Zapowiada się cudowny piątek! Fragment książki „Chirurg" Michała Larka

Data: 2020-02-12 13:36:07 | Ten artykuł przeczytasz w 8 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Martynka Hemerska obchodzi swoje dwunaste urodziny. W prezencie dostaje króliczka, o którym od lat marzyła. Zachwycona wychodzi narwać mu trawy. Z tego spaceru nigdy już nie wraca. Jej okaleczone i zbezczeszczone ciało zostaje znalezione niedaleko cmentarza na Naramowicach w Poznaniu.

Porucznik Dagmara Madej, zwana Zbójem, oraz jej koledzy z komendy Freddy i Harry rozpoczynają śledztwo, które odsłania wstrząsającą prawdę.

Obrazek w treści Zapowiada się cudowny piątek! Fragment książki „Chirurg" Michała Larka [jpg]

Nowa seria inspirowanych realnymi wydarzeniami thrillerów Michała Larka to zaproszenie w najbardziej mroczne zakamarki umysłu mordercy! Do lektury powieści Chirurg zaprasza Wydawnictwo Oficynka. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać jej premierowe fragmenty. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii: 

– Jesteś moim najpiękniejszym urodzinowym prezentem – szepnęła Martynka, zbliżając swoją roześmianą twarz do króliczego pyszczka. – Nazwę cię… nazwę cię…

Zamyśliła się.

– Nazwę cię… Kruszynkiem… Bo ty chyba chłopiec jesteś, prawda? – spojrzała na niego wnikliwie. – Tak przynamniej twierdzi tata.

Odstawiła swojego nowego pupilka do kartonu wypełnionego słomą i pogłaskała go czule. Była w wyśmienitym humorze. O króliku marzyła od przeszło dwóch lat. Rodzice ciągle wynajdywali jakieś problemy – mówili, że jest za mała, że szybko jej przejdzie ochota na opiekowanie się zwierzęciem, że to zbyt odpowiedzialne, i tak dalej, i tak dalej. W końcu gdy zwątpiła, że zostanie szczęśliwą posiadaczką stworzenia o dumnej łacińskiej nazwie Oryctolagus cuniculus, którą poznała na lekcji przyrody, nastąpił zwrot akcji. Oto w dniu urodzin, gdy otworzyła po przebudzeniu oczy, zobaczyła, że po kołdrze kica sobie jak gdyby nigdy nic królik. A gdy wydała z siebie dziki okrzyk radości, w progu stanęli uśmiechnięci rodzicie. „Wszystkiego najlepszego, Kwiatuszku” – powiedzieli. A ona wtedy zerwała się z piskiem z łóżka i wyściskała ich za wszystkie czasy.

– Pewnie jesteś głodny, prezenciku – stwierdziła i spojrzała na zegar zawieszony nad jej biurkiem.

Paręnaście minut temu minęła szesnasta. Podeszła do tornistra, wyjęła z niego frotkę i zawiązała swoje długie jasne włosy w końską kitkę.

– Pójdę na łąkę i narwę ci trawy, Kruszynusiu – rzuciła wesoło i wybiegła z pokoju.

Gdy zakładała w korytarzu czerwoną kurtkę, usłyszała głos mamy dobiegający z głębi mieszkania. Założyła kozaki i poszła do kuchni.

– Wołałaś mnie?

Mama uśmiechnęła się promiennie i wskazała głową stół, na którym stał piękny, kolorowy tort ze świeczkami.

– Ciocia przed chwilą przyniosła – oznajmiła.

Martynka podbiegła do stołu i przez chwilę przyglądała się zachwycona cukierniczemu arcydziełu.

– Piękny, prawda?

– Przepiękny! – wykrzyknęła dziewczynka. – Ciocia jest genialna!

Mama przytaknęła głową.

– Liczba świeczek się zgadza? – zagadnęła.

Martynka zmrużyła oczy i bezgłośnie policzyła świeczki.

– Zgadza się – odparła. – Dwanaście.

– W takim razie zabieram się za naleśniki – powiedziała mama, po czym schowała tort do lodówki.

– Wychodzisz z domu? – zapytała jeszcze, wyciągając z szafy dużą patelnię.

– Idę narwać trawy dla Kruszynka!

– Dla Kruszynka?

– Tak nazwałam królika!

Mama zaśmiała się.

– No tak. Pasuje do niego doskonale. Ten zwierzak jest tak milutki.

– Prawda?

– Martynuś, tylko wróć szybko. Za godzinę zaczynamy twoje urodziny. Goście zaczną się niebawem schodzić.

Martynka chwyciła jabłko z drewnianej miski, ugryzła i z pełną buzią zapytała, czy naleśniki będą z dżemem truskawkowym.

– Będą, jeśli w drodze powrotnej wstąpisz do babci i weźmiesz od niej słoik – to powiedziawszy, mama pogłośniła radio, z którego głośników zaczęły wydobywać się pierwsze takty Kawiarenek.

– Idziesz na łąkę przy cmentarzu?

– Tak.

– W takim razie zerknij na grób dziadka i sprawdź, czy nie trzeba wymienić kwiatów.

– Dobrze, mamusiu!

– Tylko nie zapomnij o tym dżemie!

– Nie zapomnę, za bardzo go lubię! – Martynka zamlaskała głośno, zachichotała i wybiegła na korytarz. Po chwili trzasnęły drzwi wyjściowe.

Mama, nucąc ulubioną piosenkę Ireny Jarockiej, podeszła do okna i wyjrzała na ulicę. Po chwili dostrzegła córkę, która rozmawiała z Maksem, jej siedemnastoletnim kuzynem, mieszkającym na równoległej ulicy.

Ale ona wyrosła – przeszło jej przez myśl. – Gdybym jej nie znała, pomyślałabym, że to czternastoletnia albo piętnastoletnia pannica. Dzieci teraz szybciej dojrzewają. Ja w jej wieku wyglądałam jak niewinny szczypiorek. Uśmiechnęła się bezwiednie, odprowadzając dzieci wzrokiem. Gdy zniknęli jej z oczu, zerknęła na zegarek. Czasu do imprezy urodzinowej było coraz mniej. Zestresowała się tym trochę.

– Coś mnie ominęło? – usłyszała nagle. Kiedy się odwróciła, zobaczyła męża i obdarzyła go zagadkowym spojrzeniem.

– O tak – odparła. – Przegapiłeś ważny moment w życiu Kruszynka.

Mężczyzna wybuchnął śmiechem.

– A kim jest Kruszynek?

– Królikiem, którym zapewne przebiłeś wszystkie prezenty, jakie dzisiaj zostaną wręczone twojej córce.

Podszedł do niej i objął w pasie.

– Jesteś zazdrosna? – szepnął i wyszczerzył zęby.

Kobieta prychnęła.

– Chciałbyś!

– Mogę kupić ci dwa, jeśli chcesz.

– Nie chcę.

– A czego chcesz od swojego męża? – zapytał, całując ją po szyi.

– Żebyś dał mi teraz spokój, chłopie – odepchnęła go delikatnie. – Muszę zabrać się za naleśniki.

– A będą z dżemem truskawkowym?

Roześmiała się w głos i sięgnęła po ścierkę zawieszoną na uchwycie kuchenki.

– To bardzo prawdopodobne.

– Zapowiada się cudowny piątek!

– Zamiast się cieszyć jak głupi do sera, przygotowałbyś stół w salonie – rzuciła, przybierając surową minę. – Zacznijże zanosić talerze, sztućce, co?

Zasalutował.

– Tak jest, pani generał – ominął wyłożone na podłodze blachy oraz formy do ciast i podszedł do sterty talerzy, które stały na krześle.

– A gdzie jest nasza cudowna dwunastolatka? – zapytał.

– Poszła narwać trawy dla Kruszynka.

Podniósł talerze, zrobił parę kroków i zatrzymał się w progu kuchni.

– Też miałem kiedyś królika – rzucił nagle.

Zaśmiała się.

– Jak się nazywał?

– Uszatek.

– Uszatek?

– No bo miał długie uszy.

– Myślałam, że uszatek to miś.

– No cóż, mój uszatek był królikiem, kochanie.

Zmierzyła go wzrokiem.

– Czy jest jeszcze coś, czego nie wiem o twojej szalonej przeszłości? – zapytała rozbawiona.

Nie doczekała się jednak odpowiedzi. Zabrzęczał dzwonek u drzwi i jej mąż, uśmiechnąwszy się, wyszedł na korytarz.

– No to wracam do naleśników – skwitowała i wydobyła jajka z lodówki. Ubijając jajka, nuciła piosenkę opowiadającą o „miłości jak wino” Eleni, którą właśnie usłyszała z głośników.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Chirurg. Powieść Michała Larka kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Chirurg
Michał Larek9
Okładka książki - Chirurg

Okrutna cena mrocznych żądz. Martynka Hemerska obchodzi swoje dwunaste urodziny. W prezencie dostaje króliczka, o którym od lat marzyła...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Baśka. Łobuzerka
Basia Flow Adamczyk
 Baśka. Łobuzerka
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Dziennik Rut
Miriam Synger
Dziennik Rut
Pokaż wszystkie recenzje