Największy lęk, ale i fascynację, rodzi to, co nieznane – dlatego wiosenny atak epidemii i związane z nim zamknięcie było doświadczeniem tak dojmującym. Na szczęście obostrzenia i zakazy nie obejmowały jednej ważnej dla człowieka czynności – pisania.
Ogłoszony przez Instytut Literatury konkurs na dzienniki pandemiczne przyniósł 260 nadesłanych tekstów. W niniejszym tomie prezentowane są fragmenty 24 wyróżnionych przez jury prac. Strategie pisarskie autorów różnią się tak, jak różniły się ich sposoby radzenia sobie z nową sytuacją: od wiwisekcji języka, jakim o epidemii mówimy, przez reportażową ewidencję zdarzeń, po autoterapeutyczne wyznania. Utrata pracy, trudne relacje rodzinne, rozstania i powroty, osobliwości zdalnego nauczania, radość z obecności rybików cukrowych i wyimaginowanych przyjaciół, bzy, który nigdy nie pachniały tak intensywnie, szukanie odpowiedzi w literaturze i zwykłe próby utrzymania się na powierzchni falującej groźnie rzeczywistości – intymne historie i słowne fotografie pisane w bólu, z wściekłością, czasem rezygnacją, ale i z humorem i nadzieją.
I być może rację mają ci, którzy twierdzą, że aby w pełni zrozumieć pandemię, musimy poczekać i spojrzeć na nią z dystansu. Ale jeśli ktoś będzie chciał kiedyś wniknąć w stan naszego ducha z czasów pierwszego zamknięcia, będzie musiał sięgnąć do bezpośrednich zapisów z tamtych dni – takich jak ta antologia.
Zapraszamy do lektury książki Wiosnę odwołano. Antologia dzienników pandemicznych. Dziś na naszych przeczytacie jej premierowy fragment tekstu Izabeli Szolc, Pisarz to delikatne zwierzę:
Nie przesadzajmy z tą afirmacją – sarkastycznie mówię do psycholożki i od razu przypomina mi się Beatka Tygrysek. Ona nieustannie afirmuje życie, miotając się między (kolejno): rzeźbieniem, pisaniem, prowadzeniem wydawnictwa, scenopisaniem, śpiewaniem, pływaniem, bieganiem, poetyzowaniem, fotografowaniem, dietetyką, a ostatnio coachingiem.
Również rozmowa o indywidualności i problemie bycia dostrzeżonym (lajkować Beatkę Tygryska) natrafia na mój opór.
— Nie jesteśmy oryginalni – mówię – gdyby istniała taka techniczna możliwość, to na świecie każde z nas znalazłoby sobowtóra. Tysiące sobowtórów wyglądających jak my, myślących jak my, z nieomal identycznym, jeśli w ogóle nie identycznym, doświadczeniem życiowym.
— Ma pani ma myśli klony?
Kiwam głową, ale przecież ona nie może tego zobaczyć, bo prowadzi sesję przez telefon.
— Chciałaby pani mieć swojego klona?
— Tak, wiele klonów.
— Co by to pani dało?
— Poczucie wspólnoty.
Książkę Wiosnę odwołano kupicie w popularnych księgarniach internetowych: