Różnią się od siebie jak woda i ogień. A jednak są matką i córką. Cecylia, nie mogąc spełnić wymagań i oczekiwań mamy, ucieka w marzenia, w wymyśloną rzeczywistość. Ale czy to przyniesie rozwiązanie jej problemów? Czy przyjaźń pomoże jej odnaleźć się w życiu?
Ucieczka przed życiem – nowa powieść Ewy Bauer – to książka ucząca tolerancji, akceptowania odmienności i szacunku. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Dziś prezentujemy Wam premierowy fragment powieści:
Bożenka przypomniała sobie o cukierkach. Słodycze zawsze poprawiały jej humor, więc doszła do wniosku, że mogą być dobrym sposobem na przełamanie lodów. Wyciągnęła dwa i zaproponowała, by nowa poczęstowała się, a gdy ta odmówiła, sama je zjadła. Krówki już trochę się rozpuściły i papierek mocno kleił się do cukierka, więc na wszelki wypadek wylizała też opakowanie, by nie stracić ani odrobiny cudownej słodyczy. Przez chwilę nie mogła mówić, bo zakleiła się jej buzia, ale uśmiechała się do nowej koleżanki, żeby tamta wiedziała, że cieszy ją towarzystwo. Cecylia zajęła miejsce na rogu ławki, jakby szykowała się do ucieczki. Dziwna była, ale tym bardziej zaciekawiła Bożenkę. Gdy padło pytanie o marzenia dzieci, Nowakówna natychmiast podniosła rękę. Wyrywała się wielokrotnie, ale dopiero pod koniec pani pozwoliła jej zabrać głos. Przed nią wypowiadała się Cecylia.
Mówiła o balecie. Ten pomysł bardzo jej się spodobał. Raz tylko widziała taneczny popis w telewizji. Te filigranowe dziewczynki w tiulowych spódniczkach zrobiły na niej wielkie wrażenie. Potrafiła wyobrazić sobie nową koleżankę w tej roli. Sama również chciałaby lekko unosić się na palcach, ale zdawała sobie sprawę, że jest za duża. Tam tańczyły same chudziny, jak nazywała je babcia, a Bożenka miała grube kości.
To nic. Przecież jest wiele rzeczy, które mogłabym w życiu robić, pomyślała tuż przed tym, gdy pani dopuściła ją wreszcie do głosu.
– Chciałabym zostać podróżnikiem – rzuciła. – Uwielbiam odkrywać nowe miejsca. A do tego bardzo chciałabym mieć rower, żebym mogła pojechać za miasto. Na nogach to trochę daleko. Wiem, bo czasem robię sobie takie wycieczki.
Nie wiedziała wówczas, że jej marzenie wkrótce się spełni. Pewnego dnia matka przyniosła do domu rowerek. Ktoś go wyrzucił. Całkiem dobry pojazd stał przy śmietniku obok banku, w którym pracowała. Miał dzwonek, lusterko i dziurawą oponę, był odrapany, poza tym łańcuch się zerwał. Kiedy ojciec przyjrzał mu się uważnie, stwierdził, że da się go zreperować.
-> Przeczytajcie kolejny fragment książki Ewy Bauer!