Miłośc poddana próbie w okrutnych latach wojny. „Po tamtej stronie rzeki" Ewy Szymańskiej

Data: 2024-09-17 11:32:08 | aktualizacja: 2024-09-24 13:48:06 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Rok 1939. Szymon Borkowski pracuje w majątku ziemskim hrabiego Przyłuskiego, jest bardzo dobrym zarządcą, szczęśliwym ojcem i mężem. Rodzinną sielankę przerywa wojna. Gdy na Borycin spadają bomby, jego żona Bogumiła właśnie rodzi piąte dziecko.

Borkowscy próbują przetrwać w okrutnej rzeczywistości. Jedni mieszkańcy wioski znikają bez wieści wywożeni w głąb Syberii, inni padają ofiarą niemieckich represji. Pogodzenie troski o rodzinę z własnymi wartościami i honorem nie jest łatwe. Kiedy Szymon angażuje się w działalność polskiego podziemia, Bogusia każdego dnia drży o bezpieczeństwo najbliższych. Pomiędzy małżonkami narasta konflikt i coraz bardziej się od siebie oddalają. Życie jednak lubi zaskakiwać...

„Po tamtej stronie rzeki" Ewa Szymańska grafika promująca książkę

Po tamtej stronie rzeki to dramatyczna opowieść o woli przetrwania, która każe na gruzach budować nowy dom, i miłości, która wszystko wybacza. W tle opowieści o rodzinie Borkowskich Ewa Szymańska ukazuje losy mieszkańców Podlasia od wybuchu wojny, przez radziecką i niemiecką okupację, aż po pierwsze powojenne lata w komunistycznej Polsce. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Dziś na naszych łamach przeczytacie premierowy fragment książki Po tamtej stronie rzeki:

W pałacu i przyległej do niego oficynie panowało niezłe zamieszanie. Na schodach i w korytarzu, do którego wprowadzono Bogumiłę i dwie pozostałe kobiety, stało już kilka walizek i wielka skrzynia z otwartym wiekiem, do której Walentyna, gospodyni hrabiny, pakowała owinięte w papier lub szmaty przedmioty. Za dwuskrzydłowymi drzwiami wiodącymi do wielkiego, trochę pustawego pomieszczenia usytuowanego na wprost sieni (dopiero później Bogumiła dowiedziała się, że była to sala balowa) stała malarska drabina, a na niej widoczne były czyjeś szczupłe nogi w bryczesach i wysokich skórzanych butach. Już po chwili okazało się, że należały one do Róży Przyłuskiej. Kobieta ostrożnie zeszła na podłogę, tuląc do siebie ozdobny porcelanowy zegar.

Młoda hrabianka miała dwadzieścia pięć lat. Była wysoką, zgrabną kobietą z bardzo krótkimi, bo sięgającymi ledwie do brody, ciemnorudymi włosami obciętymi na pazia oraz usianą piegami pociągłą twarzą, która na widok stojących w korytarzu kobiet rozjaśniła się w szerokim uśmiechu.

Bogumiła z podziwem i zazdrością zarejestrowała, że uśmiech ten był śnieżnobiały i bez żadnych ubytków, czego nie dało się powiedzieć o niej samej, bo choć w porównaniu z wieloma innymi stan jej uzębienia nie był jeszcze najgorszy, to jednak straciła już dolny trzonowiec i nie miała wielkich nadziei, że na tym się skończy. „Jedna ciąża – jeden ząb” – mawiano przecież i coś w tym chyba było, choć Bogusia i tak miała szczęście, że dopiero przy czwartym dziecku zęby zaczęły jej trochę dokuczać, bo zdarzały się przecież sytuacje, że niewiele od niej starsze kobiety nie miały już połowy z nich. Ta w ciąży nie chodziła, a nawet jakby kiedyś, to na pewno przez dziecko zębów nie straci, pomyślała więc Bogusia z lekką niechęcią.

Najmłodsza z latorośli Przyłuskich nie miała jednak pojęcia, jakie dziwaczne myśli zaprzątają ciężarną kobietę, tak samo zresztą jak nie zdawała sobie sprawy z tego, że we wsi opowiadano o niej najróżniejsze, choć nie zawsze do końca zgodne z prawdą historie. Nawet by jej do głowy nie przyszło, że jej upodobania, sposób ubierania się czy tryb życia mają w sobie coś, co może zaskakiwać albo wręcz gorszyć. Od nastoletnich lat mieszkająca w Warszawie, wykształcona i bywała w świecie, była kobietą na wskroś nowoczesną, niemającą żadnych uprzedzeń klasowych czy też natury religijnej. Do Borycina przyjeżdżała chętnie i dość często, choć zwykle na krótko. Uwagę miejscowych zwracał fakt, że wizyty w rodzinnym majątku odbywała zwykle w towarzystwie, przywożąc ze sobą a to którąś z kuzynek, a to koleżankę, a to – zwłaszcza w ostatnich dwóch latach – młodych mężczyzn, których przedstawiała jako kolegów ze studiów. Z nimi też chętnie zwiedzała okolicę, pieszo, rowerami bądź na koniach, przemierzając należące do majątku pola i lasy. Nie miała najmniejszych oporów przed zadawaniem się z ludźmi z wiosek i bywało, że widywano ją pod sklepem z butelką piwa w ręce, dyskutującą z napotkanymi tam mężczyznami. Nosiła się przy tym zupełnie nie „po hrabiowsku”, a jej ulubionym strojem były spodnie i buty do konnej jazdy.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Po tamtej stronie rzeki. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Po tamtej stronie rzeki
Ewa Szymańska0
Okładka książki - Po tamtej stronie rzeki

Rok 1939. Szymon Borkowski pracuje w majątku ziemskim hrabiego Przyłuskiego, jest bardzo dobrym zarządcą, szczęśliwym ojcem i mężem. Rodzinną sielankę...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje