„Pocałunek kata” jest kolejnym tomem z cyklu o Malin Fors, a moim pierwszym z nią i Monsem Kallentoftem spotkaniem. Czy to był dobry początek znajomości? Zapraszam ;)
Po imprezie młoda dziewczyna staje się obiektem seksualnych szykan na portalach społecznościowych. Na lotnisku w Linköpingu porwany zostaje samolot. W zgniatarce do samochodów ktoś natrafia na zwłoki nastolatki. A to dopiero początek piekielnej wiosny w historii Linköpingu.
„Pocałunek kata” jako 11 część jest związana z pozostałymi tomami osobą głównej bohaterki, ponieważ Mons Kallentoft głównym śledczym uczynił kobietę. Malin jest inteligentna i nie boi się pakować tam, gdzie niekoniecznie chcą ją widzieć. W życiu prywatnym komisarz Fors trudno doszukiwać się spektakularnych sukcesów, za to pracy osiąga bardzo dobre wyniki. Taka babka z jajami i jak dla mnie jedna z lepszych kobiecych bohaterek.
Książka w bardzo drastyczny sposób pokazuje jaką siłę oddziaływania mają media społecznościowe i jakie konsekwencje może mieć jedno czy dwa zdjęcia, które teoretycznie zrobione zostały dla zabawy. U Kalletofta jest to moment, który uruchamia lawinę powiązanych ze sobą kolejnych zdarzeń, jak połączone ze sobą granaty, które po wyciągnięciu zawleczki wybuchają jeden po drugi i nic nie jest w stanie zapobiec kolejnej eksplozji. Samobójstwo jednej dziewczyny, śmierć pasażerów samolotu, kolejne ofiary, wszystko razem splecione w logiczny i zaskakujący sposób.
Kallentoft w dalszej części porusza jeszcze jeden dość ważny wątek — eksperymentalne badania. Badania na grupie ludzi nieuleczalnie chorych, którzy dostają lek lub placebo. Wyników można się domyślić, dla jednych dalsze życie bez choroby, dla drugich śmierć. Rodzina pozostawiona z miażdżącym poczuciem krzywdy, niesprawiedliwości. Czy można uspokoić sumienie skazując innych na cierpienie podobne do swojego?
„Pocałunek kata” jest od samego początku do samego końca powieścią mroczną, nie ma w niej dobrych i złych ludzi, każdy ma coś na sumieniu, każdy ma drugie oblicze. Każdy swoje postępowanie potrafi usprawiedliwić. Kallentoft pisze bardzo surowo, prosto, co przy thrillerach tylko potęguje grozę, ja kończyłam czytać po 24:00 i powiem Wam, że ciężko mi było zasnąć. Finałowe sceny to prawdziwa jazda bez trzymanki, po których najmniejszy szmer za oknem powodował, że włosy stawały mi dęba. A przecież byłam w domu, a nie w Linköping. Polecam każdemu fanowi kryminałów i thrillerów. Mons Kallentoft to autor, którego powinno się znać!
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2019-02-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Bodelskyssen
Dodał/a opinię:
red_sonia
Nie da się uciec przed złem, szczególnie przed tym, które nosisz w sobie. W Bangkoku znaleziono zwłoki brutalnie zamordowanej Szwedki. Na...
Majorka, jakiej nie znacie - skorumpowana i okrutna. Zaginiona nastolatka i ojciec, który nigdy nie przestał jej szukać. Minęły trzy lata, od...