Opowieść o waleczności i męstwie. "Włócznia. Powieść historyczna z czasów piastowskich"

Data: 2021-03-22 09:25:10 | Ten artykuł przeczytasz w 9 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Władca Polski Bolesław Chrobry i cesarz niemiecki Henryk II w toczonej od trzynastu lat wojnie zmagają się o prestiż, uznanie i zdobycze terytorialne na Połabiu. 1 września 1015 roku armia polska dopada tylną część armii uciekającego cesarza w Lesie Dziadoszan i rozgramia ją doszczętnie w walnej bitwie.

Czwórce przyjaciół – Gromosławowi, Czamborowi, Bernardowi i Randulfowi – nie danym jest jednak spocząć po trudach walki. Chrobry wysyła ich na czele jazdy na odsiecz Kopanika, uzależnionego od Polski grodu na Połabiu zaatakowanego przez wojowniczych Lutyków. Czy wyprawa zakończy się powodzeniem?

Obrazek w treści Opowieść o waleczności i męstwie. "Włócznia. Powieść historyczna z czasów piastowskich" [jpg]

Wiry niebezpiecznych wydarzeń i sploty okoliczności wikłają grupę Gromosława w wielomiesięczną, owianą groźnymi tajemnicami pogoń za drogocennym artefaktem. Dramatyczne przygody rzucają nimi po niemieckich marchiach, grodach Połabia, duńskich wyspach i polskim pograniczu...

Do lektury najnowszej powieści Roberta F. Barkowskiego Włócznia. Powieść historyczna z czasów piastowskich zaprasza Wydawnictwo Novae Res. Tymczasem już teraz zachęcamy Was do przeczytania premierowego fragment książki: 

Biała Góra

W Liubicach zostali jedynie na jeden nocleg, po czym ruszyli końmi do Hobolina. Dzięki opłaconemu przewodnikowi po­ruszali się stosunkowo szybko. Do Hobolina dotarli dwu­nastego lipca. Niemal bez zatrzymywania się pędzili dalej. Piętnastego lipca stanęli w Brennie. W grodzie nic się nie zmieniło od ich ostatniego pobytu przed wieloma miesiącami. Odwiedzili Sławigosta. Opowiedzieli mu w szczegółach o bi­twie pod Ciemnym Grodem, o mężnej walce Stodora i jego haniebnym końcu. O tym, jak z rozkazu dziadka Pakosza roz­ćwiartowane szczątki nieszczęsnego wnuka przybito w Ra­dogoszczy nad bramą wejściową na teren zagajnika przed świątynią Swarożyca. 

Wieczorem, gdy delektowali się wieczerzą w książęcej kom­nacie, do środka wpadł zziajany posłaniec znad południowej granicy. Niemcy ruszyli na wojnę. Przed czterema dniami, jedenastego lipca 1017 roku, spod Licikawy na środkowym Połabiu w kierunku Polski wyruszyła wielka armia niemiecka z Henrykiem na czele. Po drodze dołączyć do nich miało kilka tysięcy wojowników federacji Lutyckiej oraz armia czeska do­wodzona przez księcia Oldrzycha. Tyle się dowiedziano przez szpiegów. Ich człowiek w Merseburgu doniósł, że podsłuchał rozmowę biskupa z cesarzem. Od południowego wschodu gra­nicę Polski miał zaatakować szwagier cesarza, król węgierski Stefan. „Pies ssał cesarskie jaja!”, zaklął siarczyście Gro­mosław, wprawiając w osłupienie przyjaciół, „Wszystko tak, jak przepowiedział Harald!”. „Ważne, czy Jarosław zaatakował od wschodu i czy nasi obronili granicę”, stwierdził Czambor. 

Gdy zmęczony starością Sławigost udał się na spoczynek, życząc im mimo wszystko spokojnego snu, zostali sami. Gro­mosław z Czamborem obeszli komnatę, sprawdzając, czy w za­kamarkach nie czai się jakiś podsłuchiwacz, po czym zasiedli do narady. Niespodziewanie Czambor wyskoczył z pomysłem:

– Skoro Stefan Węgierski zdąża na Polskę, to może by tak ukraść mu włócznię? Przecież podobno też ma kopię, taką samą, jak miał Bolesław. 

– Geniuszu – Randulf poklepał go przyjacielsko po ra­mieniu – a może by tak od razu samemu cesarzowi wykraść oryginał?

