Być pisarzem... Można rozsiąść się wygodnie w domowym fotelu lub w kawiarni z laptopem i sącząc cappuccino lub sok, spisywać pojawiające się w głowie myśli… Czy tak sobie wyobrażasz to zajęcie? Jeśli tak, już czas zejść na ziemię!
Prawdziwa praca nad książką nie zawsze przypomina sielski obrazek. W Polsce niewielu jest autorów, którzy mogą utrzymać się wyłącznie z literatury. Większość dzieli czas pomiędzy pracę zawodową, obowiązki rodzinne, a chęć napisania kilku zdań prozy wymaga istnej ekwilibrystyki organizacyjnej.
- Ponieważ mam rodzinę i pracę, nie mogę wybierać pory dnia, to raczej pora wybiera mnie – opowiada Katarzyna Mlek – zawodowo informatyk, a po pracy matka, żona, malarka oraz autorka książek. To spod jej pióra wyszła niedawno powieść Zapomnij patrząc na słońce, wydana przez Oficynkę.
Zamiast weny - tabelka
Zanim jednak na blogach i w portalach poświęconych książkom zaczęły pojawiać przychylne recenzje, trzeba było stworzyć fabułę, która będzie spójna i wciągająca dla czytelnika, a także dokładnie przemyśleć każdą postać.
Dla Katarzyny Mlek cenna okazała się pomoc męża. To on był jedynym czytelnikiem dopuszczanym do roboczych wersji powieści, to on wyłapywał nieścisłości, jakie zawsze pojawiają się na etapie tworzenia tak złożonego tekstu, a także zmusił swoją żonę do rozpisania… tabelki, w której do każdej postaci przypisane zostały odpowiednie daty i zdarzenia.
- Bawiłam się z tabelką przez dobrych kilka dni, przy okazji wykrywając, że niektóre postaci przebywają momentami w kilku miejscach, często będąc w różnym wieku – wspomina autorka, która w końcu musiała przyznać, że pomysł męża, by do twórczej pracy włączyć nieco nudnej biurokracji, miał dużo sensu.
Plan niczym puzzle
Dla Katarzyny Mlek najważniejszym, a jednocześnie najtrudniejszym elementem prowadzącym do napisania dobrej książki jest przygotowanie odpowiedniego planu.
- Jego opracowywanie mogę porównać do odwracania elementów puzzli do góry licami i grupowania we fragmenty. Żmudna praca, ale trzeba ją wykonać, chociaż czasem kusi, aby iść na skróty, wciskać jeden fragment w drugi, jak uparte dziecko.
Jak zaznacza autorka, zdarza się, że fabuła nie chce się ułożyć. Wtedy nie można odpuszczać i zadowalać się byle jakimi rozwiązaniami. Trzeba mierzyć się z trudnościami dotąd, aż efekt będzie nie tylko dobry, ale najlepszy z możliwych. To trudne, bo wymaga uporu, cierpliwości, czasem nawet walki ze sobą.
Jeśli do pracy zabierzemy się profesjonalnie, wielkiego znaczenia nie będą miały miejsce, ani czas przeznaczony na pisanie. W praktyce, pracowitość okazuje się znacznie ważniejsza od weny twórczej.
- Ponieważ bardzo starannie planuję fabułę, mogę podejmować wątki w dowolnym momencie i w dowolnej kolejności. Kiedy mam mniej czasu, pracuję nad prostszymi elementami, kiedy więcej - opracowuję fragmenty trudniejsze – zdradza pisarka.
Trzy torty i korek od szampana
Napisanie kilkuset stron powieści to jednak dopiero początek. Niemniej trudnym zadaniem jest znalezienie wydawcy, choć autorka Zapomnij patrząc na słońce sprzeciwia się traktowaniu tego etapu jako problemu.
- Nie postrzegam tego w ten sposób. W tej branży obowiązują pewne zasady, pewne procedury, które trzeba zaakceptować. Jestem emerytowanym sportowcem i przywykłam do porażek – one mnie motywują. Pewnie to pomogło mi przetrwać odmowy od kolejnych wydawców oraz kilka nieprzychylnych recenzji czy uwag.
Proces czekania na odpowiedź z wydawnictwa trwa w Polsce zazwyczaj ok. 3-6 miesięcy, czasem dłużej. A ponieważ wydawcy zasypywani są dziesiątkami propozycji wydawniczych, odpowiedzi te są najczęściej odmowne. Dlatego dzień, w którym w skrzynce mailowej lub w słuchawce telefonu pojawia się w końcu tak wyczekiwana pozytywna wiadomość, to dla pisarza prawdziwe święto.
- Pamiętam, był to element serii bardzo pozytywnych wydarzeń w życiu naszej rodziny – wspomina Katarzyna Mlek. – Ale i tak byłam niezwykle zdziwiona, że los uśmiechnął się tym razem do mnie. Kiedy już ochłonęłam, kupiłam porządnego szampana i trzy torty, które spożyliśmy z okazji podpisania umowy. Metalowe przykrycie korka od tego szampana noszę w portfelu. To mój talizman.
Dla satysfakcji, nie dla desperacji
Talizman chyba przynosi szczęście, ponieważ już we wrześniu ukaże się kolejna książka – zbiór opowiadań autorki Zapomnij patrząc na słońce, a wiosną 2014 roku możemy spodziewać się drugiej powieści. Wielu pisarzy życzyłoby sobie podobnego tempa.
- Próbuj, ale nie popadaj w desperację – radzi pisarka wszystkim, którzy marzą o napisaniu i wydaniu swojej pierwszej książki. – A jakbyś miał kłopoty, pisz do mnie. Pomogę ci. Im nas więcej, tym lepiej – deklaruje autorka.
Pisanie bywa żmudne, szukanie wydawcy – czasochłonne, ale to uczucie, gdy na półce w ulubionej księgarni znajdujemy własną książkę – bezcenne. To ono jest dla autora największą nagrodą za miesiące pracy i oczekiwania, często ważniejszą niż skromne honorarium z wydawnictwa.
informacja nadesłana
fot. Magdalena Świerczek