Ludzie dzielą się na dwie grupy: tych, którym wystarczy odpowiedź na pytanie, kto zabił, oraz na tych, którzy chcą wiedzieć, dlaczego. Kiedy w podwarszawskim sierocińcu zostają zamordowane trzy zakonnice, Policji Państwowej niemal natychmiast udaje się schwytać mordercę. Nie jest to jednak zwykły człowiek, a jego dziwny wygląd i tajemnicze pochodzenie stanowią zagadkę nie do rozwiązania.
Dla wychowanego w cieniu praskich kamienic Romana Burego stopień przodownika w Policji Państwowej wydaje się szczytem możliwości. Jednak jego doświadczenie wojskowe, ciężka ręka oraz talent do wydobywania z ludzi informacji sprawiają, że zostaje wciągnięty do śledztwa, które odmieni jego życie już na zawsze.
Poznaj brutalne oblicze ulic Warszawy okresu międzywojennego. Zanurz się w pełnej tajemnic historii, w której prawda jest ważniejsza niż prawo. Uważaj jednak, ponieważ, by do niej dotrzeć, należy rozwikłać tajemnicę szaleństwa Złego Samarytanina.
Zapraszamy do przeczytania książki Jarosława Dobrowolskiego Zły Samarytanin. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Zły Samarytanin. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Komisarz Styczeń obrzucił Romana oburzonym spojrzeniem, jakby chciał mu powiedzieć, żeby nie drążył zbyt głęboko. Mieli przecież sprawcę, a to samo w sobie wystarczyło, by nie zadawać więcej pytań. Ile to razy otrzymywali anonimowy donos, który naprowadzał ich na trop? Ważne, żeby schwytany udzielał właściwych odpowiedzi. Mając ustaloną wersję, znalezienie odpowiednich świadków nie stanowiło już większego problemu.
– Właśnie go tu zwożą z Pragi. – Wskazał na auto dwa piętra niżej. – Wczoraj go złapali, ale że sobie z nim nie radzą, to przywieźli go nam.
– Jak to sobie nie radzą? – Roman ściągnął brwi i spojrzał z zaciekawieniem na karetkę.
Policjanci przeszli właśnie do tylnych jej drzwi. Wytargali ze środka skutego mężczyznę, nawet z daleka wyglądającego, jakby ktoś porządnie go obił. Roman miał wiele przywar, ale wzrok miał bystry. Mimo wszystko zbliżył się do szyby, żeby dokładniej przyjrzeć się Kasztańcowi.
– No, nie radzili – mruknął komisarz. – Dzwonili z biadoleniem, że oporny jest, a oni nie mają zaplecza, żeby się nim zająć. Że to coś dla nas. Na moje oko, to zrzucili z siebie kłopot. Ale dla nas nie ma takich, których byśmy nie złamali, co, Bury?
Przywieziony z Pragi więzień prezentował się nader osobliwie. Roman przyglądał mu się bacznie i im dłużej to robił, tym bardziej czuł, że robi mu się zimno, zupełnie jak wtedy, gdy zobaczył uśmiech umierającego malca.
Z tej odległości zdawało się, jakby Kasztaniec skrywał twarz pod dziwną maską. Tyle że to wcale nie była maska, a on z niczym się nie krył. Jeżeli ktoś nosi maskę, to ma niby większą głowę, a człowiek na dole jej części w ogóle nie miał! Prawa strona jego czaszki zdawała się całkiem normalna, lecz druga nie przypominała nawet ludzkiej.
Deformowało ją głębokie wklęśnięcie nadające mu wygląd gumowej laleczki, której ktoś nadepnął na głowę. Podobnie sprawa miała się z jego lewym ramieniem.
Wyglądało na wysuszone i choć Kasztaniec był zdecydowanie żylastym mężczyzną, to ta część jego ciała prezentowała się szczególnie upiornie. Szedł posuwistym krokiem, groteskowo bujając się na boki, a prowadzący go policjanci robili, co mogli, byleby go nie dotykać.
– Panienko przenajświętsza…
Książkę Zły Samarytanin kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,