Czambor spojrzał na niego z wyrzutem, nie podejmując tematu.

Rankiem wyruszyli w stronę Kopanika. Chyba nie trzeba opisywać podniecenia Gromosława na myśl o rychłym uj­rzeniu Matyldy, niosło go przodem, jakby wraz z koniem skrzydeł dostali. Pod Spędowem zamierzali gnać dalej bez za­trzymywania się, gdy Wojomir zawołał, że z palisady na wale znaki dają. Jakie znaki? Normalne, że ważne wieści i mają się zatrzymać. Przez rozwartą bramę wyskoczył na koniu jeździec, zmierzając szybko w ich kierunku. Zatrzymał się przed Gromosławem, koń zatańczył na boki, wzniecając kurz.

– Przed godziną goniec z Kopanika doniósł… porwano Matyldę…

Gromosławowi zaćmiło się przed oczyma. Spadłby z ko­nia, gdyby nie pomoc Bernarda i Czambora. Znieśli go z ko­nia, położyli na ziemi i poczęli cucić wodą. Dla ostrożności dopóki leżał nieprzytomny, spętali mu lekko ręce i nogi. Dla jego własnego bezpieczeństwa i wszystkich naokoło. Dramat rozpętał się, gdy się ocknął. Krzyki, szamotanina, groźby, przekleństwa. Namowy, uspakajania, perswazje. W końcu wzburzona krew opadła na tyle, że uwolnili go z więzów. Zaczęto się naradzać.

Niemcy mobilizowali siły pod Licikawą. Przez kilka ty­godni. Już wcześniej, jeszcze zanim przed kilkoma dniami ruszyli na Polskę, wysyłali podjazdy. Dla patrolowania plano­wanej trasy przemarszu i organizowania punktów z wyżywie­niem i paszą na wyznaczonych odcinkach. Droga miała wieść przez Białą Górę, Dobryług, Chociebuż i Gubin na Krosno nad Odrą. Z tej racji rezydujący w Białej Górze Thietmar, młody margrabia marchii łużyckiej, uprzedzony zawczasu o planach cesarza, powysyłał silne oddziały w graniczące ze Stodora­nią i Kopanikiem lasy z zadaniem polowania na zwierzynę i nękania ewentualnych połabskich stronników Chrobrego. Jeden z niemieckich patroli w sile stu jeźdźców, zagnawszy na północ, natknął się w lasach na całkowicie zaskoczoną Matyldę. Księżna znajdowała się na polowaniu w towarzy­stwie jedynie pięciu zbrojnych i Aelfgara. Niemcy rzucili się na nich, pojmali Matyldę i uprowadzili do Białej Góry. Jeden z wojowników obstawy księżnej zdołał umknąć i zaniósł wieść do Kopanika. Nieszczęsny Aelfgar poległ na miejscu, usiłując zażarcie bronić Matyldy. 

– Jakie zamiary ma Thietmar wobec Matyldy? – gorączko­wał się Gromosław. – Pędzimy jak najszybciej do Kopanika. Burzysław podjął już niechybnie środki dla ratowania siostry.

Do Kopanika dotarli dwudziestego trzeciego lipca. Bu­rzysław potwierdził wiadomość. Od margrabiego Thietmara dotarło już nawet żądanie wymiany: Matylda za ziemie poło­żone na południe od Kopanika. Gromosław zaproponował, by natychmiast zbierać wojsko i uderzać na Białą Górę. Planowi sprzyjał fakt, że na polach przed grodem obozowały polskie oddziały. Chrobry, wiedząc dużo wcześniej o zamiarach Hen­ryka, zorganizował strategiczne punkty na Połabiu i zachod­nich obszarach Polski. W Kopaniku stacjonował piastowski kontyngent jednego tysiąca jeźdźców, połowa ciężko-, po­łowa lekkozbrojnych, oddanych pod komendę Burzysława. Ich zastosowanie uzależnione było od zachowania niemieckiej armii. Chrobry przewidywał dwa warianty. Pierwszy: cesarz podąży na Krosno i będzie usiłował sforsować Odrę jak przed dwoma laty. Niemcy byli pewni, że ponownie po­konają Polaków pod Krosnem i pomaszerują na centralne grody państwa – Poznań i Gniezno. Tyle że tym razem Chro­bry osobiście dowodził przygotowaniami obronnymi na linii rzeki i dysponował większą siłą bojową niż wtedy jego syn Mieszko. Gdyby cesarz wbił się w polską obronę pod Kros­nem, Burzysław miał na czele sił zbrojnych księstwa Ko­panickiego i wspomnianej dwutysięcznej konnicy uderzyć na Niemców od tyłu. Chrobry wyprowadzi wojsko ze swej strony do ataku i cesarz znajdzie się w kleszczach. 

Drugi wariant przewidywał, że cesarz po dotarciu do Krosna nie zaryzykuje bitwy o przeprawę, lecz podąży wzdłuż Odry na południe w kierunku Czech z zamiarem zdobycia któregoś z kluczowych grodów – Głogowa lub Niemczy. Skąd się brało przypuszczenie Chrobrego, że Henryk zmieni kie­runek marszu i skręci na południe? Wiązało się to z wprowa­dzonymi przez polskiego władcę na krótko przed niemieckim wymarszem spod Licikawy działaniami zbrojnymi na in­nych frontach. Morawianie weszli do wschodniej Bawarii, dokonując zniszczeń i spustoszeń, Mieszko najechał Czechy pozbawione głównych sił zbrojnych, które zdążały do po­łączenia się z armią cesarza na terenie Połabia. Mieszko na czele dziesięciu oddziałów jazdy przez dwa dni niszczył i plądrował Czechy, nabierając mnóstwo jeńców. Chrobry wiedział, że złe wieści z Czech i wschodniej Bawarii dotrą do Henryka, gdy będzie się znajdował mniej więcej pomię­dzy Gubinem a Krosnem. W tym przypadku, gdyby Henryk skręcił na południe w stronę śląskich grodów, Burzysław ma najechać wszystkimi dostępnymi mu siłami Białą Górę.

– Więc na co czekamy?! – zawołał Gromosław, zrywając się od stołu. – Atakujemy margrabiego, ratować Matyldę!

– Nie ruszę wojska, dopóki nie przybędzie goniec od Bo­lesława – zaoponował twardo Burzysław. – Myślisz, że mi nie zależy na ratowaniu siostry? Ja tu rządzę i rozkazuję. Dyscyplina i posłuszeństwo na pierwszym miejscu.

– Ale ja tu najwyższym rangą piastowskim dowódcą – roz­gorączkowany Gromosław podszedł do Burzysława. – Za­chowaj swoich Połabian. Biorę polskie oddziały i nacieram na Białą Górę.

– Gromo – wtrącił Bernard – weź pod uwagę jedno, że Thietmara na pewno nie ma już w Białej Górze. Niewątpliwie musiał dołączyć z własnymi oddziałami do cesarskiej armii, gdy maszerowała przez jego ziemie. Nie wiemy, czy zabrał Matyldę ze sobą, czy też pozostawił w grodzie pod strażą.

W hali zapadła cisza, przerwana raptem przez Randulfa, z udawaną cierpliwością wyjaśniającego Czamborowi: 

– Bo widzisz, Czambor, Gromo jeszcze się nie ożenił, ale już z przyszłym szwagrem zadziera.

Gromosław zrobił, jak zapowiedział, w czym mu książę Kopanika nie przeszkadzał. Pognał z pędzącymi za nim przy­jaciółmi do obozu jazdy i nakazał grać w rogi wsiadanego. W ostatniej chwili, opamiętawszy się nieco, wysłał posłańca do Chrobrego z nakazem przekazania władcy krótkiej ustnej informacji: „Broń odzyskana”. Fałszywa czy nie, niech Bole­sław ma świadomość, że niebawem włócznia dotrze do niego. 

Zanim odjechali, Bernard oznajmił, że zostaje na miejscu. 

– Dołączę do was za kilka dni, jeżeli będziecie jeszcze pod Białą Górą. – Na nieme spojrzenie Gromosława wyjaśnił: – Zaglądnę najprzód do moich byłych włości w Niszanach, rozpytam, co i jak.

Książkę kupić można poniżej: 

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Włócznia. Powieść historyczna z czasów piastowskich
Robert F. Barkowski 2
Okładka książki - Włócznia. Powieść historyczna z czasów piastowskich

Fascynująca, pełna przygód opowieść o wierności, waleczności i męstwie. Władca Polski Bolesław Chrobry i cesarz niemiecki Henryk II w toczonej od...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje