Czy wierzysz w to, że istnieją ludzie idealni?
Kiedy nowy chłopak – Jack – pojawia się w szkole Zoe, wzbudza w dziewczynie nieufność. Jest tak doskonały, że wydaje się nieprawdziwy. Ale Zoe wkrótce ulega jego urokowi. Zaczynają się spotykać i dziewczyna przez jakiś czas jest nim oczarowana. Jednak z czasem z pozoru perfekcyjne zachowanie Jacka zaczyna wzbudzać niepokój. Czy Jack jest zbyt dobry, aby mógł być prawdziwy?
Nowy chłopak Pauli Rawsthorne to powieść, której dynamika, frapująca intryga i zarysowany już na początku książki dramatyczny – wręcz sensacyjny – wątek sprawia, że otworzywszy książkę po raz pierwszy, nie chcemy jej zamykać przed poznaniem zakończenia.
- recenzja książki „Nowy chłopak"
Do lektury powieści Pauli Rawsthorne Nowy chłopak zaprasza Wydawnictwo Zielona Sowa. W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy Wam premierowy fragment książki. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
ROZDZIAŁ 2
Siedzimy na trybunach zapuszczonego stadionu lekkoatletycznego, żeby złapać trochę popołudniowego słońca przed powrotem do domu. Mieliśmy wymienić się wrażeniami z pierwszego dnia, ale Sonia i Jodie siedzą z nosami w komórkach.
– Co was tak zainteresowało? – pytam.
– Chcemy dowiedzieć się czegoś więcej o apetycznym Jacku Cartwrighcie. Powinnaś zajrzeć na jego Instagram. Jack jest legendą! – ekscytuje się Jodie, przewijając gorączkowo stronę.
– Nie, dzięki. – Otwieram paczkę chipsów i podsuwam pozostałym.
Tylko Ethan się częstuje, dziewczyny nawet tego nie zauważyły.
– Po południu mieliśmy z nim psychologię. Robił notatki na nowym MacBooku! – oznajmia Ethan, na którym najwyraźniej zrobiło to wrażenie.
– No już, Zoe. Spójrz tylko na jego zdjęcie profilowe. Jest takie słodkie. – Jodie nie daje za wygraną, podtykając mi swoją komórkę.
Rzucam okiem na ekran z otwartą stroną Jacka na Instagramie. Zdjęcie przedstawia zbliżenie puchatego rudego kota ocierającego się o policzek Jacka, który uśmiecha się jak milion dolarów. Tak, zdjęcie jest słodkie. Za słodkie.
– Lekkie przegięcie – mruczę pod nosem.
– Ma prawie pięć tysięcy obserwujących, a sam śledzi tylko dwieście dwadzieścia osób – stwierdza Ethan, zaglądając Jodie przez ramię. – Jak on to zrobił?
Jodie wydaje z siebie zduszony okrzyk.
– Ma zdjęcie z The Haunted! – Odczytuje podpis: „Nigdy nie wiesz, kogo spotkasz na backstage’u @theo2london #TheHaunted”. Widzieliście, ile ma komentarzy i udostępnień?
– Jest fanem fitnessu – wtrąca Sonia, pokazując nam fotki wyrzeźbionej sylwetki Jacka na ergometrze wioślarskim, orbitreku i ze sztangą.
Na wszystkich zdjęciach trenuje z nim starsza kobieta. Jest atrakcyjnie zarumieniona i ma uroczy uśmiech, za to Jack w ogóle nie wygląda na zmęczonego. Czytam podpisy: „Trzydziesty piąty dzień przygotowań do maratonu z Supermamą. Zbieramy fundusze na #DementiaCare. Prosimy o wsparcie”.
– O mój Boże, trenuje do maratonu z własną mamą! Ja nie mogę namówić swojej nawet na przebieżkę do sklepu – wzdycha Jodie.
– Zbiera fundusze na walkę z demencją – mówi z podziwem Sonia. – Już przy pierwszym spotkaniu wydał mi się troskliwą osobą. Roztacza wokół siebie taką aurę.
Mimowolnie zerkam na jego stronę na fejsie, którą Sonia przewija niecierpliwie w dół. Wśród udostępnionych wpisów na temat globalnego ocieplenia, alertów o zaginionych nastolatkach, zabawnych gifów i filmików z YouTube’a są też zdjęcia Jacka i jego przyjaciół, atrakcyjnych dziewcząt i chłopców. Są tam zdjęcia z pikniku na zalanej słońcem łące, fotki uroczo rozczochranego Jacka na festiwalu muzycznym i zdjęcia z balu absolwentów, na których ubrany w smoking wygląda jak James Bond.
– Do którego gimnazjum chodził? – pytam, bo też dałam się wciągnąć.
Ktoś tak idealny nie mógł się uczyć byle gdzie.
Sonia i Jodie na wyścigi szukają odpowiedzi.
– Lenton Academy w Somerset – czyta Sonia. – Wygląda na to, że przeprowadził się tutaj w lipcu. Rodzina: Annie i Rob Cartwright. Nic na temat rodzeństwa.
– Nieistotne – mówi Jodie. – Znalazłam najważniejszą informację. Status związku: singiel! Jack Cartwright jest do wzięcia.
Jodie i Sonia przybijają piątkę.
– Chwileczkę. Dlaczego zakładacie, że jest zainteresowany związkiem? – droczę się.
Jodie spogląda na mnie z wyrzutem.
– Zoe, nie smuć. Był jedynym ciachem w świetlicy! Jest tu nowy. Potrzebuje przyjaciół, więc będę… przyjacielska.
– Czuję się osobiście dotknięty faktem, że uznałaś Jacka Cartwrighta za jedyne ciacho w sali – żartuje Ethan.
– Bo rozumie się samo przez się, że największym przystojniakiem jesteś ty, a Jack plasuje się dopiero na drugim miejscu. – Jodie wyszczerza zęby w uśmiechu.
– Ale musisz przyznać, że przebiegnięcie maratonu robi wrażenie – zauważa Sonia.
– Mógłbym przebiec maraton, gdybym chciał – odpowiada Ethan bez przekonania.
– Tak, masz nawet odpowiednią budowę ciała: chudy jak szczapa. – Jodie nie owija w bawełnę.
– Wolę słowo „szczupły” – śmieje się Ethan, poklepując nieistniejący brzuszek. – Oczywiście musiałbym trochę potrenować, żeby poprawić kondycję.
– No to dawaj. Zejdź na bieżnię i zrób kilka kółek, a będziemy cię traktować z czcią należną takiemu Adonisowi. Jodie ściąga go z ławki.
– Spoko! – Ethan wyjmuje z plecaka parę podniszczonych tenisówek. – Pokażę wam, jak wygląda prawdziwy lekkoatleta. Kto biegnie ze mną?
– Chciałabym, skarbie, ale w tym nie da się biegać. Jodie wskazuje swoje buty na platformie.
Ethan spogląda na mnie i Sonię.
– To nie jest strój do ćwiczeń – tłumaczy się Sonia, przesuwając dłońmi po garniturze.
– Nic z tego, Ethan. Nie biegałam od tak dawna, że wywinęłabym orła i musielibyście wzywać karetkę – mówię przepraszającym tonem.
– Jak sobie chcecie – odpowiada Ethan, wkłada tenisówki i pewnym krokiem schodzi z trybun na niszczejącą bieżnię.
Robi kilka wymachów rękami, potrząsa nogami, a potem rusza truchtem. Chociaż wygląda uroczo, żaden z niego lekkoatleta. Jego ruchy są za mało precyzyjne, przez co marnuje energię. Kiedy kończy pierwsze okrążenie, zaczynamy klaskać i wiwatować.
– Jeszcze jedno kółko, Ethan! – krzyczę do niego. Świetnie ci idzie!
Unosi kciuki, żeby oszczędzać oddech, i biegnie dalej. Nagle od strony wejścia rozlega się głośna muzyka i na stadion wchodzi grupka absolwentów St Nic’s. Dostrzegam wśród nich Harry’ego Sherwooda i robi mi się słabo. Zerkam na Ethana, który truchta niezmordowanie – jeszcze ich nie zauważył.
Harry Sherwood wychodzi przed resztę uczniów i zaczyna wymachiwać rękami i nogami, przedrzeźniając Ethana.
– Usain Bolt powinien mieć się na baczności, bo Ethan Mansfield jest na bieżni! – woła, a jego głos odbija się echem na stadionie.
Tłumek wybucha śmiechem. Ethan ogląda się, potyka i staje upokorzony.
Ogarnięta wściekłością zrywam się na równe nogi. Nie pozwolę, żeby Sherwood prześladował Ethana w nowej szkole. Ruszam po schodach w dół, gotowa stawić mu czoła, ale zatrzymuję się na widok Jacka Cartwrighta, który mija Sherwooda oraz grupkę szyderców i podchodzi do Ethana. Coś do niego mówi i oboje wybuchają śmiechem, a potem wskazuje bieżnię i ku mojemu zdumieniu obaj zaczynają biec. Jack pozwala Ethanowi narzucić tempo i biegną bok w bok miarowym truchtem.
Śmiechy cichną. Nowo przybyli stoją w milczeniu, przyglądając się z zaciekawieniem, jak przystojny chłopak rozmawia z Ethanem, jak gdyby robili to codziennie. Ethan prostuje się, unosi wysoko głowę, a jego klatka piersiowa nie faluje już tak gwałtownie z wysiłku. Mijają grupkę uczniów, nie zwracając na nich uwagi. Zaczynają kolejne kółko, a towarzysze Harry’ego Sherwooda przestępują niespokojnie z nogi na nogę i kilka minut później już ich nie ma.
– O mój Boże! – woła Sonia. – To było wspaniałe! Nawet nie zna Ethana, a tak mu pomógł.
Sonia ma rację. Nowy chłopak wykazał się życzliwością, a nawet odwagą, więc czuję się paskudnie, bo w głębi duszy jego zachowanie wydaje mi się też nieco dziwne. ROZDZIAŁ 3
– Zoe i Sonia, stańcie po obu stronach Jacka – komenderuje Jodie. – Ethan, upewnij się, że tym razem jesteśmy w środku kadru.
Sonia wspina się na palce, żeby było ją widać zza ramienia Jacka. Ja stoję obok niego, starając się nie dać po sobie poznać, że mam już dość, a Jodie przykucnęła i puszcza oko do obiektywu. Słychać kliknięcie i wreszcie mogę odetchnąć z ulgą.
Jodie odbiera od Ethana swoją komórkę i ocenia krytycznie ujęcie.
– Niezłe, ale może zrób jeszcze jedno.
– Nie! – protestujemy jednocześnie ja i Ethan.
To już piąte zdjęcie i przysięgam, że jeśli zacznie robić kolejne, schowam przed nią telefon.
– No dobra, będę musiała wrzucić to. Otaguję was wszystkich… Oczywiście oprócz ciebie, Zoe. – Jodie przewraca oczami.
– Dlaczego nie otagujesz Zoe? – pyta z zaciekawieniem Jack.
– Zoe nie ma konta na Instagramie. Bojkotuje media społecznościowe. To taki jej bzik – wyjaśnia Jodie.
Jack przygląda mi się uważnie. Czekam na nieuchronne pytania, ale nie zaczyna mnie przesłuchiwać. Kiwa tylko nieznacznie głową, jakbym mu zaimponowała. Zaraz potem zauważa Aarona Lewisa i piłkarzy, którzy właśnie weszli do świetlicy.
– Przepraszam na chwilę – mówi do nas i rusza w ich kierunku, wołając: – Hej, Aaron, jak sobie radzi twoja drużyna?
Grupka chłopaków wita go ciepło.
– Potrzebujemy cię, stary – mówi Aaron, poklepując go po plecach. – W ostatnim meczu byłeś fenomenalny.
Obserwuję, jak rozmawiają i się śmieją, jak gdyby byli starymi dobrymi przyjaciółmi. Rozpoczęliśmy naukę w Hinton Dale zaledwie kilka tygodni temu, ale już teraz nie brakuje osób, które chcą się zakumplować z Jackiem. Widziałam, jak łatwo nawiązuje kontakty z ludźmi, jak dyskutuje z nimi o muzyce, polityce, ciuchach, zmianie klimatu, youtuberach, filmikach z gadającymi zwierzakami – bez względu na temat, bez względu na to, z kim rozmawia, zawsze potrafi znaleźć wspólny język. A najdziwniejsze jest to, że zawsze wydaje się w tym szczery, nigdy nie robi nic na siłę. Chciałabym mieć jego kompetencje społeczne.
Cieszę się, że chodzi z nami na psychologię. Za nami dopiero kilka lekcji, ale ja i Ethan już i tak ledwo nadążamy, trochę z powodu metod nauczania pani Taylor, która zasypuje nas toną materiałów. To Jack zawsze wie, o co zapytać, żeby wyjaśniła nam omawiane teorie, chociaż założę się, że robi to tylko po to, żeby pomóc pozostałym uczniom, bo sam już kilka razy ją poprawiał. Na przykład kilka dni temu, referując pobieżnie zasady etyczne obowiązujące w badaniach psychologicznych, pani Taylor przeczytała, że „Zgodnie z wytycznymi Brytyjskiego Towarzystwa Psychologicznego osoby biorące udział w badaniu zawsze powinny wyrazić świadomą zgodę”. Właśnie wtedy Jack uprzejmie zabrał głos:
– Tak, proszę pani, ale czy bez wyjątku? Na przykład w naturalistycznych badaniach obserwacyjnych, w miejscach publicznych, gdzie ludzie zdają sobie sprawę, że mogą być obserwowani, świadoma zgoda nie jest konieczna.
Pani Taylor zaczęła szperać w swoich notatkach i niechętnie przyznała mu rację. Teraz wygląda na spanikowaną za każdym razem, gdy Jack podnosi rękę.
Sonia twierdzi, że tak samo jest na matmie i fizie. Słyszałam, jak niektórzy nazywali go geniuszem. Dyrektor Dunn musi zacierać ręce, że Jack wybrał jego szkołę – sam podciągnie Hinton Dale w rankingach.
Jack wraca do nas, ale natychmiast zostaje przechwycony przez Pete’a Westa, który pojawia się nagle, odgarniając grzywkę z oczu. Wiem, że nie chce rozmawiać z nami. Chociaż chodził do St Nic’s, ani razu nie zamienił ze mną nawet słowa. Jest zbyt popularny, żeby zadawać się z moją ekipą.
– Hej, Jack, myślałem o założeniu na WhatsAppie grupy dla graczy w Underground Revolution. Kilku chłopaków chce mieć kontakt online. Moglibyśmy ustalać terminy… zespoły. Co ty na to? – pyta, przeciągając nonszalancko sylaby.
– Spoko, brzmi nieźle – odpowiada Jack.
Pete przybija mu żółwika i odchodzi, stukając w klawiaturę komórki.
– Co to jest Underground Revolution? – pytam Jacka.
– To gra.
– Gra wideo? – Na twarzy Ethana maluje się niedowierzanie. – To był Pete West. On nie jest typem gracza. Przez całe lato balował na Ibizie!
– Wygląda na to, że Underground Revolution skłoniła go do zmiany zdania. – Jack wzrusza ramionami. – To ja mu ją pokazałem. To nowa gierka, jeszcze nie jest superpopularna, ale to będzie hit, megahit! Powinniśmy zagrać online, Ethan.
Na twarzy Ethana widać rozczarowanie.
– Nie mam xboksa. To znaczy miałem, ale mój młodszy brat Reece zalał go sokiem… no i sam rozumiesz… Jeszcze nie wymieniłem na nowy.
Ethan jest wyraźnie skrępowany. Nie chce się przyznać Jackowi, że nie stać go na nową konsolę. Jest zbyt zajęty opieką nad młodszym rodzeństwem, żeby złapać jakąś sobotnią fuchę, a jego rodzice zasuwają dzień i noc, żeby wiązać koniec z końcem.
– Coś się wymyśli – kwituje Jack.
Czekam, aż Jack dokończy. Najprościej byłoby zaprosić Ethana do siebie, ale zaproszenie nie pada. Próbuję przerwać niezręczną ciszę.
– Ktoś chce m&m’sa? – pytam, wyciągając paczkę drażetek.
Ethan i Jodie rzucają się na nią, a Jack grzecznie odmawia. Sądząc po jego figurze, nic niezdrowego nie przeszłoby mu przez gardło.
Wpatrzona w komórkę Sonia wydaje z siebie gniewny pomruk.
– Co się stało? – pytam.
– Odświeżyłam stronę, żeby kupić bilety na koncert The Cave Dwellers! – woła. – A teraz podają, że się wyprzedały. Jak mogły się tak szybko skończyć? To absurd!
– Och nie! – jęczy Jodie. – To ich pierwsza trasa od dwóch lat. Nie mogę uwierzyć, że ich nie zobaczymy.
– To nie moja wina – protestuje Sonia.
– Zaczekajcie – mówi Jack, w skupieniu pisząc coś na swoim telefonie. – Tak jak myślałem.
Książkę Nowy chłopak kupicie w popularnych księgarniach internetowych: