Dziś przypada Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich - ustanowione przez UNESCO w 1995 roku święto, które ma na celu m.in. promocję czytelnictwa. Choć większość mediów dziś o nim milczy, warto przypomnieć, że jest kilka inicjatyw, które starają się wpisać w obchody tego święta, mimo bliskości Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Jedną z nich jest organizowana przez naszą redakcję wspólnie z serwisem Histmag.org akcja "Polećmy książki premierowi".
Chcemy w jej ramach zwrócić uwagę na przedziwną niechęć wobec czytania książek, powszechną nie tylko wśród polityków. Pragniemy rozpocząć dyskusję na temat rozwiązań, które mogłyby ten stan rzeczy zmienić, a zarazem zachęcić Was do polecania i lektury wartościowych książek. Nie jest to jednak akcja o charakterze politycznym, mającana celu dyskredytowanie kogokolwiek. Wierzymy, że klasa polityczna z premierem na czele podejdzie do naszego przedsięwzięcia z życzliwością.
– Czy politycy czytają książki? Jeśli parlament jest reprezentacją narodu, to znaczy, że około 55% polityków książek nie czyta – tak mówią dane Biblioteki Narodowej za ostatni rok dotyczące czytelnictwa Polaków. Myślę, że politycy raczej nie czytają, z wyjątkami w typie intelektualnym, chyba że jakieś poradniki zalecane przez stylistów i mistrzów PR. Parlament, wedle moich wrażeń, nie może być, niestety, wzorcem, jeśli idzie o czytelnictwo – przyznaje dr Jarosław Klejnocki, dyrektor Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie.
Kanadyjski pisarz Yann Martel, laureat Nagrody Bookera z 2002 roku, przez cztery lata, co drugi poniedziałek, wysyłał do swojego premiera książkę wraz z komentarzem. Miał nadzieję, że Stephen Harper je przeczyta, być może także się do nich odniesie. Jako pierwszą, 16 kwietnia 2007, kanadyjski premier otrzymał „Śmierć Iwana Iljicza” Lwa Tołstoja. Yann Martel dołączył do książki list, w którym tłumaczył premierowi, że być może powinien zacząć od książki kanadyjskiego twórcy, ale w przypadku Tołstoja – obok walorów artystycznych – zdecydowała niewielka objętość tej noweli. „Panie Harper. Wiem, że jest Pan zajęty. Wszyscy jesteśmy zajęci. Zajęci są nawet mnisi medytujący w swoich celach. Taki już los dorosłości. Proponuję, aby Pan każdego dnia chociaż przez kilka minut czytał tę książkę” – pisał nadawca listu. To był dopiero początek. Dwa tygodnie później Harper otrzymał „Folwark zwierzęcy” Orwella, trochę później „Kandyda” Woltera oraz „Przemianę” Kafki. Wszystkie książki, oczywiście, z komentarzem. Jako ostatnią, z końcem stycznia 2011, Martel wysłał sztukę teatralną Wajdiego Mouawada, kanadyjskiego pisarza pochodzącego z Libanu. Pełna lista książek wraz z komentarzami znajduje się na stronie: „What is Stephen Harper Reading?”.
Jaka była reakcja polityka? Przeczytajcie: http://histmag.org/?id=5356
Akcja Martela skłoniła nas do zadania pytania: jakie lektury warto byłoby polecić Donaldowi Tuskowi? Pragniemy zebrać Państwa propozycje, a następnie najciekawsze z nich wysłać do premiera. Chcemy tym zwrócić uwagę na problemy czytelnictwa w naszym kraju. Państwa propozycje zbierać będziemy jeszcze tylko w dniu dzisiejszym na stronie internetowej wydarzenia w serwisie Facebook.com: http://www.facebook.com/event.php?eid=110624185687496 Jeśli nie korzystacie z Facebooka, ślijcie je na adres: slk@granice.pl Zapraszamy również na stronę internetową http://www.czytambolubieto.pl/ gdzie znajdziecie więcej informacji o naszej akcji.
Pomysł organizacji Światowego Dnia Książki zrodził się w Katalonii. W 1926 roku wystąpił z nim wydawca, Vicente Clavel Andrés. 23 kwietnia to katalońskiej tradycji hucznie obchodzone święto narodowe, dzień jej patrona, Św. Jerzego. Zgodnie z długą tradycją, w Katalonii tego dnia obdarowywano kobiety czerwonymi różami, mającymi symbolizować krew smoka, pokonanego przez Św. Jerzego. Z czasem kobiety zaczęły odwzajemniać się podarunkami – książkami. 23 kwietnia to także prawdopodobna data śmierci Miguela de Cervantesa oraz urodzin i śmierci Szekspira. W 1995 roku UNESCO wpisało tę datę do swego kalendarium jako Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich.