Zośce zawalił się świat. Jej ukochany Konstanty, wbrew małżeńskiej przysiędze, uległ urokom korporacyjnej koleżanki o figurze Afrodyty. Świat zawalił się również Zofii, której mąż Kazimierz oddał serce francuskiej guwernantce. Siedzą teraz obie przed tym samym lustrem, ronią łzy i między jednym chlipnięciem a drugim skarżą się na wiarołomców, nie bacząc, że dzieli je… 150 lat.
Sprawy się komplikują, gdy nieznana siła – czy to koniaczek, czy czarna dziura – przenosi Zośkę z nowoczesnego apartamentowca w Warszawie do dworku w Lutomierzycach, w czasy powstania styczniowego.
Zofia zaś odbywa podróż do 2019 roku i zamiana zdobnej krynoliny na skąpą kieckę okazuje się dla niej najmniejszym problemem… Co z tego wyniknie? Czy łaskawy los pozwoli Zośce i Zofii powrócić na ich miejsca w czasie i przestrzeni, nie powodując genealogicznych komplikacji?
Kiecka i krynolina to nowa powieść Aleksandry Katarzyny Maludy, dowcipna, przewrotna, choć z nutą nostalgii i odrobiną refleksji. Do lektury powieści zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina, tymczasem już teraz zachęcamy Was do przeczytania premierowego fragmentu książki:
– Koniec! To już koniec!! – wychlipała Zośka do swojego odbicia.
– To koniec! To już koniec! – odpowiedziała siedząca po drugiej stronie starego zwierciadła kobieta. Zrobiła to odrobinkę później, niż należałoby się spodziewać, ale Zośka nie zwróciła na to uwagi, zajęła się bowiem ryczeniem. Bo właśnie zawalił jej się świat.
Lustro stanowiło nadbudowę starej toaletki i składało się z trzech części. Dwie z nich zawieszone były na zawiasach po obu stronach trzeciej tak, żeby dało się je dowolnie odchylać. Zośka lubiła ten tryptyk właśnie dlatego, że mogła obejrzeć się w nim nie tylko z przodu, ale też boku, by dokładnie skontrolować, czy nie wystaje zdradziecki brzuszek. Zdradzał on, że Zośka trochę za bardzo lubi słodycze i chętniej spędza czas na czytaniu książek niż na siłowni.
Miało ono też tę zaletę, że ze starości zmatowiało i pokryło się ciemnymi plamami. Tak, tak, to był jego walor, bo gdzieś w tej lustrzanej mgle ukrywały się zmarszczki. Dlatego zwykle przyjemnie było w nie zerknąć. Dziś jednak nawet to stare zwierciadło nie poprawiało jej nastroju.
Osoba po drugiej stronie wpatrywała się w nią kontrolnie i z dezaprobatą. Tak, wyglądała fatalnie bez makijażu, z włosami niechlujnie wymykającymi się z koka, który zwykle upinała z tyłu głowy, z zaczerwienionymi oczyma i zasmarkanym nosem.
– Wyglądasz, jakby ciebie też zdradził mąż – powiedziała do niej Zośka i nie zdziwiła się zbytnio, gdy nie usłyszała odpowiedzi. Zauważyła tylko lekkie wzruszenie ramion i kiwnięcie głową, choć sama tych gestów nie wykonała. Nie miała pojęcia, jak mogło się to zdarzyć, ale alkohol lekko już szumiał jej w głowie, więc nie przejęła się tym zbytnio.
Obie jednocześnie podniosły do góry ręce i wyciągnęły z włosów szpilki podtrzymujące fryzurę. Włosy spłynęły im na ramiona. Sięgnęły po szczotki i równym, tyle lat ćwiczonym ruchem zaczęły je rozczesywać. Ta czynność zawsze Zośkę relaksowała. Tamtą chyba też, bo zamknęła oczy. A może jednak nie? Spod jej przymkniętych powiek potoczyły się łzy. Zośka też poczuła wilgoć na policzku, więc szybko wytarła ją wierzchem dłoni. Tamta sięgnęła do szuflady, wyciągnęła chusteczkę i wykwintnym ruchem osuszyła oczy.
– Matko Boska! Odbija mi od tego wszystkiego! – przeraziła się Zośka i wgapiła w taflę lustra. Tamta też wpatrywała się w nią ze zdumieniem. – Nie jesteś mną?
– To pani powinna być mną! – fuknęła tamta z oburzeniem.
Po lekturze pierwszego fragmentu zachęcamy was do sięgnięcia po jego kontynuację oraz przeczytanie fragmentu trzeciego.
Książkę Kiecka i krynolina kupić można w księgarniach internetowych: