Agata Brok ma kolejną zagadkę do rozwiązania! A – jakby tego było mało – sprawa dotyczy bliskich jej chłopaka. Lidka, która miała właśnie zacząć pracę w tej samej firmie co Agata, zginęła pod kołami samochodu. Nie był to jednak wypadek – wszystko wskazuje na to, że kierowca przed wjechaniem w kobietę, chciał się upewnić, że zabije właściwą osobę. Czy przeszłość i tajemnice rodziny Kermita mogą mieć związek ze śmiercią Lidki? Czy Agata poradzi sobie z kolejnym wyzwaniem? I czy jej związek z Kermitem przetrwa? Aby się o tym przekonać, trzeba sięgnąć po Gwiaździstą noc – drugą powieść z serii Prywatne śledztwo Agaty Brok. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Axis Mundi, a dziś w naszym serwisie znajdziecie premierowe fragmenty książki.
Agata ziewnęła i rozejrzała się po niemal pustym o tej godzinie biurze. Oprócz niej w wielkim open spasie była tylko Marzena, która woziła dzieci na ósmą do szkoły naprzeciwko, a teraz siedziała ze wzrokiem wlepionym w monitor, by jak najszybciej skończyć to, co ma do zrobienia, i zdążyć odebrać dzieci przed szesnastą. Ech, żywot matki pracującej! Ciągle w niedoczasie…
Kawa! Tego było jej trzeba. Już jedną dziś wypiła, ale ostatnio ciągle chodziła niewyspana. Kładła się spać wcześnie, całą noc spała jak zabita, a rano i tak czuła się jak zombie. Wstała i ruszyła do kuchni. Po drodze minęła kanciapę informatyków. Obrzuciła ją tęsknym spojrzeniem i westchnęła. Gdyby Kermit tu był, byłoby chociaż z kim pogadać… Chociaż nie. To przecież dobrze, że już tu nie pracuje. To był jej jedyny warunek – będą się dalej spotykać, ale jedno z nich musi zmienić pracę. Pod tym względem była nieugięta. Nie wyobrażała sobie spotykać się z kimś, kto pracuje w tej samej firmie. Kermit miał chyba podobne podejście, bo nawet nie dyskutował i po tygodniu od wydarzeń w domu Urszuli złożył wypowiedzenie. Nie był nigdy kandydatem na pracownika miesiąca, nikt więc go specjalnie nie zatrzymywał. Szybko znalazł inną pracę, na podobnym, niezbyt obciążającym stanowisku. Oczywiście w Mordorze, dwie ulice dalej, ale to już było akceptowalne. A jednak czasem chciałaby, żeby był pod ręką.
Miękkie tony Under pressure obwieściły nadchodzące połączenie.
– Halo?
– No cześć, kochanie. Jak tam żyjesz? Już w pracy?
Kermit na pewno był jeszcze w domu. Gdy nie nocowali w jednym mieszkaniu, często dzwonił do niej tuż po przebudzeniu, przy pierwszej kawie.
– Ano w pracy, w pracy. Musiałam przyjść wcześniej, żeby wysłać rano jakieś faktury. Klient zadzwonił do mnie wczoraj po tym, jak już wyszłam z biura, że ma jakieś zebranie, kontrolę czy coś, i musi je mieć na dziewiątą. Powiedziałam, że jasne, będą, w końcu klient nasz pan. Zadzwoniłam do tej nowej sekretarki, żeby była na ósmą, to pomoże mi to wysłać. Przyjechałam, wydrukowałam, podpisałam, a jej nie ma i czekam jak ten dureń.
– Nowa recepcjonistka? To Renata już nie pracuje? – zdziwił się Kermit.
– No nie. Odeszła tydzień temu. Chyba ci mówiłam.
– Możliwe… Choć chyba bym zapamiętał.
– Nieważne. W każdym razie efekt jest taki, że bez sensu wstałam godzinę wcześniej. No i te faktury nadal niewysłane…
Zajrzała do szafki i jak zwykle ucieszyła się, widząc swój kubek. Nieraz się zdarzało, że ktoś go capnął. Ot, takie małe korporacyjne grzeszki… Wstawiła kubek pod dyszę ekspresu i wcisnęła guzik.
– A nie możesz sama ich wysłać? To chyba nic trudnego.
– Pewnie nie, ale to ona ma koperty, namiary na kurierów i rozlicza te wysyłki… Pewnie bym mogła załatwić to sama, ale jak do niej wczoraj dzwoniłam, to powiedziała, że to dla niej żaden problem być na ósmą.
– Nie przejmuj się tym, pewnie zaraz przyjdzie. A ty w tym czasie nadgoń z robotą i wyjdź wcześniej. Ja też już wychodzę z domu, więc będę w robocie za jakieś dwadzieścia minut. Postaram się urwać przed piątą. Moglibyśmy spotkać się u mnie, zjeść coś dobrego, spędzić miło popołudnie, wieczór, noc…
– Mmm… Brzmi interesująco… – Agata uśmiechnęła się pod nosem. – Ale musiałabym wstąpić jeszcze do siebie, żeby wziąć ubrania na jutro.
– Jutro jest sobota.
– Jednak chciałabym mieć coś czystego.
– No dobra, jak chcesz. Choć znasz moje zdanie. Gdybyś w końcu zdecydowała się po prostu zamieszkać ze mną, nie byłoby tego problemu.
Dobry humor Agaty wzbudzony znalezionym kubkiem prysł jak bańka mydlana.
– Kermit, naprawdę musimy jeszcze raz o tym rozmawiać? I to teraz?
To była jedyna kość niezgody w ich związku. Kermit uważał, że powinni zamieszkać razem, a ona zupełnie sobie tego nie wyobrażała. Nie czuła się na to gotowa. Odpowiadało jej to, jak jest teraz – on mieszka w swoim apartamencie, a ona w swoim niewielkim mieszkanku. Po co zmieniać coś, co jest dobre? Byli ze sobą dopiero pół roku. Prawda, że było to bardzo dobre pół roku, chyba najlepsze w jej życiu, ale na wszystko przychodzi właściwy czas, a zdaniem Agaty czas na wspólne mieszkanie jeszcze nie nadszedł.
– Dobrze, już dobrze – mruknął Kermit. Słychać było wyraźnie, że jest niezadowolony. – To o której możesz być u mnie?
– Najwcześniej o szóstej.
– Dobra, to pa.
– Pa.
Włożyła telefon do kieszeni i z kubkiem parującej kawy wróciła do biurka.
Gdy była w kuchni, do pracy przyszły jeszcze trzy osoby. Wszyscy – nawet Marzena, która zwykle starała się nie uronić ani sekundy swego cennego matczynego czasu – stali teraz przy szklanej ścianie i wpatrywali się w biegnącą wzdłuż budynku ulicę.
– Co się stało? – spytała Agata, stawiając kubek na biurku.
Andrzej, jeszcze w kurtce i z plecakiem przewieszonym przez ramię, spojrzał na nią i jeszcze zanim się odezwał, wyczytała z tego spojrzenia, że stało się coś bardzo złego. Marzenę widziała z profilu, ale jej twarz była cała w czerwonych plamach, a po policzkach spływały jej łzy. Do ust przyciskała zwiniętą w pięść dłoń. Pozostali nawet nie odwrócili wzroku od szyby.
– Lidia – powiedział Andrzej.
– Co z nią? – spytała Agata. – Miała być na ósmą.
– No to chyba nie będzie…
– Ale co się stało?
Agata podbiegła do okna i zobaczyła zbiegowisko ludzi, karetkę, policję, powoli korkującą się ulicę. A na przejściu dla pieszych czyjeś ciało, które policjant właśnie litościwie przykrywał jakąś płachtą.
– O mój Boże – jęknęła.
Żadne wyjaśnienia nie były jej już potrzebne, a o fakturach zapomniała kompletnie.