Szkoła rodzenia. Fragment książki „Gdy nadeszło życie"

Data: 2019-07-19 12:22:31 | Ten artykuł przeczytasz w 11 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Znajomi z liceum spotykają się na czterdziestych urodzinach Marceliny. Podczas imprezy jej przyjaciółka Magda trafia do szpitala. Koleżanki i partner starają się ją wesprzeć w trudnych chwilach, choć temperament kobiety znacznie utrudnia im działanie. Nieopatrznie zadane pytanie uruchamia lawinę wspomnień. Mimo upływu lat koszmary dręczą Magdę. Okrutny los zakpił z jej uczuć, planów i marzeń o przyszłości u boku ukochanego. Czy po dwudziestu latach zdoła się otrząsnąć i ucieszą ją zmiany? Ile kłamstw tkwi w każdym w nas?

Powieść Gdy nadeszło życie to druga części trylogii Anety Krasińskiej. O pierwszym tomie, Gdy opadły emocje, wydanym jakiś czas temu, rozmawialiśmy z samą autorką. Do lektury jej nowej książki zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Wcześniejszy fragment powieści Gdy nadeszło życie możecie przeczytać tutaj, a dziś w naszym serwisie przedstawiamy ciąg dalszy tej historii:

Kiedy weszli do środka, w rogu sali stało już kilka osób. Najwidoczniej znały się, bo ochoczo rozmawiały ze sobą, co rusz wybuchając śmiechem. Darek zamknął drzwi, które uderzyły nieco zbyt mocno, co natychmiast zwróciło uwagę obecnych. W ich stronę ruszyła szczupła, dojrzała kobieta prowadząca spotkanie. Jej twarz promieniała, kiedy na powitanie wyciągnęła wąską, nieco kościstą dłoń.

– Dzień dobry – przywitała się z Magdą, a w jej głosie wybrzmiał silny akcent.

– Magda Rybińska i Darek Kozłowski – odpowiedział mężczyzna, gdy się z nim witała.

Magda wciąż nie mogła się poruszyć. Przecież wyraźnie zaznaczyła, że interesują ją jedynie zajęcia indywidualne. Nie chciała tłumu. Nie miała na to ochoty. Stać ją było na dodatkowe koszty i nie zamierzała się hamować.

– Katerina Tinki. Jestem z Holandia – odparła kobieta, zwalniając zaskakująco silny uścisk dłoni.

Jej ciemne, krótko przystrzyżone włosy gdzieniegdzie przyprószyła siwizna, ale sposób poruszania nie pozostawiał wątpliwości, że ma mnóstwo energii.

– Mieliśmy od dzisiaj rozpocząć indywidualny kurs w szkole rodzenia – wyjaśnił Darek rzeczowo, nie kryjąc rozczarowania.

– Ja wiedział, bo szefa mi mówiła – odparła łamaną polszczyzną.

Darek zerknął na Magdę, która natychmiast się uśmiechnęła pod nosem, ale dzielnie walczyła, by tego po sobie nie pokazać.

– Moja szefa dała mi ankiet. – Odwróciła się i z grubego segregatora wyjęła plik kartek, które przekazała Magdzie, po czym podała jej długopis i nic nie mówiąc, wróciła do grupy.

– To pomyłka. Umawiałyśmy się inaczej. – Magda spojrzała na Darka, który stał równie zaskoczony rozwojem sytuacji.

– Doskonale pamiętam i nie mam pojęcia, o co tutaj chodzi. Jak widać, z nią się raczej nie dogadamy – odparł, pokazując na Katerinę, która zawzięcie coś tłumaczyła młodej kobiecie opierającej się o swojego mężczyznę.

– Zadzwonię do tej babki, z którą ustalałam szczegóły – oświadczyła Magda. – Niech ona to odkręci.

Tymczasem Darek nie spuszczał wzroku ze stojących w kręgu osób. Katerina uśmiechała się do nich, a oni stali jak zahipnotyzowani, wpatrując się w nią i co pewien czas wtórując jej śmiechem. Może jednak prowadząca zasługiwała na to, by dać jej szansę.

– Zostańmy, skoro już przyjechaliśmy, a jutro zadzwonisz i wyjaśnisz sprawę – zaproponował łagodnie.

– Chyba żartujesz? – oburzyła się.

– Nie i nie rozumiem, dlaczego nie chcesz spróbować. – Podniósł wysoko brwi, czekając na jej odpowiedź.

– Bo miało być inaczej – upierała się.

– I będzie inaczej, ale dzisiaj spróbujmy w ten sposób – nalegał, coraz mniej wierząc w powodzenie swej misji. – Chyba możesz poświęcić ten jeden wieczór?

Odpowiedziało mu milczenie. Magda błądziła wzrokiem po ankiecie, jakby w poszukiwaniu punktu zaczepienia, aby tylko udowodnić mu, że nie ma pojęcia, o czym mówi.

– Jeden wieczór – powtórzył, wpatrując się w nią. – Jeden.

Najchętniej trzasnęłaby drzwiami i więcej nie pojawiła się na tych zajęciach, ale pamiętała, jak długo Lidka wbijała jej do głowy, że takie spotkania mają same zalety i w jej wieku obowiązkowo powinna się zapisać. Sama na to wpadła i wcale nie potrzebowała do tego Lidki. Najbardziej wkurzało ją to, że koleżanka wciąż podkreślała wiek, jakby to właśnie on odgrywał tu najistotniejszą rolę i przez to była jakimś dziwolągiem. Doskonale wiedziała, ile ma lat, ale nieraz spotykała kobiety, które rodziły pierwsze dziecko grubo po czterdziestce i nikt ich nie piętnował. Drażniło ją więc, gdy Lidka po raz kolejny odnosiła się do daty urodzin. Byłaby jednak nie w porządku, twierdząc, że robi to, by jej sprawić przykrość. Westchnęła przeciągle i w poddańczym geście podniosła obydwie dłonie.

– Tylko dzisiaj?

Darek uśmiechnął się i pocałował ją w policzek.

Kiedy odwrócili się w stronę głośno rozprawiającej grupy,
spostrzegli, że Katerina spogląda na nich wyczekująco. Najwyraźniej liczyła na to, że Magda wszystkie dokumenty wypełni, zanim zaczną się ćwiczenia. Kobieta zerknęła na kolejne pytania, czując rosnącą irytację. Te o wzrost i wagę mogła przejść bez problemu, ale już dotyczące spraw intymnych w czasie ciąży wydawały jej się mocno przesadzone. Darek ostrożnie wyjął z jej rąk długopis, a potem sięgnął po ankietę. Nie protestowała. Pomyślała, że zapowiada się długi wieczór, więc włożyła sportowe obuwie i zaczęła rozkładać karimatę pośród tych, które już leżały na podłodze.

– Położy tutaj. – Katerina wyrosła jak spod ziemi i wskazała miejsce z przodu. – Dopiero zaczyna i muszę ich obserwować – powiedziała.

Magda niechętnie przeniosła się, kładąc obok siebie butelkę z wodą i ręcznik.

– Zaczynamy – zakomunikowała prowadząca i nie czekając, aż wszyscy zajmą miejsca, ruszyła w stronę, gdzie Darek wciąż ślęczał nad ankietą.

– Teraz idź do żona i pomagać – dodała, odkładając formularze na parapet.

Kiedy zbliżył się do Magdy, ta siedziała na karimacie z podkurczonymi nogami.

– Trzymaj brzucha – poleciła Katerina.

Magda posłusznie położyła dłonie na mocno zarysowanej części swojego ciała i czekała na kolejne polecenia. Kobieta spojrzała na nią z niedowierzaniem.

– Nie ty – odezwała się. – Ty trzymaj brzucha. – Pokazała w stronę Darka, który niemal natychmiast złapał we wskazanym miejscu.

Katerina ciężko westchnęła, jakby dopiero co przekopała cały ogródek i teraz stwierdziła, że i tak jest zbyt mało miejsca, aby zmieściły się wszystkie warzywa, jakie planowała posiać.

– Ty trzymaj swojego brzucha – wyjaśniła z rezygnacją w głosie, po czym pomogła Darkowi wykonać polecenie.

Kiedy tak trzymał dłonie na własnym nieco zbyt wystającym elemencie anatomii, dyskretnie zerknął w tył. Pozostali mężczyźni również obejmowali swoje brzuchy. Przemknęła mu myśl, że pomylili zajęcia i może to jakaś sekta wciągająca przyszłych ojców, matki i ich nienarodzone dzieci. Szybko jednak zrozumiał, że prowadził przedwczesne dywagacje.

– Czy wszystkie czują swoje brzucha? – spytała Katerina, wodząc wzrokiem po mężczyznach.

Wszyscy, jak jeden mąż, zgodnie pokiwali głowami. Darek nie zamierzał się wyróżniać. Wprawdzie nie zdążył zjeść kolacji i teraz kiszki grały mu marsza, ale podejrzewał, że nie o to chodzi, dlatego milczał.

– Wasze brzucha są puste – tłumaczyła instruktorka spokojnie – bo nie ma w nich życia, dlatego cała energia musi być dla brzucha ich żon.

Darek próbował uchwycić istotę tych słów, ale odmiana stosowana przez Holenderkę wcale mu w tym nie pomagała.

– Teraz wszystkie położą ręka na brzucha żon – zakomenderowała i podeszła do Darka, by pomóc mu w wykonaniu zadania.

Nie było to wcale potrzebne. Chyba zaczynał rozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Kiedy tylko przyłożył dłonie do ciała Magdy, natychmiast poczuł różnicę. Dziecko akurat robiło wieczorną gimnastykę i nie zważając na ograniczenia, wykonywało spektakularne ewolucje, których nie powstydziłby się mistrz olimpijski w dziedzinie akrobatyki.

– Czy wszystkie czują pod ręka życie? – spytała, podnosząc wysoko brwi w oczekiwaniu na odpowiedź.

Mężczyźni znowu bez słowa pokiwali głowami.

– A teraz niech wszystkie zbiorą swoja energia, która jest w nich ukryta. – Odliczała powoli, dając czas na wykonanie zadania. – Jak są gotowe, to niech energia leci do żona – dodała, bacznie obserwując grupę, jakby rzeczywiście była w stanie dostrzec ten przepływ sił witalnych pomiędzy poszczególnymi członkami. – Kobieta czują? – spytała po chwili.

Siedzące na karimatach matki zgodnie pokiwały głowami. Tylko Magda była jakaś niewyraźna i spóźniła się z potwierdzeniem o ułamek sekundy, co natychmiast zostało wychwycone.

– Magda nie czuł? – spytała Holenderka, kolejny raz myląc formy podczas wypowiedzi.

– Nie, nie – zaprzeczyła, nie chcąc ściągać na siebie nadmiernego zainteresowania pozostałych ćwiczących. – Poczułam, tylko nie zdążyłam powiedzieć.

– Kochana, niech się wsłucha w swojego brzucha – nakazała, nie zwracając uwagi na tłumaczenie. – Ona wie najlepiej, co dobra.

Magda uśmiechnęła się niepewnie. Nie miała wyjścia. Sama zdecydowała się pozostać na zajęciach. A teraz nie mogła uciec, choć miała na to ochotę, gdy tylko Katerina otworzyła usta. Nie wiedziała, że zajęcia prowadzi ktoś z innego kraju. Nie to, żeby miała coś przeciwko ludziom innej narodowości, ale była na to kompletnie nieprzygotowana. Samo przyjście tutaj i odnalezienie się wśród znacznie młodszych uczestników kursu było wystarczająco dużym wysiłkiem. Teraz do tego doszedł dziwaczny sposób prowadzenia tych zajęć. Skłamałaby, mówiąc, że wie, jak takie spotkania powinny wyglądać, ale miała przeczucie, że mentalność Holenderki przekłada się na program zajęć. Mimo wszystko jej uczniowie nie wyglądali na szczególnie nieszczęśliwych. Coś do siebie szeptali, żartując i uśmiechając się.

Magda nabrała powietrza z mocnym postanowieniem wtopienia się w tłum.

Powieść Gdy nadeszło życie kupicie już w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Gdy nadeszło życie
Aneta Krasińska1
Okładka książki - Gdy nadeszło życie

Znajomi z liceum spotykają się na czterdziestych urodzinach Marceliny. Podczas imprezy jej przyjaciółka Magda trafia do szpitala. Koleżanki i partner...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje