Jeszcze sto lat temu błonica, krztusiec czy polio zbierały wśród dzieci śmiertelne żniwo. Dziś większość z tych chorób została wyeliminowana. Dlaczego mimo to neguje się skuteczność szczepionek? Jaka była droga do jednego z najważniejszych odkryć w dziejach medycyny?
David Isaacs przedstawia pełną dramatyzmu historię szczepień. Pisze o rozpaczliwej walce z chorobotwórczymi mikrobami, działaniach prowadzonych metodą prób i błędów oraz tragicznych skutkach epidemii. To także opowieść o zaciętej rywalizacji między wybitnymi naukowcami, a przede wszystkim o sukcesie, którym jest zbiorowa odporność. Odnosząc się do coraz silniejszych ruchów antyszczepionkowych, autor weryfikuje ich argumenty, analizuje mity narosłe wokół immunizacji i przedstawia konsekwencje zaniechania powszechnej wakcynacji.
Do lektury książki Davida Isaacsa Szczepienia. Odkrycia medyczne, które zmieniły świat zaprasza Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zachęcamy do lektury premierowego fragmentu publikacji:
Dzięki siostrze Kenny i innym osobom zrobiono postępy w leczeniu osób chorych na polio, wszyscy jednak zgadzali się co do tego, że lepiej zapobiegać tej chorobie, aniżeli ją leczyć, i dlatego usilnie starano się przygotować chroniącą przed nią szczepionkę.
W historii szczepionek ratujących przed polio starły się dwa przeciwstawne podejścia odzwierciedlające rywalizację dwóch wybitnych naukowców: Alberta Sabina i Jonasa Salka.
Szczepionkę można było przygotować na dwa sposoby. Pierwszym była atenuacja poliowirusa (podobnie jak zrobił to Pasteur z wirusem wścieklizny) i podawanie go w postaci doustnej. Drugi sposób polegał na tym, by go całkowicie zabić, zmniejszając tym samym prawdopodobieństwo zakażenia się polio w wyniku szczepienia. Wówczas jednak szczepionkę należało podawać w zastrzy kach, ponieważ martwe wirusy nie przedostałyby się drogą jelitową do organizmu.
Rodzina piętnastoletniego Alberta Sabina w 1920 roku wyemigrowała z Polski do Stanów Zjednoczonych, uciekając przed pogromami, i zamieszkała w New Jersey. Gdy Jonas Salk kończył szkołę średnią, Sabin prowadził już badania nad polio. Salk, osiem lat młodszy od Sabina, także był Żydem, najstarszym synem rosyjskiego imigranta, który również uciekł przed pogromami do Ameryki. Jego niewykształceni rodzice pracowali niezmordowanie, by móc posłać go do jednej z najlepszych szkół średnich w Nowym Jorku.
W 1948 roku, gdy Salk stawiał pierwsze kroki w wirusologii, spotkał się na pewnej konferencji poświęconej polio z Sabinem i zapytał go, czy nie dałoby się znaleźć nowej metody izolowania szczepów wirusa polio.
Sabin odparł ze zjadliwością oraz pogardą w głosie: „Doktorze Salk, powinien pan chyba wiedzieć, że nie stawia się takich pytań”. Salk nigdy mu nie wybaczył tego publicznego upokorzenia i wspominał potem: „To było tak, jakby ktoś dał mi w zęby. Czułem bijącą z tych słów wrogość, dezaprobatę i opór. Tamto odczucie towarzyszyło mi odtąd zawsze przy tego rodzaju spotkaniach”.
Jonas Salk i Albert Sabin mieli rywalizować z sobą zaciekle i bez pardonu do końca życia. (Łączyło ich pochodzenie, więc może była to jakaś forma rywalizacji między rodzeństwem). Salk pracował nad „martwą” szczepionką IPV (inactivated poliovirus vaccine) zawierającą zabite wirusy, którą należało podać w zastrzyku. Sabin obstawał przy „żywej” szczepionce, zawierającej zatenuowane wirusy i podawanej doustnie, czyli przy szczepionce OPV (oral poliovirus vaccine). Każdy z nich był przekonany, że jego metoda jest najlepsza, i obaj z góry wykluczali jakąkolwiek współpracę lub kompromis.
Pierwszą szczepionką wypróbowaną na organizmach żywych była szczepionka Salka, który zaaplikował ją z powodzeniem zwierzętom w laboratorium. Później, w 1952 roku, podał zastrzyk ze swoim preparatem czterdzieściorgu trojgu dzieciom w „ośrodku dla dzieci kalekich”, a kilka tygodni później dzieciom w szkole dla „uczniów opóźnionych w rozwoju i słabych intelektualnie”. Wreszcie na samym końcu podał ją żonie i trzem synom.
Kwestia szczepień przeciwko polio znalazła się w krytycznym punkcie. Salk chciał uodparniać ludzi swoją szczepionką IPV, natomiast Sabin domagał się, by zaczekać na wciąż przygotowywaną przez niego szczepionkę OPV. Krytycy Salka oskarżali go o arogancję i promowanie własnej osoby.
