Postanowiłem zostać obibokiem. Przedpremierowy fragment książki "Jak ograłem PRL. Na rowerze"

Data: 2024-07-25 09:49:21 | aktualizacja: 2024-08-02 13:29:26 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Mirosław Kalinowski
udostępnij Tweet

Polska lat 60. W muzyce króluje big-beat, w kolarstwie Ryszard Szurkowski, a na czarno-białym ekranie serial Czterej pancerni i pies. W tym samym czasie Franek Lipa kombinuje, jak spełnić swoje marzenia. Chłopak godzi obowiązek szkolny z rozwijaniem własnego interesu, świetnie się odnajdując w sieci wzajemnych przysług i znajomości. Chce żyć inaczej niż jego rodzice, którzy prowadzą kiosk RUCH-u. Planuje więc zdobyć zawodowy rower, na którym wygra Wyścig Pokoju i pryśnie na Zachód, by tam wieść życie obiboka. Pewnego dnia poznaje Edwarda Stachurę i jego kolorowe towarzystwo...

Jak ograłem PRL - grafika promocyjna

Na rowerze to pierwszy tom cyklu Jak ograłem PRL stworzonego przez Witka Łukaszewskiego. Oglądamy oczami Franka - alter ego autora - codzienność zwykłych ludzi z małego miasteczka, którzy zmagali się z szarością i absurdami socjalizmu. Jest to również historia pięknej relacji z ojcem, chłopięcej przyjaźni i pierwszej miłości.

Książka już wkrótce pojawi się na półkach księgarń, a do jej lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Tymczasem już teraz zachęcamy do zapoznania się z przedpremierowym fragmentem książki:

I

Co do moich narodzin: ponieważ ojciec był Ziemianinem, a mama Ziemianką, nie miałem zbyt wielkiego wyboru, jeśli chodzi o wybór planety. Nie miałem też wyboru kraju, w którym dane mi było pomieszkiwać razem z rodzicami. Mogłem mieć tylko pretensje do nich, że spłodzili mnie w takim kraju jak Polska, w dodatku Ludowa. Brrr… od razu zrobiło się niewesoło.

To nie było fair z ich strony.

Gdy się tylko urodziłem i rozejrzałem wokół, od razu stwierdziłem, że to wszystko, co mnie otacza, nie napawa optymizmem. Wtedy zdecydowałem, że będę takim kimś, kto nie żyje od pierwszego do pierwszego, kto nie ma etatu i za bardzo nie przejmuje się jutrem. Moja mama takich ludzi nazywała obibokami.

Zatem postanowiłem zostać obibokiem. Takim fajnym, pozytywnym obibokiem. Nie jakimś tam zapijaczonym lumpem czy damskim bokserem, tylko wesołym grajkiem, albo klaunem, albo połykaczem ognia, albo… kolarzem.

W małym miasteczku, w którym mieszkałem, klaun i połykacz ognia to były naprawdę ważne persony. Przynajmniej raz albo dwa razy do roku ci „kosmici” zjawiali się w naszej zapyziałej mieścinie.

Nie śmiejcie się… Oni naprawdę wydawali nam się kosmitami. Klaun i połykacz ognia, linoskoczkowie i treserzy lwów przyjeżdżali do nas z cyrkiem, a cyrk wtedy w tym naszym szarym i nijakim socjalizmie stanowił inny, kolorowy świat.

Ważniejszy nawet od kina. W kinie, na ekranie, na celuloidowej taśmie, widywało się Amerykanina, Anglika czy Francuza. A w cyrku? Tam ci ludzie istnieli naprawdę. Oni byli STAMTĄD, z tamtego czegoś innego, fascynującego, kolorowego. Dlatego, kto pracował w cyrku, ten był gość. A kiedy zjeżdżali do naszego miasteczka, to przy odrobinie szczęścia można ich było nawet dotknąć.

Mój kolega z ławki – Krystek, zwany Cyganem ze względu na swoją arabską urodę – który był bardzo sprawny fizycznie, przeskoczył kiedyś wysoki parkan, jakim cyrk był odgrodzony od naszej polskiej małomiasteczkowej rzeczywistości, i zakradł się do tego ichniego kolorowego raju, złożonego z wozów mieszkalnych rozstawionych za głównym namiotem. I co? Bomba! Znalazł tam dwa puste pudełka po marlboro.

Wyobrażacie sobie taki skarb? Dwa oryginalne opakowania po papierosach, które w Polsce były tylko do kupienia w peweksie, w stolicy na bazarze Różyckiego tudzież u marynarzy z zachodnich statków w Szczecinie, Gdyni i Gdańsku.

Każdy z nas, bidusów mieszkających w szarych gomułkowskich realiach, marzył o takim kolorowym życiu, które zdawało się emanować z tych błyszczących opakowań.

A tu Krystek trafił za darmo na dwa opakowania! O rany!

Ci ludzie z cyrku byli prawdziwymi kosmitami, a w dodatku krezusami.

Jak można było wywalić ot tak sobie takie skarby?!

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Jak ograłem PRL. Na rowerze. Książkę kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment, aktualności literackie,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Jak ograłem PRL. Na rowerze
Witek Łukaszewski0
Okładka książki - Jak ograłem PRL. Na rowerze

Polska lat 60. W muzyce króluje big-beat, w kolarstwie Ryszard Szurkowski, a na czarno-białym ekranie serial ,,Czterej pancerni i pies". W tym samym czasie...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Jak ograłem PRL. Na rowerze
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na rowerze
Dziewczynka ze srebrnym zębem
Andrzej Marek Grabowski
Dziewczynka ze srebrnym zębem
Mój brat Feliks
Regina Golińska-Barancewicz
Mój brat Feliks
Pies
Anna Wasiak
Pies
OdNowa
Anna Kasiuk ;
OdNowa
Cienie. Po prostu magia
Katarzyna Rygiel
Cienie. Po prostu magia
Opowieści o porach roku
Karine Tercier
Opowieści o porach roku
Dori
Andrzej Kwiecień ;
Dori
Suplementy siostry Flory
Stanisław Syc
Suplementy siostry Flory
Pokaż wszystkie recenzje