiedy zdałam już sobie sprawę ,że letni romans się zakończył, wszystko szło łatwiej. Jednak....
Każdy SMS , który przychodził był kawałkiem nadziei , że jest od Marcina.
Po kilku dniach odezwał się Mateusz. Nie mogłam mu powiedzieć o tym ,że się z kimś spotykałam ,ponieważ wbijałam mu do głowy ,że nie szukam miłości i chce być sama. Zaproponował spotkanie. Czemu nie? - pomyślałam.
W końcu Sebastian przyjedzie z Nim , a wiedziałam, że Paulina będzie chciała spędzić czas z ukochanym. Wieczorem przyjechali do Jaśkowic i naprawdę było sympatycznie. Lecz nie potrafiłam tak swobodnie jak kiedyś z Nimi żartować. Patrząc jak Paulina i Mateusz się dogadują czułam niesmak. Ja jak najszybciej chciałam znaleźć się w namiocie. Zasnąć i zapomnieć. Pytanie tylko o czym ? O spotkaniu , które trwało ? Przecież było miło. Czy spotkaniach , których czas się skończył ? Sama nie rozumiałam o co mi chodzi w tej chwili. Paula widząc moje troszku egoistyczne zachowanie wygłosiła na boku swój esej. Godziny leciały tak wolno ,że myślałam ,że siedzę nad wodą całą wieczność . Rano poprosiłam kuzynkę ,żebyśmy złożyły namiot i wróciły do Legnicy. Niestety miłość Pauli i Seby rozwijała się. I na prośbę kuzynki musiałyśmy zostać kolejne dni we wsi , która sprawiała mi ból. Kiedy Paula udawała się na spotkanie ze swoim księciem ,ja siedziałam i wspominałam wszystkie dni Lipca , gdy każdy wieczór spędzałam z Marcinem. I jak grom z jasnego nieba zadzwonił telefon. To był on. (Telepatia?) Chciał się spotkać. Nie wiedziałam czy się zgodzić ,czy też nie. Tęskniłam za naszymi spotkaniami, ale nie mogłam się przecież zadurzyć w Nim. Niedługo skończą się wakacje i będzie ciężko wrócić do rzeczywistości. Wszystko się zmieni. Nie będziemy się mogli już widywać. Czas skończyć tą wakacyjną przygodę - powiedziałam głośno sama do siebie.
Kiedy nadszedł wieczór, poszłam na chyba lubiane przez nas miejsce. Miałam zamiar wydusić z siebie co na duszy leżało, lecz nie potrafiłam. Zabrakło słów i co najgorsza odwagi. Byłam zła na siebie. Ta noc zmieniła się w kolejny tani letni wieczór od romansu. Nie mogłam się nawet zapytać Go co będzie dalej. Nie chciałam psuć tej chwili. Chwili , w której czułam bliskość Jego dłoni, ust i ciała. Wtulona w Jego ramiona chciałam , aby ta chwila nie miała swojego końca. Czułam się jak w niebie. Wtedy zrozumiałam ,że to nie jest tylko zwykła przygoda. Ale czy on czuje to samo ? Gdy na zegarkach wybiła godzina trzecia w nocy, mieliśmy zamiar iść spać. Przeszliśmy koło Jego domu wtedy zaproponował , że odprowadzi mnie kawałek i pójdzie sobie. Całując mnie na dobranoc, nie mógł przestać zresztą ja tez. Jakby jakaś siła nieczysta trzymała nas przy sobie. I koniec końców zostaliśmy jeszcze przez jakiś czas razem. Powiedziałam mu , że jest mi dobrze z Nim. Nie spodziewałam się ,że usłyszę coś w zamian a jednak powiedział :
- Mi z Tobą też.
Wtedy miałam już taki mętlik w głowie, że ... Szkoda gadać.
Radość wróciła. Znowu czułam się szczęśliwa. Jednak nie wyobrażałam sobie początkowo ,żeby to przerodziło się w coś poważnego. Dlatego też nie wspomniałam mu ani słowa o Pawle, który cały czas mieszał w moim życiu. Nie chciałam Go tym zrazić. Nie mogłam mu też powiedzieć o chorobie mamy , z której na całe szczęście wyszła.