W 1954 roku w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Finlandii przeprowadzono testy szczepionki IPV na ludziach z równoczesnym wykorzystaniem placebo. Krytycy testu amerykańskiego zauważali, że szczepionka jest bardzo droga, aczkolwiek całe badanie sfinansowała fundacja March of Dimes. To wywołało długie i głośne protesty Alberta Sabina widzącego w tym rozwiązaniu faworyzowanie swojego rywala.
Lęk rodziców przed tym, że ich dziecko może zostać sparaliżowane w wyniku zakażenia się polio, był tak wielki, że hurmem zgłosili się do testu i tysiące z nich musiały odejść z kwitkiem. Zaszczepione dzieci dostały tytuł „Pionierów polio” i specjalny pamiątkowy certyfikat: czterysta dwadzieścia tysięcy z nich otrzymało szczepionkę IPV, a dwieście tysięcy placebo. Test był tak zwaną „ślepą próbą”: ani dzieci, ani rodzice, ani lekarze nie wiedzieli, kto otrzymał szczepionkę, a kto placebo.
Niecierpliwie oczekiwane rezultaty testu ogłoszono na Uniwersytecie Michigan 12 kwietnia 1955 roku o godzinie 10:20, dokładnie w dziesiątą rocznicę śmierci prezydenta Franklina Delano Roosevelta (aczkolwiek przedstawiający je raport powstał cztery dni wcześniej).
W uniwersyteckim audytorium obecnych było pięćset osób, w tym ponad stu reporterów. Wydarzenie rejestrowało także szesnaście kamer kronik filmowych. Na wyniki testu czekało ponad pięćdziesiąt tysięcy lekarzy. W całym kraju ludzie włączyli radioodbiorniki i nasłuchiwali z zapartym tchem. Europa miała się dowiedzieć o powodzeniu lub niepowodzeniu całego przedsięwzięcia z audycji radiowej rządu amerykańskiego Głos Ameryki. W całym kraju przerwano rozprawy w sądach, by wysłuchać wiadomości z Michigan.
Gdy ogłoszono komunikat prasowy, wybuchł nieopisany entuzjazm: „Szczepionka działa” – wołali reporterzy i przekrzykując się nawzajem, starali się przekazać natychmiast wiadomości dla swoich redakcji. Jeden z nich, chcąc uniknąć zgiełku, wyszedł w tym celu przez okno na dach, ciągnąc za sobą kabel telefonu.
Domy towarowe przekazywały klientom informację o pomyślnym wyniku testu przez specjalnie z tej okazji zainstalowane głośniki. Rozradowani ludzie tańczyli na ulicach, bito w dzwony, wyły syreny. Natychmiast przystąpiono do produkcji większej ilości szczepionki i w tym samym roku dopuszczono ją z wielką pompą do użytku w całych Stanach Zjednoczonych. Aby zachęcić młodzież do szczepień, sfotografowano także przyjmującego szczepionkę Elvisa Presleya.
Jednak tuż za rogiem czaiła się katastrofa. Upłynęły zaledwie dwa tygodnie od ogłoszenia pomyślnego zakończenia wyników testu, gdy w tym samym miesiącu kwietniu do szpitala w Chicago przyjęto dziecko z porażeniem wiotkim obu nóg. Była to pierwsza ofiara tego, co później nazwano „aferą Cutter” (The Cutter Incident), czyli podania dwustu tysiącom dzieci szczepionki z żywym wirusem. Czterdzieści tysięcy z nich zachorowało na polio, z czego dziesięcioro zmarło (piszę o tym szczegółowo w rozdziale jedenastym). Jeszcze przed upływem miesiąca wstrzymano cały program szczepień, a tragedia przyniosła przynajmniej taką korzyść, że zmusiła rząd do wprowadzenia surowych przepisów regulujących produkcję szczepionek. Gdy upewniono się już, że szczepionka IPV jest bezpieczna, wprowadzono ją na powrót do użycia, jednak wielu ludzi zaczęło się wahać i – co nie powinno dziwić – przyjmowano ją początkowo ze znacznie mniejszym entuzjazmem niż wcześniej.
Polio było także poważnym problemem zdrowia publicznego w Związku Radzieckim i dlatego w 1956 roku w Stanach Zjednoczonych zjawiła się delegacja radzieckich naukowców, by uzyskać od Jonasa Salka informacje na temat produkcji szczepionki. Albert Sabin skorzystał z okazji i zaprosił ich do swojego laboratorium na Uniwersytecie w Cincinnati, w rezultacie czego sam został zaproszony do Związku Radzieckiego. Wystosowano także zaproszenie dla Salka, ponieważ radzieccy farmaceuci mieli problemy z utrzymaniem trwałej skuteczności jego szczepionki, on jednak zdecydował, że nie pojedzie.
Sabin spędził w Związku Radzieckim cały miesiąc i ostatecznie Rosjanie poprosili go o próbki jego szczepionek. Gdy wrócił do Stanów Zjednoczonych, spytał Departament Stanu o zgodę. Otrzymał ją mimo obiekcji Ministerstwa Obrony, które obawiało się, że żywe wirusy polio mogą zostać wykorzystane jako broń biologiczna.
Ostatecznie Związek Radziecki zdecydował się na zakup szczepionki OPV stworzonej przez Sabina i w 1959 roku zaszczepił nią dziesięć milionów dzieci. Wyniki były tak zachęcające, że radzieckie Ministerstwo Zdrowia podało ją następnie każdej osobie poniżej dwudziestego roku życia i w rezultacie zaszczepiono nią siedemdziesiąt siedem milionów ludzi, co znacznie przekraczało liczbę osób zaszczepionych na próbę preparatem IPV opracowanym przez Salka.
Szczepionkę OPV Sabina wprowadzono na rynek w Stanach Zjednoczonych w 1961 roku. Do jej zalet należy między innymi to, że jest znacznie tańsza, można ją przyjmować doustnie w postaci pastylek (lub, jak to robiono wówczas, na kostce cukru), a ponadto wraz z kałem dziecka przenosi się na innych członków rodziny, uodparniając ich na infekcję (i dowodząc zarazem, że wcale nie dbamy tak bardzo o higienę, jak nam się wydaje). Jej wadą – jak zostało już wspomniane – jest to, że może wywołać porażenną postać polio (vaccine-associated paralytic poliomyelitis; VAPP), dzieje się to jednak niesłychanie rzadko: raz na dwa i pół miliona dawek.
Szczepionka IPV zmniejszyła w Stanach Zjednoczonych zachorowalność na polio ze stu trzydziestu pięciu przypadków na milion osób w 1955 roku do dwudziestu sześciu przypadków na milion w 1961 roku, niemniej bardzo szybko znacznie popularniejsza od niej stała się szczepionka OPV. Dzięki szczepieniom liczba przypadków zachorowania na polio, któremu towarzyszyło porażenie, spadła z około dwudziestu tysięcy w latach pięćdziesiątych XX wieku do dwóch tysięcy pięciuset dwudziestu pięciu w roku 1960 i do sześćdziesięciu jeden w roku 1965.
Salk do końca życia był zdania, że korzystanie ze szczepionki OPV nie jest mądrą decyzją. W 1973 roku przedstawił swoją opinię na łamach dziennika „New York Times” i stwierdził, że szczepionka OPV nie jest bezpieczna, opowiadając się równocześnie za powrotem do szczepionki IPV.
Potrzeba było dwudziestu czterech lat, by rząd Stanów Zjednoczonych zgodził się z jego zdaniem i zastąpił szczepionkę OPV szczepionką IPV, eliminując w ten sposób możliwość zachorowania na VAPP. W 1997 roku w Stanach Zjednoczonych jako pierwszą dawkę zaczęto podawać szczepionkę IPV, a w kolejnych dawkach była to szczepionka OPV, natomiast od roku 2000 stosuje się wyłącznie szczepionkę IPV. Jednak w uboższych krajach preferowana jest zazwyczaj stworzona przez Sabina szczepionka OPV, a to ze względu na jej wspomniane wcześniej zalety: znacznie niższą cenę, łatwość podawania i immunizację pozostałych członków rodziny.
Sabin nigdy nie opatentował swojej szczepionki, chociaż prosiło go o to usilnie wiele firm farmaceutycznych. Bywał zrzędliwy i irytujący, ale odznaczał się wysokimi standardami moralnymi. Uważał, że szczepionka powinna być dostępna dla wszystkich dzieci, również tych najbiedniejszych. Utrzymywał się ze swojej profesorskiej pensji i nie zarobił na swoim odkryciu ani centa.
Za sławę, którą przyniosła mu szczepionka, zapłacił natomiast Jonas Salk. Jego żona bardzo źle znosiła skutki rozgłosu towarzyszącego osiągnięciu męża i w 1968 roku się rozwiedli. Dwa lata później Salk poślubił malarkę Françoise Gilot (matkę dwojga dzieci, których ojcem był Pablo Picasso). Resztę życia poświęcił walce o pokój. Opisywał wojnę jako „raka świata” i podróżował do wielu krajów, spotykając się z ich przywódcami oraz zachęcając ich do rozwiązywania konfliktów drogą pokojową.
Salk i Sabin byli bohaterami Ameryki. Uhonorowano ich wieloma nagrodami, co jednak zdumiewające, nie otrzymali Nagrody Nobla. Szczepionka zarówno jednego, jak i drugiego odegrała kluczową rolę w pokonaniu jednej z najbardziej przerażających infekcji, które mogą dotknąć ludzkość. Niewykluczone jednak, że właśnie uparte trwanie każdego z nich przy przekonaniu, że tylko jego preparat jest wart zastosowania, sprawiło, iż zostali pozbawieni tego zaszczytu. Możliwe, że członkowie szacownego Komitetu Noblowskiego obawiali się, że wezmą się za łby na oczach całego świata.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Szczepienia. Odkrycia medyczne, które zmieniły świat. Publikację kupicie w popularnych księgarniach internetowych: