Biblioteka w oblężonym mieście Mike’a Thomsona to przejmująca opowieść o wojnie, odwadze i miłości do książek, która 5 października ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Na Darajję - syryjskie miasto niedaleko Damaszku - od samego początku konfliktu spadał grad bomb i pocisków. Wszystko wokół zamieniło się w morze ruin. Głęboko pod gruzami kryło się jednak pewne sekretne miejsce. Podziemna biblioteka była oazą spokoju, podczas gdy na ulicach rozlegały się wystrzały i dochodziło do eksplozji. Wzdłuż ścian ciągnęły się długie rzędy książek - syryjska poezja, teksty religijne, kryminały Agaty Christie i encyklopedie.
Ryzykując życiem, mieszkańcy Darajji szukali książek w ruinach i przynosili je do biblioteki. Katalogowali tytuły, układali tomy na półkach, organizowali czytelnicze kluby dyskusyjne, a nawet szorowali podłogi. Tajny księgozbiór stał się dla nich symbolem nadziei i wiary w wartość kultury.
Reportaż Thomsona to nie tylko historia niezwykłej biblioteki i wspaniałych ludzi, którzy doprowadzili do jej powstania. To także świadectwo nieprzemijającej potęgi literatury, która inspiruje i daje siłę do zmiany świata.
„Biblioteka w oblężonym mieście” to książka, która poruszy najczulsze struny duszy czytelnika i wzbudzi skrajne emocje. Po lekturze tego reportażu postrzeganie mieszkańców ogarniętych wojnami krajów Bliskiego Wschodu już nigdy nie będzie takie samo.
- recenzja książki „Biblioteka w oblężonym mieście”.
Na łamach naszego serwisu przeczytać możecie obszerny tekst poświęcony roli książek i literatury w czasie wojny w Syrii. W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy Wam premierowy fragment książki Biblioteka w oblężonym mieście. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Członkowie grupy otrzymali informację, że w niektórych zbombardowanych domach pozostało wiele cennych książek. Deszcz, słońce i wiatr szybko je niszczyły, bo w zrujnowanych budynkach, gdzie się znajdowały, nie było okien, ścian ani nawet dachów. Zgodnie z przekazanymi grupie danymi część książek znajdowała się w małych prywatnych bibliotekach, o których przed wojną wiele osób w Darajji nic nie wiedziało. Całe tygodnie zeszły członkom grupy na poszukiwaniu informacji. Wypytywali wszystkich znajomych o budynki, w których mogły się znajdować zagrożone książki. Następnie z długą listą prawdopodobnych adresów w ręku młodzi ludzie utworzyli ochotnicze zespoły poszukiwawcze. Postanowili ocalić tyle książek, ile tylko uda im się znaleźć, dla dobra nieobecnych właścicieli, a także dla dobra całej społeczności.
Podczas tygodni i miesięcy przeszukiwania zrujnowanych domów, bibliotek i innych budynków zgromadzono prawdziwą skarbnicę książek. Niestety było już za późno, aby ocalić niektóre tomy zniszczone przez spadające elementy budynków lub czynniki atmosferyczne. Mimo to dzień po dniu wyciągano spod gruzów kolejne książki, które po oczyszczeniu trafiały w bezpieczne miejsce. Wśród ocalonych pozycji były między innymi: sponiewierany egzemplarz Alchemika Paula Coelho, Marksistowska interpretacja islamu Muhammada Imara, antologia poezji syryjskich twórców Adonisa i Maram al-Masri, a do tego – o, ironio – arabskie wydanie Nocy w bibliotece Agathy Christie. Wśród stosów uratowanych książek znajdowały się również kompletne wydania encyklopedii, książki religijne, podręczniki, powieści i broszury.
Abdul Basit i jego przyjaciele, zainspirowani jakością i objętością zgromadzonego skarbu, który zaczęli naprawdę doceniać, wpadli na nowy pomysł. Po co wyłącznie przechowywać te wszystkie ocalone książki, skoro można je też udostępnić innym ludziom? Dzięki temu cenne pozycje staną się również źródłem wiedzy i przyjemności. Dawni studenci będą mogli korzystać z książek, aby kontynuować swoją edukację, zwłaszcza jeśli uda im się znaleźć spokojne i bezpieczne miejsce do przechowywania całej kolekcji. Inni będą mogli po prostu przychodzić i czytać dla przyjemności.
Pomysł spotkał się z jednogłośną aprobatą grupy, ale pojawiły się pewne obawy. Książki nie należały do tych, którzy je zebrali, nie można zatem pozwolić ludziom na to, żeby tak po prostu przychodzili i zabierali je ze sobą. Należało w jakiś sposób rejestrować, kto i co wypożyczył, a także skąd pochodziły poszczególne książki. A potem – jak wspomina Anas – ktoś zawołał:
– A gdybyśmy zrobili ze składu książek bibliotekę?
I tak właśnie narodził się pomysł otwarcia biblioteki.
Nikt tak do końca nie pamięta, czyj głos podrzucił tę sugestię. Może jego właściciel był po prostu zbyt skromny, aby upomnieć się o autorstwo koncepcji, która miała stać się źródłem nadziei i inspiracji dla tak wielu ludzi – nie tylko w Darajji, ale także na całym świecie. Z natury poetycki Abdul Basit, który potrafił nawet najbardziej przyziemne wspomnienie zmienić w literacką ucztę, miał nadzieję, że będzie to biblioteka dla wszystkich. Chciał, aby mogła z niej korzystać cała społeczność, a nie wyłącznie wykształceni ludzie, tacy jak on i jego przyjaciele. Powiedział mi:
– Uważaliśmy, że takie miejsce pozwoli nam zachować część naszego dziedzictwa, ale także odnaleźć klucz do przyszłości. Nie tylko umożliwi nam kontynuowanie nauki, lecz także służyć będzie każdemu, kto lubi czytać. Mieliśmy też nadzieję, że z zebranych książek uda się ułożyć program lektur dla miejscowych dzieci. Dzięki temu będą mogły skorzystać z gotowych wskazówek, tak jak my na uniwersytecie, zamiast czytać przypadkowe książki, które wpadną im w ręce. Krótko mówiąc, chcieliśmy, żeby biblioteka stała się minaretem dla Darajji.
Istotną rolę w tworzeniu biblioteki odegrał także pogodny i wrażliwy student stomatologii, Ajham As-Sakka. Uczestniczył w wielu najwcześniejszych wyprawach po zaopatrzenie do biblioteki. Podczas każdej rozmowy uderzał mnie zaraźliwy uśmiech w jego głosie.
–Wiele uratowanych przez nas książek to cenne pozycje, ich właściciele byliby niepocieszeni w razie ich utraty – powiedział mi kiedyś. – W dodatku dostęp do nich przyniesie ogromną korzyść całej społeczności. Książki pomagają nam lepiej zrozumieć świat zewnętrzny. To świetna okazja nie tylko do poszerzenia horyzontów, ale także do odwrócenia uwagi od śmierci i zniszczenia wokół nas. Otwierając bibliotekę, stworzyliśmy miejsce, gdzie ludzie mogą przyjść i poczytać, kontynuować naukę lub po prostu odpocząć. To oaza normalności na morzu destrukcji.
Jednym z priorytetów było ustalenie, gdzie dokładnie w oblężonym mieście, w którym nikt nie był zupełnie bezpieczny, powinna znajdować się biblioteka. Ajham powiedział mi:
– Postanowiliśmy otworzyć bibliotekę w bocznej ulicy w jednej z najbardziej dotkniętych atakami dzielnic. Nikt tam już nie mieszkał, a wszystkie budynki uległy poważnym uszkodzeniom. Wszędzie walały się kawałki cegieł i kamieni. Rozejrzeliśmy się po okolicy i odkryliśmy, że w jednym z budynków piwnica nadaje się do użytku, choć wyższe piętra zostały zniszczone. Oznaczało to, że nie będzie w tym miejscu żadnych oznak życia, dzięki czemu nie powinno stać się ono celem ataków. Właśnie tam postanowiliśmy umieścić naszą bibliotekę.
Piwnica znajdowała się w bloku na rogu niegdyś tętniącej życiem ulicy w pobliżu centrum Darajji. Budynek z białego kamienia nad piwnicą był nowszy niż zabudowania dookoła, ale z powodu poważnych zniszczeń i pokrywającego wszystko pyłu zupełnie nie różnił się od otoczenia. Do piwnicy prowadziły duże czarne drzwi na tyłach bloku. Żaden szyld nie zdradzał istnienia biblioteki, nic też nie pozwalało przypuszczać, że podziemie jest w lepszym stanie niż zrujnowany betonowy szkielet nad powierzchnią gruntu. Mimo to u stóp pokrytych pyłem schodów pod przerażającą budowlą młode ręce przekształcały obskurną, zakurzoną piwnicę w literacki azyl. Prace nadzorował Abdul Basit. Kiedy mi o tym opowiadał, głos drżał mu z radości.
– Kiedy skończyliśmy prace w piwnicy, kolejnym zadaniem było dodatkowe zabezpieczenie biblioteki przez ułożenie worków z piaskiem wokół wejścia. Mimo naszych starań drzwi zostały później poważnie uszkodzone, na szczęście nie na tyle, żeby nie dało się wejść.
Nierzadko ryzykowne gromadzenie książek zaczęło się już pod koniec 2013 roku, ale musiało minąć jeszcze kilka miesięcy, zanim biblioteka była gotowa do otwarcia. Potrzebne były regały, krzesła i stoły dla tych, którzy przyjdą poczytać, a także system zapisywania tego, kto, co i kiedy wypożyczył. Trudno przecenić wszystkie wyzwania, którym musieli stawić czoła założyciele biblioteki. Przede wszystkim potrzebne były surowce i narzędzia do przygotowania i złożenia regałów, poza tym należało jeszcze ignorować doskwierający wszystkim głód, żeby w ogóle funkcjonować, nie wspominając o budowaniu czegokolwiek. Do Darajji przemycano niewielkie ilości jedzenia, głód stale więc towarzyszył pozostałym w mieście mieszkańcom. Często jedynym posiłkiem w ciągu dnia była miska wodnistej zupy. Kolejne wyzwanie stanowiła temperatura. Latem mogła sięgać ponad czterdziestu stopni, a zimą spadać w okolice zera.
Do tego trzeba było jeszcze uwzględnić bomby. Aby ograniczyć ryzyko podczas wypraw po książki, ruszano w drogę wczesnym rankiem, kiedy rządowe bombowce rzadko wznosiły się w powietrze. Niezależnie od pory dnia i nocy nie dało się jednak uciec przed snajperami.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Biblioteka w oblężonym mieście. Publikację kupić można poniżej: