Poszukiwana dowcipna bogini
"Aby nas skłonić do ich przyjęcia, głupie idee przytaczają jako dowód olbrzymia Publiczność, Która je wyznaje" (Mikołaj Gomez Davilla)
Od pewnego czasu, rozglądam się za jakąś dobrą boginią, ktorej miękkie ramiona obroniłyby mnie przed ogłupieniem potencjalnym. Tak mnie jakoś ta moja siermiężna rzeczywistość zniewoliła, Że zacząłem czuć się albo zmęczonym, co Bliższe prawdy - zniechęconym sobą samym. Nawet oczy, kiedy rano spoglądam w lustro przy goleniu, przypominają coraz czesciej psa bezdomnego oczy. Jak i na biedak, co siedzi przed zamkniętymi drzwiami dla niego, tak i ja siedzę przed monitorem w spoglądam i pusty ekran. Może coś wypatrzymy obaj.
Na swego pana, któremu bezpodstawnie W swojej hipostazie przypisał przywiązanie i swoje psie serduszko, a ja .. ja - Zresztą, to teraz jest mało istotne. Tylko oczy, Jego albo moje pełne samotności Są zawsze smutne, zawsze Wilgotne, bo zbudowane z miłości, aw nocy świeca tęsknoty blaskiem księżycowym. Chciałem, daje słowo, zapanować chciałem na tym dziwnym, trudnym do ducha Stanem Określenia. Zapomniałem tylko, przecież dwa razy w życiu boleśnie doświadczyłem tego, iż tłumienie emocji prowadzi nieuchronnie do Konfliktu osobowości i nieciekawych, dereistycznych relacji otoczenia. W Takich chwilach podświadomie szukam jakiegokolwiek punktu odniesienia. Bowiem, w moim przekonaniu, odnalezienie punktu oparcia jako wzorca dalszego postępowania, zaprowadzi do asorterycznej wiary w samego siebie. To już prosta droga do skonstruowania relatywnie namacalnej rzeczywistości, w ktorej materializują się niecodzienne marzenia. W Takich chwilach, ogłupieniu w swoim, prawdę mieszam z fikcja, wiarę w niecodzienność z wyobraźnia, niewiarę w codzienność ze snem, aspekty racjonalnej rzeczywistości z koncertem życzeń wewnętrznym, osobowość z nieistniejącego istnieniem efemerycznym.
Nad biurkiem tandetny wieszam obraz jako odbicie tejże rzeczywistości, obrazek jakiegoś domorosłego malarza, któremu Zdarzyło się wypacykować coś, co Powinno być Widokiem sielskiego krajobrazu, ale mimo moich chęci tak naprawdę zbożnych tego ladszafciku Nie jestem w odebrać stanie. Na biurku stoi się rozpychający bezczelnie pośród książek, Różnych ołówków i długopisów tudzież Innych, mniej bibelotów potrzebnych, tłusty Budda uzbrojony w uśmiech kretyna, któremu udała się randka ze starożytna kurtyzaną. Na szczęście łagodzi dziesięć niemiły bałagan mojej duszy dziesięć i na biurku obraz Czarnej Madonny, co pozostał mi w spadku po zmarłych rodzicach. Oczywista Rzecz, jaki obraz mam w duszy i jaki zapamiętałem. Bo fizycznie, przepadł pazerności czeluściach w rodzinnych bigotów i ich robaczywych wizji tyczących mojej osoby. Jestem dla większości z nich żywym, absurdem chodzącym - zaprzeczeniem racjonalnej konsumpcji rzeczywistości i przykładem żywym jaskrawej niespójności z widzianym przez nich światem. Semper idem ...
Aby jednak nie być posądzanym o upór nieuzasadniony, brak otwarcia się na Obowiązujące normy, zbędną obronią przed szalejącym wokół zegizmem, wbrew zasadom postanowiłem swoim i zaprzeczając zdrowemu rozsądkowi, spojrzeć na owe obrazy codziennego życia, oczyma moich podobno bliźnich.
W wspaniałomyślności swojej przyznałem wizy do mojego Prywatnego świata, Różnych przedstawicielom zapatrywań Bądź wizji Istoty Racjonalnego bytu.
Starożytna baśń, zlepek różnorodnych przemieszanych majaków schizofrenicznych z autentyczną rzeczywistością podniesionych do rangi Biblii mówi, abyśmy kochali naszych bliźnich Także naszych wrogów. Myślę, że się zbędny altruizm, bo najczęściej Są to ci sami ludzie. Ale - permisji w ramach powyższego, udzieliłem.
Zdumiewające, jak większość ludzi stosuje nagminnie swoisty imperatyw kategoryczny w sposobie myślenia i jak bardzo denerwuje w Inność sposobie wyrażania siebie. Nie wspomnę tu o konieczności dostosowywania do ogólnie przyjętych norm myślenia, bo innym języku w przypadku grozi rodzinne tudzież towarzyskie "Auto da fe". Czy ja koniecznie do cholery, muszę być takim, jak każdy wróbel? Chociaz .. nie mam nic ptaszkom Tym przeciw. Lubię je za to, bo Mają w (Nosie?) Niepochlebne opinie o sobie .. Dziwne, człowieka Oceny Kryterium przez Innych stanowi coś, o czym ci inni nie Mają kompletnie Pojęcia. Mówię "Tym Innym" zawsze: "Nie Piszę tego, co chcą usłyszeć inni. Piszę tylko to, co mam do powiedzenia. Prawdę .."
Taka jest prawda - Uśmiech Afrodyty, aby łaska, Która mnie omija, mimo to Zbieram dobre słowa. Płacę uśmiechem, bo dość mam postrzegania życia zamordowanej przez pryzmat miłości. Hmm ... Jakby tu jeszcze posmakować jej piękna?
Dziękuję za to, Że jesteś ... gdzieś tam.