Nowe przygody bohaterów Poszukiwaczy siódmej księgi.
Bezcenny rękopis siódmej księgi De revolutionibus Mikołaja Kopernika trafia w ręce amerykańskiego miliardera. On również ma istotne powody, by rozwiązać zagadkę manuskryptu. Problem w tym, że tekst jest zaszyfrowany. Jedynie Alicja mogłaby złamać kod, ale zniknęła. Żeby zmusić dziewczynę do współpracy, trzeba ją najpierw odnaleźć. Alicja nie może pogodzić się z utratą rękopisu i zdecydowana jest go odzyskać za wszelką cenę. Nieustannie próbuje rozwikłać szyfr Kopernika, starając się jednocześnie umknąć prześladowcom. Ale jak długo można uciekać?
Rozpoczyna się walka z czasem. W tym pojedynku obowiązuje tylko jedna zasada: cel uświęca środki.
Co takiego Kopernik ukrył przed światem? Czy to możliwe, że pozostawił ludzkości jeszcze bardziej rewolucyjne przesłanie, niż to, że Ziemia krąży, a Słońce nie porusza się? Kto pierwszy odkryje jego tajemnicę?
Zapraszamy do lektury książki Tajemnica siódmej księgi Izabeli Szylko. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment powieści:
Kiedy jeszcze bawiło go poznawanie nowych teorii współczesnych astrofizyków, przeczytał artykuł, który zainspirował go do myślenia o Wszechświecie w ten właśnie sposób. Punktem wyjścia było prowokujące pytanie: „A co, jeśli nasz Układ Słoneczny jest tylko atomem w jakimś cudzym kosmosie?”.
Analogie wizualne były oczywiste: w obu przypadkach mamy jedno, ciężkie jądro, wokół którego po orbitach krążą drobniejsze ciała. Ale to koniec podobieństw. Autor artykułu precyzyjnie wyjaśniał, na czym polegają różnice i dlaczego to fantastyczna teoria. W atomie oddziaływanie elektromagnetyczne między cząsteczkami jest obustronne, planety nie przyciągają się ani nie odpychają, bo grawitacja działa tylko w jedną stronę. Każda planeta ma inną masę, a wszystkie elektrony ważą tyle samo i jako cząstki elementarne są takie same, bo nie posiadają cząstek składowych. Wśród planet nie znajdziemy dwóch takich, które byłyby identyczne pod względem składu.
Różnic można znaleźć dużo więcej, analogii prawie wcale, ale mimo tego kolejne pytanie z gatunku fantastycznych nasuwało się samo: „A co, jeśli każda z cząstek elementarnych, z których my się składamy, jest czyimś cudzym kosmosem? A może cały nasz Wszechświat jest tylko cząstką elementarną innego kosmosu?”.
McArsky nie pamiętał naukowych argumentów za i przeciw, poza tym chyba wszystkie były przeciw, ale taka wizja silnie pobudziła jego wyobraźnię. Szczególnie utkwiło mu w głowie takie plastyczne porównanie: jeśli jądro atomu jest wielkości pięści, to cały atom jest tak duży jak katedra św. Pawła w Londynie, a jeżeli jest to atom wodoru, to jego samotny elektron błąka się jak ćma w pustej katedrze, krążąc a to wokół ołtarza, a to znowu pod kopułą.
Czyli tak naprawdę, składając się z atomów, składamy się z pustki. Substancja naszego ciała utrzymuje się w swej postaci jedynie w wyniku działania sił elektromagnetycznych i nuklearnych, które stwarzają iluzję twardej materii. Gdyby udało się usunąć z ciała człowieka wypełniającą go próżnię, to skurczyłoby się ono do rozmiarów grudki materii, niewiele większej od plamki pozostawionej przez muchę na szybie. Gdyby zaś od każdego człowieka na Ziemi pobrać jedną komórkę, w której znajduje się cały zapis w postaci DNA, a następnie zważyć uzyskany z tych wszystkich komórek wspólny łańcuch DNA, to ważyłby on zaledwie dwie setne grama. Informacja o całej ludzkości waży mniej niż okruszek chleba.
Wtedy wydało mu się to przerażające, ale niedługo potem znów gdzieś przeczytał, że cały Wszechświat składa się tylko w jednej bilionowej części z materii, a reszta jest pustką. Trochę mu ulżyło.
Ulżyło mu jeszcze bardziej, kiedy się dowiedział, że zawieramy w sobie fragment przeszłości i przyszłości Wszechświata. Taka reinkarnacja naprawdę miała sens. Atomy, które obecnie tworzą nasz organizm, dawniej użytkowane były przez inne osoby, a także zwierzęta, rośliny. Przynależały do rozmaitych stworzeń i przedmiotów. Stanowiły element przyrody ożywionej lub nieożywionej. Niektóre mogą pochodzić od niezwykłych osób znanych z historii.
Kiedy umrzemy, nasze ciało niewątpliwie ulegnie rozkładowi. Jego atomy powrócą do ziemi, do wody, do atmosfery. Wchłoną je rośliny i przekażą dalej zwierzętom i ludziom. Pierwiastki chemiczne wszelkiej materii, w tym naszych ciał, będą więc tworzyły przyszły świat.
Odkrycie tej prawdy dało mu dużo satysfakcji. Odkąd zaczął traktować siebie jak atom w Kosmosie, który jednak mimo wszystko zasłużył na tej Ziemi na trochę przyjemności, spojrzał na życie inaczej, z większym dystansem. Oczywiście podwładni nie musieli o tym wiedzieć. Dzięki temu, że przestało mu zależeć na osiąganiu sukcesów za wszelką cenę, wiodło mu się w interesach coraz lepiej. Uporządkował życie rodzinne i czuł się spełniony. Już teraz zawdzięczał Kopernikowi wiele. Została jeszcze ta zagadka.
Czego się spodziewał po zaszyfrowanym tekście, ukrytym przed ludzkim wzrokiem przez kilkaset lat? Nie miał pojęcia. Teraz chodziło już tylko o grę.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Tajemnica siódmej księgi. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,