Pomyśl, że to opowieść. Fragment powieści „Nie powiem"

Data: 2018-11-28 11:17:55 | Ten artykuł przeczytasz w 7 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Pomyśl, że to opowieść. Fragment powieści „Nie powiem

Pewnego dnia Catherine straciła zdolność mówienia. Przeżyła tak głęboką traumę, że nie jest w stanie przemówić - nawet do męża, dzieci i przyjaciół. Lekarze twierdzą, że jedynym sposobem, by odzyskała mowę, jest przeanalizowanie przez nią przeszłości. Catherine musi więc zacząć od początku - od niego. Od Luciana. Miłości swojego życia.

Poznała go na pierwszym roku studiów. Wciągnął ją do elitarnego kręgu swoich przyjaciół, których cały świat kręcił się wokół imprez i wielkich pieniędzy. Tworzyli idealną parę. Aż do tej strasznej nocy, gdy wszystko się rozpadło...

Mimo upływu lat Catherine i Lucian nie są w stanie zapomnieć o sobie i o tym, co wydarzyło się wiele lat temu. Kiedy odkryją całą prawdę, ich życie znów stanie pod znakiem zapytania. Czy mają szansę znów być razem, czy również i tym razem konsekwencje mogą okazać się tragiczne?

Wciągająca, mroczna, wstrząsająca. Fascynująca opowieść o sile wstydu i milczenia – napisała o powieści Nie powiem Laura Marshall. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Czarna Owca, dziś w naszym serwisie zamieszczamy fragment tej książki. Tłumaczenie: Aga Zano.

 Teraz

Dziś przyszła moja ulubiona pielęgniarka, ta, która łagodnie rozczesuje mi włosy i zawsze uważa, żeby się nie splątały. Starannie oklepuje mi twarz ciepłą szmatką, zamiast jak inne z zawziętą satysfakcją szorować do czerwoności. Owszem, mogłabym zareagować. Ale nigdy tego nie robię.

Bez przerwy mówi do mnie podczas pracy. Unosi mi górną wargę, żeby wyczyścić zęby delikatnymi okrężnymi ruchami, podsuwa szklankę do ust.

– No, kochanie, teraz bierzemy duży łyk i płuczemy.

Nazywa mnie „słonkiem” albo „kochaniem”, nigdy Catherine. Czasami jestem w stanie skoncentrować się przez chwilę na jej słowach, zanim senne majaki znów pociągną mnie ku tobie.

– Twoja rodzina cię dziś odwiedzi – mówi.

Moja córeczka pogładzi mi twarz małymi miękkimi rączkami, syn stanie w milczeniu przed fotelem i będzie mi się przyglądać z powagą. Mąż zacznie opowiadać, co u nich słychać. W jego głosie jak zawsze będzie pobrzmiewać nuta skrępowania. Każdemu byłoby głupio dzień po dniu gadać do ściany.

– Dzień dobry, Catherine – powie. Teraz zawsze mówi mi po imieniu.

Słonko. Catherine. Etykietki bez znaczenia. Jestem tym, kim chcą, żebym była. Zazwyczaj po prostu siedzę, a słowa unoszą się nade mną jak złote drobinki kurzu, wirujące w smudze światła.

„Powrót do zdrowia” – często używają tego zwrotu. Sam – z napięciem i cichą agresją. Psychiatra wymawia to bardziej mgliście, rozkołysanie, łatwo przyszło, łatwo poszło. Kto by tak tego pilnował, wydaje się mówić. Sam pilnuje. Chce wiedzieć, ile jeszcze będzie musiał czekać: tydzień, miesiąc, resztę życia? Kiedy wreszcie żona do niego wróci?

Ale ja płynę, dryfuję na powierzchni. Znów jestem nastolatką, mam dziewiętnaście lat, prawie dwadzieścia. Jestem kochana: absolutnie, bezwarunkowo, z pasją, która wypełnia mi kości, krew, mózg. Nie istnieje nic poza tym ciepłem, światłem, tym przeszywającym, ostrym jak promień słońca szczęściem. Tak mi tu dobrze, że chcę tylko pochwycić tę chwilę, zatrzymać ją i trwać.

– Nigdy cię nie zostawię – mówię, a ty przyciągasz mnie bliżej i zasypiamy, otuleni sobą. Przez całą noc ani razu się nie obudzę. Ale coś wyrywa mnie ze snu i już, w ułamku sekundy, świat wiruje i wszystko się zmienia.

*

Pielęgniarka wróciła. Mówi z akcentem, ale nie jestem jeszcze w stanie skoncentrować się na dość długi czas, żeby domyślić się, skąd pochodzi.

– Już tu są, słonko. Twoja rodzina przyjechała. Odpłynęła nam dzisiaj w świat marzeń, co, kochanie? Porozmawiajcie z nią, ona wszystko słyszy.

Daisy klęka przy mnie i kładzie mi głowę na kolanach. Czuję, jak Sam podnosi moje ręce, najpierw prawą, potem lewą, i kładzie na jej gęstych ciemnych lokach. Wychwytuję obecność Joego. Stoi jak zwykle po prawej stronie fotela. Joe już się do mnie nie odzywa.

Z początku mówił „Cześć, mamo” – najoszczędniejsze z możliwych powitań, nic więcej. W tych dwóch gorzkich słowach słyszałam cichą furię syna. Nie mogę mu pomóc, nikomu nie jestem w stanie pomóc.

Sam stoi przy oknie, jego ciemne ubranie rozmywa się na jasnym tle. Smukłym, wysokim ciałem blokuje światło, zasłaniając moje drzewo. Chciałabym, żeby się przesunął. Wystarczyłoby kilkadziesiąt centymetrów.

– Porozmawiaj z nami, Catherine. Pokaż nam, że potrafisz.

Wyraźniej niż słowa słyszę desperację w głosie Sama, a pod nią, kilka warstw głębiej, pobrzmiewa frustracja. Sam jest nieopisanie dobrym człowiekiem. Przychodzi tu dzień po dniu, choć nie ma żadnej obietnicy mojego powrotu, żadnej wyznaczonej daty, kiedy z popiskiwaniem podeszew na szpitalnym linoleum wyjdziemy na ponurą asfaltową rzeczywistość parkingu i zostawimy moje samotne drzewo za sobą. Ale słyszę też słowa, których Sam nigdy nie wypowie, milczące oskarżenie: jestem samolubna, zawzięta.

– Czyli mogłaby mówić, gdyby chciała? – zwraca się do Grega, psychiatry w nowych New Balance’ach i z włosami zaczesanymi na bok.

– Niezupełnie – wyjaśnia Greg. – Fizycznie, owszem, jest do tego zdolna, ale straciła władzę nad mową. To nie jest coś, co można z własnej woli odwrócić. Musimy przyjrzeć się wszystkim przyczynom, dla których przestała mówić. To najprawdopodobniej podświadoma strategia dysocjacyjna. W ten sposób odmawia przyswajania informacji, które są dla niej nie do zaakceptowania. Catherine odcięła się od świata, bo nie potrafiła poradzić sobie z tym, co wydarzyło się tamtego dnia w Shute Park. Nie potrafi przepracować tej traumy, więc zamiast tego wypiera całe wspomnienie. Rezygnacja z mówienia jest jej sposobem na obronę.

Greg oślepia Sama medyczną terminologią, opisując zaburzenie dysocjacyjne, na które ponoć cierpię; odwołuje się nawet do Freuda.

– W dziewiętnastym wieku takie zachowania były o wiele bardziej powszechne, szczególnie wśród kobiet. Słyszał pan może o histerii? – pyta żywo, jakby to była rozmowa towarzyska. Nie widzę reakcji Sama, ale czuję, że jest zdegustowany. – Osoby cierpiące na histerię często doświadczały utraty czucia, miewały ataki albo epizody amnezji. W przypadku Catherine przybrało to postać niezdolności mówienia. Dla niej to dosłownie takie uczucie, jakby zamarzły jej struny głosowe. Fachowa nazwa to mutyzm selektywny.

Później to właśnie Greg przykucnie obok mojego fotela, aż coś mu przeskoczy w kolanach, i podsunie mi pomysł – coś, czym mogłabym się zająć, co pozwoli mi spędzać więcej czasu z tobą.

– Myślę, że wiem, gdzie jesteś, tam w głowie – mówi, a ja czuję jego uporczywe, badawcze spojrzenie, choć wyglądam przez okno, koncentruję się na swoim drzewie. – Zatrzasnęłaś się na dobre, prawda? Na samym końcu. Może pomogłoby ci, gdybyś wróciła do początku, poukładała sobie wszystkie wydarzenia we właściwej kolejności. Wiem, że to niełatwe, Catherine, ale musisz sobie jakoś uporządkować te myśli.Pomyśl, że to opowieść – mówi łagodnym, melodyjnym głosem, jakiego sama zawsze używałam, kiedy dzieci miały koszmary. – Wyobraź sobie, komu mogłabyś ją opowiedzieć.

To akurat nie sprawi mi kłopotu.

To nasza historia, twoja i moja, więc oczywiście opowiem ją tobie.

-> Przeczytaj kolejny fragment tej książki!

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Nie powiem
Clare Empson2
Okładka książki - Nie powiem

Pewnego dnia Catherine straciła zdolność mówienia. Przeżyła tak głęboką traumę, że nie jest w stanie przemówić - nawet do męża, dzieci i...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Autor
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje