Zośce zawalił się świat. Jej ukochany Konstanty, wbrew małżeńskiej przysiędze, uległ urokom korporacyjnej koleżanki o figurze Afrodyty. Świat zawalił się również Zofii, której mąż Kazimierz oddał serce francuskiej guwernantce. Siedzą teraz obie przed tym samym lustrem, ronią łzy i między jednym chlipnięciem a drugim skarżą się na wiarołomców, nie bacząc, że dzieli je... 150 lat. Sprawy się komplikują, gdy nieznana siła - czy to koniaczek, czy czarna dziura - przenosi Zośkę z nowoczesnego apartamentowca w Warszawie do dworku w Lutomierzycach, w czasy powstania styczniowego. Zofia zaś odbywa podróż do 2019 roku i zamiana zdobnej krynoliny na skąpą kieckę okazuje się dla niej najmniejszym problemem... Co z tego wyniknie? Czy łaskawy los pozwoli Zośce i Zofii powrócić na ich miejsca w czasie i przestrzeni, nie powodując genealogicznych komplikacji? Kiecka i krynolina to nowa powieść autorki Gruzowiska, dowcipna, przewrotna, choć z nutą nostalgii i odrobiną refleksji.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2021-03-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Muszę przyznać, że raczej sceptycznie podeszłam do książki “Kiecka i krynolina”, wydawało mi się, że będzie to infantylna opowiastka, tym bardziej że nie znałam wcześniej jej autorki, pani Aleksandry Katarzyny Maludy.
Po lekturze tej książki okazało się, jak bardzo się myliłam. “Kiecka i krynolina” to bardzo dobra powieść, w której teraźniejszość miesza się z przeszłością.
Jej bohaterkami są dwie imienniczki: Zosie. Ta z przeszłości, z czasów powstania styczniowego to Zofia, stateczna matrona (raptem czterdziestoletnia!), szlachcianka, mężatka i matka czworga dzieci, a współczesna Zośka to zapracowana nauczycielka, mieszkająca w apartamentowca razem z mężem i córką. Przypadkiem spotykają się przed lustrem starej toaletki i okazuje się, że mimo różnicy 150 lat mają ze sobą wiele wspólnego. Łączą ich nie tylko niewierni mężowie, ale także zabieganie, zatroskanie o codzienne sprawy, niepokój o przyszłość dzieci. Ale to dopiero początek wciągających perypetii obu bohaterek. A co się będzie działo, gdy Zosie zamienią się miejscami. Jak odnajdzie się w XXI wieku poważna, skromna Zofia czy będzie się jej podobał ten nasz szalony współczesny świat? Co zrobi Zośka, gdy nagle znajdzie się w lutomierzyckim dworze, podczas zawieruchy wywołanej powstaniem styczniowym, bez tylu udogodnień, w dodatku ubrana w niewygodną suknię z krynoliną? Tego zdradzać nie będę, ale zapewniam, że nie zabraknie wam emocji podczas czytania tej powieści.
“Kiecka i krynolina” to naprawdę smakowita lektura, nie tylko ze względu na opisy wspaniałych potraw goszczących na szlacheckich stołach w XIX wieku. To także doskonały, dopracowany w szczegółach rys historyczny epoki, wiernie oddane realia życia w szlacheckim dworku: stroje, meble, sposoby prowadzenia gospodarstwa. W tle życia codziennego szlachty powstanie styczniowe: niesnaski między dowódcami, nieudane potyczki z zaborcą, represje wobec spiskowców i przeciwników cara, zsyłki na Sybir. W tym wszystkim widać perfekcyjne przygotowanie autorki, bardzo dobrą znajomość epoki, o której pisze.
Jeśli do tego dodam piękny język powieści, plastyczny, obrazowy, niezwykle staranny, to otrzymamy naprawdę bardzo dobrą książkę historyczno-obyczajową, ze świetnie nakreślonymi kobiecymi postaciami. I jeszcze taka refleksja, że mimo upływu lat takie wartości jak miłość, rodzina, przywiązanie, odpowiedzialność pozostają niezmienne.
Szczerze polecam tę powieść.
„To niedobrze, jak ktoś tak siedzi w samotności i patrzy w lustro. Jakieś licho można w nim zobaczyć”
Powieści historyczne mają tę zaletę, że zabierają nas w realia, które minęły dając poczuć klimat minionych wieków. Jednak to zawsze pozostaje w kwestii wyobraźni. A gdyby tak rzeczywiście przenieść się do przeszłości? Taką możliwość miała jedna z bohaterek książki pt.: „Kiecka i krynolina”.
Aleksandra Katarzyna Maludy to autorka kilku powieści, w których historia odgrywa znaczącą rolę lub jest tłem dla dziejących się wydarzeń. Prywatnie jest mamą dwóch córek, które są zawsze jej pierwszymi czytelniczkami. Uważa, że czytanie o historii jest ważne, więc jest ona obecna w jej powieściach takich jak: „Rok 1863”, „Opowieść o wojnie i gotowaniu:, „Podwójne życie Nawojki”, „Dzikie serca”, „Wojenni kochankowie”, „Wisznia ze słowiańskiej głuszy” i „Gruzowisko”.
Przy jednym lustrze siedzą dwie Zosie, obie rozżalone, zdradzone przez ukochanych mężczyzn, ale każda z nich inaczej patrzy na to, co im się przytrafiło. Różnica między nimi polega na odległości ….czasowej, gdyż dzieli je 150 lat.
Zośka Przywara mieszka z mężem Konstantym w pięknym warszawskim apartamentowcu w 2019 roku, natomiast Zofia Lubomierska żyje w drugiej połowie XIX wieku i jest właścicielką majątku Lutomirzyce, znajdującego się na północy Mazowsza. Jej mąż, Kazimierz to człowiek bardzo romantyczny, kochliwy o melancholijnym usposobieniu, ale jednocześnie apodyktyczny.
Z początku Zośka tłumaczyła to, co widziała w lustrze wpływem koniaczku, który miał jej poprawić nastrój. Zamiast tego, coraz bardziej przygnębiała ją zdrada męża. Podobne nastroje panowały z drugiej strony, u pani Lutomierskiej. Kobiety znalazły w sobie powierniczki swoich żalów i bolączek, więc gdy tylko chciały się komuś zwierzyć z tego, co czują, siadały przy toaletce i wylewały swoje smutki związane ze swoją sytuacją.
Dosyć długo musiałam czekać na ich zamianę, o której jest wzmianka w opisie książki, bo aż do połowy powieści. Do tego czasu poznajemy realia życia po obu stronach lustra, poznając coraz więcej szczegółów codzienności kobiet. Obie Zośki opowiadają o sobie, swoich zwyczajach, problemach i o swoim świecie. Zośka nie raz dziwiła się poglądom imienniczki a z kolei Zofia często była wręcz oburzona i przerażona sposobem myślenia kobiety siedzącej z drugiej strony lustra. To, co dla Zośki było czymś normalnym, dla Zofii było wręcz nie do pomyślenia, by kobieta wyrażała się i zachowywała w ten sposób, co jej rozmówczyni.
Sytuacja, w której znalazły się obie Zośki będą od nich wymagać nie tylko dostosowania się do okoliczności, ale też odnalezienia w sobie tych cech, które do tej pory były w uśpieniu lub też w ogóle nie były brane przez nich pod uwagę. Pani Zofii brakuje dystansu do siebie, spontaniczności i poddania się głosowi serca. Zośka natomiast musi nauczyć się mądrego planowania, spokoju i zrównoważonego działania.
Zamiana ról wywołała wiele zabawnych sytuacji, nieporozumień i zawirowań akcji, w której obie bohaterki muszą się odnaleźć i nauczyć funkcjonować w nowej dla siebie rzeczywistości. Dla Zofii zbyt kusa spódniczka jest powodem do zażenowania i wstydu, natomiast dla Zośki proste czynności, które do tej pory wykonywała, teraz wydają się nie lada problemem, chociażby zapalenie światła czy sprawy fizjologiczne urastają do rangi trudno wykonanych zadań.
„Kiecka i krynolina” to przyjemna lektura na jeden wieczór, która pozostawia po sobie romantyczny klimat minionych wieków. Autorka niezwykle obrazowo i plastycznie nakreśliła ich aurę, pozwalając poczuć powiew historii wciągając nas w wir wydarzeń związanych z powstaniem styczniowym, ale też w codzienne życie ówczesnej arystokracji i zwykłych ludzi. Dzięki barwnym opisom mogliśmy poznać nie tylko ich styl życia, zwyczaje, obrzędy czy obowiązujące kanony mody i etykiety towarzyskiej, ale też poczuć smaki kuchni dworskiej. Struclę z migdałami i miodem, konfiturę z czerwonej cebuli, leguminę z naleśników czy ciastka z wiśniami możemy zrobić według receptur zamieszczonych u dołu niektórych stron w przypisach.
Autorka stworzyła wciągającą historię opartą na znanym motywie zamiany ról, która jest dosyć ciekawą alternatywą pokazania realiów świata, który już przeminął, ale nie przeminęły problemy, które wówczas zajmowały umysły ówczesnych ludzi jak i też są obecne w dzisiejszych czasach. Na przykładzie swoich bohaterek pokazuje, że współczesne dylematy kobiet niewiele różnią się od tych sprzed 150 lat a jedynie zmieniły się okoliczności, które je otaczają i sposoby ich rozwiązywania.
W tytule zawarte jest pytanie czy lepiej żyć w czasach krynoliny czy raczej w czasach kiecek. Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć, gdyż każdy z okresów historycznych, także nasza współczesność, ma swoje plusy i minusy. Ja chyba jednak wolę obecne realia, chociażby ze względów obyczajowych i innego podejścia do roli kobiet w społeczeństwie
Egzemplarz książki otrzymałam od portalu Sztukater
Bardzo sympatyczna powieść, którą przeczytałam jednym tchem. Nie jest ona tak 'monumentalna' jak poprzednie książki autorki. Tym razem pani Maludy idzie w warstwę obyczajową. Sprawa dotyczy zdrady małżeńskiej. Ponadto jest element historyczny. Koncept ciekawie wymyślony i komponuje z tematyką zdrady małżeńskiej. Dodatkowo udało się wpleść kwestię historyczną, więc czytało to się ciekawie. Ponadto mamy stały i najważniejszy wątek z twórczości autorki, czyli sprawę radzenia sobie kobiet które straciły męża. Każda książka pani Maludy jest trochę feministyczna i dlatego ciekawa. Chociaż nie jest to wielka powieść historyczna, a raczej połączenie jej z obyczajówką, to miałam miłą lekturę.
Świetna książka. I niezwykle ciekawa. Z moim ulubionym motywem. Czasami zabawa czasami posiadajaca mądrość życiową. Czyta się ją lekko i przyjemnie.
"To jest niemożliwe".
Póki co, nie możemy podróżować w czasie, ale na poziomie kwantowym takie wędrówki są możliwe. Być może kiedyś wyprawy w przeszłość bądź w przyszłość będą elementem naszej codzienności, ale na razie pozostają nam takie literackie podróże w czasie jak "Kiecka i krynolina". Pełne humoru i wywołujące szereg refleksji.
Aleksandra Katarzyna Maludy to absolwentka filologii polskiej Uniwersytetu Warszawskiego i historii w Wyższej Szkole Humanistycznej w Pułtusku. Autorka przez całe swoje życie związana była ze szkołą, pracowała bowiem jako nauczycielka. Obecnie korzysta z uroków emerytury, a pisanie jest spełnieniem jej marzeń.
Przed lustrem starej toaletki spotykają się dwie Zosie. Jedna, ta współczesna, którą mąż Konstanty zdradził z biurową koleżanką i druga, żyjąca 150 lat wstecz, której mąż Kazimierz zatracił się w uczuciu do francuskiej guwernantki. Obydwie zwierzają się sobie, gdy pewnego dnia, nieprzewidywalny los zamienia je miejscami. Jedna musi odnaleźć się w 2019 r., a druga w czasach powstania styczniowego.
Po lekturze najnowszej powieści Aleksandry Katarzyny Maludy zastanawiam się nad tym, którą Zosią wolałabym zostać. I muszę przyznać, że ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie, gdyż każda z tych dwóch kobiecych postaci musiała zmierzyć się ze swoistym novum. Jedna pod postacią wyzwania życia w czasach nam współczesnych, a druga pod postacią życia w odległej przeszłości, pozbawionej wielu udogodnień dnia dzisiejszego. Perypetie bohaterek okazały się więc dla mnie niezwykle ciekawe i frapujące, wyzwalając przy tym sporo przemyśleń w temacie tego, jak zachowałabym się na ich miejscu. Będąc bowiem Zosią z przeszłości, nie wiedziałabym nawet, czym jest telewizor, a cofając się w przeszłość, nie potrafiłabym funkcjonować bez chociażby toalety. Myślę, że wielu czytelników nie oprze się pokusie wyobrażenia sobie obydwu sytuacji i to niewątpliwie wartość dodana tej historii.
"Kiecka i krynolina" to powieść, w której fabule czytelnicy znajdą sporo humoru, okraszonego lekkim językiem autorki i klimatycznym tłem sytuacyjnym. Wszystko to tworzy wciągającą opowieść o niecodziennej zamianie miejsc, która w realnym życiu nie jest możliwa. Aleksandra Katarzyna Maludy operując umiejętnie dowcipem, zaprasza czytelnika do świata, w którym odnajdzie zarówno nieco refleksji, ale i dobrej rozrywki, której bardzo wymownym symbolem są słowa tytułu, czyli kiecka i krynolina, do których obydwie Zosie nie są w stanie się przystosować.
Autorce w malowniczy sposób udało się ukazać codzienne życie sprzed 150 lat. W fabule zawarto bowiem sporo opisów potraw, jakich dzisiaj nie znajdziemy na naszych stołach, a także opisów ówczesnych zwyczajów i etykiety. Przyznam, że bardzo chciałabym spróbować chłodnika na skisłym mleku czy też wiśniowych ciasteczek albo leguminy z krajanych naleśników. Na samą myśl o tych specjałach robię się bowiem bardzo głodna. Istotną jest także warstwa historyczna ukazująca genezę powstania styczniowego i losy walczących.
Aleksandra Katarzyna Maludy oddaje w ręce czytelników książkę idealną na dzisiejsze czasy – pełną humoru, z fantastycznym elementem fabularnym oraz przemycającą nieco wiedzy o życiu sprzed ponad wieku. Dzięki swojej najnowszej powieści pokazuje także pewne stałe, które definiują kobiecą codzienność, a także fakt, że miłość jest nieobliczalna i pełna niespodzianek niezależnie od czasów w jakich żyjemy.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
W słowiańskim grodzie Szeligów nad Dnieprem żyła piękna Wisznia. W dziewczynie, o której krążyły pogłoski, że jest córką bogini Mokoszy...
Połowa roku 1862. W powietrzu już wisi powstanie, do którego przygotowują się mieszkańcy Drozdowa, Kondrajca oraz innych okolicznych miejscowości...