Koniec XIX wieku w Warszawie, czas wielkich zmian. Pojawiają się prąd elektryczny, fonograf, telefon i narkotyki, rozkwita feminizm i psychoanaliza. Hanka jednak ma większe problemy na głowie. Na przykład przygniata ją nuda codzienności i… szklany sufit, którego nie przebiją najcieńsze obcasy. Na co bowiem może liczyć młoda, pochodząca z robotniczej rodziny kobieta prócz pracy telefonistki i zimnej kawalerki? Zwłaszcza że los obdarzył ją jedynie urodą telefoniczną.
Podsłuchana w chwili słabości rozmowa zmienia uporządkowany świat Hanki. Poznając bogatą rodzinę arystokratów, wpada w środek intryg i tajemnic. Ta znajomość może kosztować telefonistkę nie tylko wolność, a nawet życie. Świat władzy i pieniędzy nie jest bowiem miejscem dla biednej i nic nieznaczącej kobiety.
Nigdy jednak nie należy lekceważyć szarej myszki i gotowych na wszystko jej przyjaciółek!
Do lektury nowej powieści Weroniki Wierzchowskiej Telefonistka z ulicy Próżnej zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy oraz drugi fragment, tymczasem już dziś zachęcamy Was do sięgnięcia po kolejną jego część:
W końcu znalazła się sama w toalecie, odprawiła dziewczynę i zamknęła drzwi. Na wdechu rozejrzała się po pomieszczeniu o podłodze i ścianach z białego marmuru poprzecinanego różowymi żyłkami. Jedną ze ścian stanowiło ogromne lustro. Telefonistka na chwilę zamarła, rozglądając się niepewnie, bo nie wiedziała, gdzie kończy się odbicie, a zaczyna prawdziwa łazienka. Załatwiła się w sedesie, którego podstawę stanowiły łapy lwa, na szczęście z żeliwa, a nie prawdziwe, i opłukała ręce w umywalce, patrząc na fikuśne krany i wygięty fantazyjnie syfon. Kiedy podniosła spojrzenie, prócz swojego odbicia w wielkim zwierciadle ujrzała stojącą tuż za plecami upiorzycę.
– Jezu – jęknęła i spazmatycznie zaczerpnęła powietrze, po czym obróciła się na pięcie.
Upiór nadal tam stał, kilka kroków przed nią. Pojawił się znikąd, w całkowitej ciszy i teraz tkwił bez ruchu. Był to duch młodej kobiety o białej, półprzezroczystej skórze, a do tego bladych, rybich oczach, pozbawionych emocji i zimnych. W czarnej, powłóczystej szacie, z długimi, prostymi włosami, również czarnymi, upiorzyca wyglądała, jakby dopiero wstała z grobu. Hanka poczuła, że serce tłucze się jej w piersi, a usta wypełnia metaliczny posmak. Nie wrzasnęła tylko dlatego, że ze strachu ją zatkało. Chyba przygryzła sobie wargę z przerażenia, to dlatego poczuła metaliczny smak krwi. Zamrugała szybko, ale duch nie znikał.
– Wystraszyłaś się? – spytała mara i uśmiechnęła się, odsłaniając drobne, białe ząbki. – Wybacz, to taka moja drobna słabość. Nie mam wiele radości w życiu, a widok wytrzeszczonych ze strachu oczu, wrzaski przerażenia i tym podobne nieodmiennie mnie bawią. Niestety ostatnio przyjmujemy mało gości, podobno kiedy mama żyła, było inaczej. W pałacu roiło się od różnych interesantów i kwestorów, bo rodzicielka prowadziła intensywnie działalność dobroczynną, ale ja tego właściwie nie pamiętam, byłam za mała. Papy ludzie nie interesują, tylko te jego fabryki i polowania. Ble.
Upiorzyca głos miała niski i miękki, dziwnie kojący, a nawet uspokajający. Hanna opanowała się i odetchnęła, wypierając strach.
– Mam przyjemność z Anną Julią? – zgadła. – Jestem Hanna Kabała.
Wyciągnęła rękę, ale córka Ludwika Hersa zignorowała ten gest. Nadal się jednak uśmiechała, co zaczynało robić się niepokojące. Patrzyła na gościa nieruchomym, rybim wzrokiem, który nie korespondował z uśmiechem. Hanka czuła się przez to coraz bardziej nieswojo, jakby rozmawiała z porcelanową lalką, a nie z prawdziwym człowiekiem.
– Zawsze wchodzi panna gościom do toalety? – spytała.
– Tylko tym ciekawszym, co bardziej obiecującym. Nie wliczają się do tego grona mężczyźni, bo papa miałby pretensję.
– Nie słyszałam otwierania drzwi ani kroków.
– Zawiasy są dobrze naoliwione, a ja jestem boso. – Wskazała na swoją czarną suknię, która sięgała samej ziemi i zasłaniała nogi. – W jakim charakterze nas odwiedzasz? Czym się zajmujesz?
Hanna już miała odpowiedzieć, że jest sekretarką dziennikarza zajmującego się przemysłem i ekonomią, ale nie wiadomo dlaczego ta chora i dziwaczna dziewczyna ją zaintrygowała i zaciekawiła. Gówniara miała czelność zwracać się do dużo starszej nieznajomej per ty, co i tak było niczym, biorąc pod uwagę fakt, że dopiero co próbowała wystraszyć ją w ubikacji.
– Jestem telefonistką – odparła szczerze. – I kochanką pismaka, który magluje twojego papę. – Kochanką, a nie żoną, hm… To musi być ekscytujące. Chodzicie razem do łóżka, a potem on toczy kawalerski żywot lub wraca do żony, a ty musisz się martwić, czy nie zaszłaś w ciążę. – Anna Julia podeszła do niej bardzo blisko.
Hanna dojrzała żyłki na jej chorobliwie bladej skórze. Niemal białe oczy okazały się z bliska jasnoniebieskie, już nie tak bardzo upiorne.
– Mniej więcej do tego się to sprowadza. Dlatego postanowiłam zakończyć ten związek, dla mnie jest zbyt mało ekscytujący.
Książkę Telefonistka z ulicy Próżnej kupić można w popularnych księgarniach internetowych: